wtorek, 30 października 2012

Fight Like A Girl


Październik od wielu lat jest miesiącem różowej wstążki - walki z rakiem piersi. To właśnie na ten miesiąc przypadają eventy i akcje związane z tą inicjatywą. Jedną z nich są limitowane edycje produktów koncernu Estee Lauder. Zapakowane w różowe kosmetyczki, czy torebki, wyposażone w zawieszki, czy breloki. Dostępne w zestawach z pędzlami. Czekają w perfumeriach, niejako pomagając pomagać. Zyski z ich sprzedaży zasilają konta fundacji, czy wspierają badania. Przed Wami dzisiaj jedna z propozycji - błyszczyk-balsam Chubby Stick w limitowanym odcieniu z różową kosmetyczką, która oczywiście natychmiast znalazła nową właścicielkę - autorkę powtarzanego mniej więcej 30 razy dziennie, przy każdej okazji zdania - 'róziowy to mój ulubieńsi kolor na całym świecie' 











Plumped Up Pink jest półtransparentny. Jedna warstwa nie daje praktycznie w ogóle koloru, a jedynie fantastycznie podkreśla barwę ust. Dopiero kilkakrotne przesunięcie kredką po wargach sprawia, że Chubby Stick daje wyrażny i widoczny kolor.

Pod tym linkiem - KLIK! - znajdziecie pełną recenzję produktu Chubby Stick. Od tamtego momentu moja ocena nie uległa zmianie. Uważam je za jedne z lepszych i ciekawszych propozycji, a teraz po poszerzeniu gamy kolorystycznej kuszą mnie jeszcze bardziej i z całą pewnością w najbliższym czasie zakupię jeszcze fiolet, bądź wisienkę.

Produkty z Różową Wstążką znajdziecie w perfumeriach - teoretycznie w październiku, jednak w praktyce zapewne znacznie dłużej. Nie są one objęte promocjami, ani zniżkami.

sobota, 27 października 2012

Estee Lauder Double Wear


 Granatowy kartonik, złoty monogram i czcionka. Flagowego podkładu marki Estee Lauder niemalże nikomu przedstawiać nie trzeba. Każda z nas przynajmniej o nim słyszała. Double Wear Stay - in - Place Makeup jest jednym z najpopularniejszych fluidów zarówno w Polsce, jak i na świecie. Kobiety kochają go za efekt nieskazitelnej cery oraz niebywałą trwałość. Przeznaczony jest do wszystkich typów cery. Utrzymuje się na skórze cały dzień, a czasem i noc, nie rozmazuje się i nie warzy, a skóra wygląda świeżo i ładnie. 

piątek, 19 października 2012

Festiwal marudzenia

Ogólny marazm i zniechęcenie. Chróbsko nie odpuszcza - ani mi, ani - co gorsze - Małej. Kiedy już mam nadzieję, że jest lepiej i zmierza ku jeszcze lepszemu, Ona zaczyna z powrotem całą noc brzydko kaszleć, a mnie zaczyna znowu boleć gardło. Wszystko to jest o tyle kuriozalne, że ani Ona, ani ja nie należymy do tych, którzy co sezon łapią infekcję. I znowu pediatra i znowu 30 syropów. W dodatku wczoraj zepsuł się piec, a mnie zaczynają gonić terminy i mimo, że wciąż obiecuję Wam nowe kosmetyczne posty i powrót do 'normalności' to nic mi z tego nie wychodzi - ani weny, ani mocy, ani czasu. Dlatego - jeśli szybciej nie wyląduje w w Kobierzynie - postaram się nadrobić zaległości w przyszłym tygodniu. Ale postaram się, nie obiecuję.... Na poprawę humoru /czyżby?/ wklejam Wam zdjęcie mojego ukochanego jesiennego Krakowa. Każdego roku jesienią tęsknota za tym miastem dopada mnie ze zwielokrotnioną siłą... I nie idzie tego zwalczyć...


źródło - www.krakow4u.pl
 Tym zdjęciem odsyłam Was również do strony piekielnie zdolnego fotografa Pawła Krzana, zajmującego się właśnie Krakowem. Wiele zdjęć obejrzeć można również na FB - www.facebook.com/pages/krakow4upl/. Jestem zakochana w takiej wizji tego miasta. Być może dlatego, że jest bardzo zbliżona do mojej...

wtorek, 16 października 2012

Rouge Dior - 777 Fantasque

Ok, wracam po przerwie - nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak chora. Przypałętało się jakieś koszmarne grypsko, wysiadły mi zatoki, a idący za tym ból głowy uniemożliwiał mi cokolwiek. Jedyne na co miałam siłę po położeniu Małej to kąpiel i pójście spać.
Dzisiaj kolejna pomadka w mojej bardzo skromnej kolekcji. Ta trafiła do mnie już jakiś czas temu i była wygraną w rozdaniu u Krzykli. Niestety, mimo przekopania całej szafki z kosmetykami, nie odnalazłam kartonika - podejrzewam, że znajdzie się tuż po opublikowaniu tego postu.


sobota, 13 października 2012

MAC - LE Carine Roitfeld - Jungle Camouflage Face Kit

Powracając do tematu październikowych kolekcji MAC'a, dzisiaj kilka słów na temat produktu który  już od samego początku zainteresował mnie chyba najbardziej.
Jungle Camouflage Face Kit to zestaw czterech cieni oraz kremowego różu, który tak naprawdę trudno różem nazwać, ponieważ w praktyce jest po prostu kremowym bronzerem. Paleta ta w założeniu służyć ma stworzeniu flagowego makijażu naczelnej. Ciemne smoky, wykonturowana twarz, usta w neutralnym kolorze. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne - wspomniana Jungle, oraz Desert, która w przeważającej części zawiera cienie bardziej połyskliwe i jest w moim odczuciu jaśniejsza. Osobiście preferuję maty, zdecydowałam się więc siłą rzeczy na ciemniejszą Jungle.



piątek, 12 października 2012

szara szynszyla i 'życiowy' błąd ;)

Mam wiele kosmetycznych słabości, szczęśliwie - nigdy nie należały do nich lakiery do paznokci. Mam ich na półce góra kilka sztuk. Darzę co prawda bardzo dużą sympatią lakiery Estee Lauder, ponieważ nawet taka lebiega jak ja jest w stanie poradzić sobie z nimi i są trwałe, ale daleko mi do kolekcji.
Poza tym szczerze mówiąc, łatwiej przychodzi mi wydanie większej kwoty na cień, czy róż, niż na lakier, którego i tak do tej pory używałam jedynie od wielkiego dzwonu, ponieważ wysiłek był ogromny, a efekt i tak najczęściej mizerny i pozostawiający zbyt wiele do życzenia.
Dzisiaj jednak za sprawą mojego pierwszego Essie w kolorze Chinchilly /a sleek granite gray/ sytuacja uległa zmianie - znalazłam lakier, który sam maluje, jest łatwiejszy w obsłudze nawet od Estee, czy MACa, który również ostatnio nie sprawił mi problemów, w dodatku zasycha w miarę szybko, więc mam mniejsze szanse zrujnować mozolnie osiągnięty efekt. Cieszę się zatem fajnymi szarymi pazurkami, mam już upatrzony kolejny łup i zaczynam powoli rozumieć wszystkie Essie-maniaczki, tym lakierom faktycznie bardzo trudno się oprzeć  ;)


niedziela, 7 października 2012

sobota, 6 października 2012

Co głupiemu po rozumie... - Neutrogena - Odżywczy krem do rąk z maliną nordycką

Nieważne, że doskonale wiem o tym, że powinnam parafina w produktach do dłoni unikać jak ognia. Nieważne, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że robi mi ona znacznie więcej szkody niż pożytku. Nieważne, że Neutrogena nigdy jakoś szczególnie mi nie służyła. Nieważne. Nieważne. Nieważne.

Wszystko co powyżej, plus jeszcze więcej przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, ponieważ wystarczy, że zobaczę na opakowaniu produktu jakikolwiek owoc i już w mojej głowie zaczynają zachodzić niezrozumiałe procesy. Nie wiem na co liczyłam w przypadku tego kremu. Czy na to, że obecność maliny nordyckiej w jakiś niewyjaśniony magiczny sposób zneutralizuje parafinę? Nie wiem, nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić. I tak - rozwiewając resztę wątpliwości - na skład raczyłam spojrzeć dopiero po pierwszej nocy z tą nowością.



A już niebawem...

Właśnie wczoraj dotarły. Nowiutkie, świeżutkie, jeszcze nietknięte - nawet nierozpakowane.

Pędzle Bdellium Tools 958 i 769 z Kosmetyków Mineralnych.

Dzisiaj debiut. Wrażenia po dokładniejszym poznaniu. Jesteście ciekawe? Bo ja bardzo ;)



m.m.


piątek, 5 października 2012

punk rock, ikony i czarne czereśnie

Kolory czerwonego wina i ciemnych nasyconych fioletów powracają w jesiennych trendach niczym bumerangi. Nic dziwnego - idealnie komponują się z całym wachlarzem jesiennych barw. Współgrają z butelkową zielenią, ożywiają szarości, pięknie dopełniają granaty, nie wspominając już o czerni. Odcienie, które widzicie poniżej to sezonowe propozycje marek Estee Lauder oraz MAC. Osobiście również bardzo cenię sobie takie odcienie, ponieważ jak żadne inne wpisują się w mocniejszy rockowy styl, który preferuję odkąd pamiętam. Niewiele kolorów tak pasuje do bikerów i ramoneski w chłodniejsze jesienne dni jak właśnie fiolety i burgundy.


środa, 3 października 2012

MAC Tropical Mist

Tak jak zapowiadałam wczoraj - dzisiaj kilka słów o moim zupełnie niespodziewanym październikowym zauroczeniu. Pomadki Tropical Mist z LE Carine Roitfeld zupełnie nie brałam pod uwagę w planach na ten miesiąc. Na zdjęciach promocyjnych wydawała mi się po prostu czymś zbliżonym bardzo do Lip Erase, lub Gagi 2 z VivaGlam - czyli mocno kryjącym odcieniem nude, z dużą ilością ciepłego beżu, brzoskwini - w którym mi ani dobrze, ani nawet choćby nijak.


wtorek, 2 października 2012

Październik na Smoky Evening Eyes

Czyli czego spodziewać możecie się na blogu w tym miesiącu - oczywiście nie tylko ;) Jak widać na zdjęciu poniżej - sporo będzie nowości. Będzie również kilka recenzji produktów, które zdążyłam już dobrze poznać.


Czy jest coś, co interesuje Was szczególnie i chciałybyście, bym zaprezentowała/zrecenzowała to w pierwszej kolejności? Piszcie ;)

A na początek - już jutro - moje nowe love - idealna hybryda bajecznej konsystencji, zaskakującego koloru i wymarzonego efektu.


m.m.

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...