Dzisiaj nie będzie recenzji. Dzisiaj będzie trochę paplaniny. Gadania będącego wynikiem mojej półtorarocznej pracy w jednej z sieciowych perfumerii. Pracy, którą bardzo lubię i która sprawia mi radość, ale która równocześnie bywa - jedynie sporadycznie na szczęście - źródłem potężnej frustracji. Bo jak to jest, że dwie osoby, mówiące w tym samym języku nie są w stanie w żaden sposób znaleźć płaszczyzny porozumienia i zdają się być wyrwane z dwóch kompletnie różnych światów?
Chciałabym Wam dzisiaj przekazać kilka informacji, które pomogą Wam odnaleźć się w gąszczu produktów i konsultantek, ponieważ to ostatnie również bywa czasami problematyczne.
Po pierwsze - ja wiem, że niekompetencja i brak elementarnej wiedzy, ubarwione baśniami z mchu i paproci, to w perfumerii widok dość częsty. Sama przysłuchując się czasami opowieściom na temat magicznych wręcz właściwości niektórych produktów, łapię się za głowę i zastanawiam, kiedy dojdziemy do takiego poziomu absurdu, że krem zacznie prasować i odkurzać. Niestety wynika to nie tylko z faktu, że osoby pracujące tam nie mają ochoty pogłębiać swojej wiedzy, ale również z nierealnych oczekiwań klientek. Więc pierwsze i najważniejsze
- realne oczekiwania. Cudów nie ma i wszystko wskazuje na to, że nie będzie. Jeżeli poszukujesz podkładu, który będzie miał pełne krycie, będzie niewidoczny, nie będzie robił maski, będzie lekki jak piórko, będzie matowił skórę, rozświetlał ją, nawilżał, napinał, wygładzał, będzie beztłuszczowy, ale będzie wspaniale odżywiał, nawilżał i trwał na twojej skórze 18h bez poprawek; jeżeli poszukujesz kremu, który nie obciąży skóry, będzie lekki, wręcz żelowy, nawilżający, odżywczy, przeciwstarzeniowy, z wysokim SPF, będzie likwidował przebarwienia, zapobiegał niespodziankom i sprawdzi się zarówno w nocy jak i pod makijażem - to ich nie znajdziesz. Coś trzeba wybrać. Nie ma produktów, które sprawdzą się zarówno na ekstremalnie przesuszonej skórze, wymagającej silnej regeneracji, jak i na skórze, która pracuje jak szalona. Chcesz pełnego krycia - zgoda, ale nie oczekuj, że ten podkład będzie zupełnie niewidoczny z odległości 3centymetrów. Chcesz pełnego matu - ok, ale nie oczekuj tym samym oceanu odżywienia, rozświetlenia i nawilżenia, bo to raczej nie idzie w parze.Nie istnieje złoty brokatowy liner, który nie będzie się błyszczał.
Druga sprawa - sprecyzuj oczekiwania. Wróżki są, ale w bajkach dla małych dziewczynek - w perfumeriach nie pracują. Opowiedz w miarę dokładnie jaki efekt chcesz uzyskać. Jeżeli szukasz pudru brązującego - powiedz mi, do czego ten puder ma Ci służyć - inny produkt polecę Ci do konturowania, inny jeżeli chcesz omieść nim całą twarz i uzyskać efekt zdrowej opalenizny. Nie irytuj się, jeżeli ktoś zadaje Ci pytania, bo to oznacza, że chce w jak największym stopniu spełnić Twoje oczekiwania i odpowiedzieć na Twoje potrzeby. Jeżeli pytam, jaki jest problem i co dany kosmetyk przede wszystkim ma robić, to właśnie i tylko i wyłącznie po to, bym mogła go dopasować do Twoich potrzeb. Postaraj się, udzielić osobie, która z Tobą rozmawia jak największej ilości informacji o swojej skórze, problemach z nią, konsystencji, którą preferujesz, marce, którą cenisz, trybie życia, efekcie, jaki chcesz uzyskać stosując dany produkt, cenie, jaką jesteś w stanie zapłacić - to wszystko pomaga zaproponować Ci konkretne rozwiązanie.
'Trzy - nie bądź roszczeniowa. Nic nikomu od progu się nie należy. Ani dyspozycyjna konsultantka na wejście, ani pierdyliard próbek. Uprzejmość nie boli, a wiele drzwi otwiera i nie ma tu znaczenia, czy wydajesz 23pln, czy 2 tysiące. Jeżeli na wejście wysuwasz żądania, domagasz się wszystkiego natychmiast, jedyne co jesteś w stanie uzyskać to irytacja osoby, z którą rozmawiasz. Każdemu należy się szacunek. Jeśli masz gorszy dzień, idź na spacer do parku - nie wyładowuj swojej frustracji na innych. Jeżeli widzisz, że wszyscy są zajęci, nie strzelaj fochów, tylko poczekaj, lub przyjdź w poniedziałek przed południem - cała uwaga skupi się wtedy na Tobie. Nie każda osoba w perfumerii może Cię skasować, nawet jeśli jest kolejka do kasy, a obok stoi ktoś, kto pozornie jest wolny. Jeżeli ktoś nie chce dać Ci 15 próbek podkładów, to nie wynika z jego złej woli, tylko z pewnych obowiązujących go procedur, które Ty w swojej pracy również zapewne posiadasz i do których musisz się stosować. I na miłość boską nie mów, że wszystko Cię uczula, albo,że na półce masz już 10 otwartych podkładów, które się nie sprawdziły - my naprawdę słyszymy to kilkanaście razy dziennie i wygląda na to, że 9 na 10 osób, nie powinno nawet wychodzić z domu, bo mają alergię na powietrze za oknem.I nie wściekaj się, że czasami nie ma testerów - to nie wina konsultantek, czy makijażystek, tylko dystrybutorów, to oni zaopatrują perfumerie w testery i próbki.
Cztery - słuchaj. Chcesz uzyskać informację na temat produktu, chcesz stosować go tak, by uzyskać najlepszy efekt, posłuchaj co chcę Ci przekazać. Większość problemów z kosmetykami nie wynika z ich złej jakości, ale właśnie z niedopasowania do potrzeb skóry, bądź niewłaściwego stosowania. Jeżeli posłuchasz co mam Ci do powiedzenia, możesz wiele zyskać. Poznać najwłaściwszy sposób aplikacji, triki, sposoby, uniknąć niespodzianek. Większość makijażystek i konsultantek, głównie tych, dla których to, co robią jest pasją sporo testuje i sprawdza. Różne rozwiązania, miksy, itepe, itede. I chętnie dzielą się swoją wiedzą. Jeżeli szukasz szpachli, która ma pełne krycie, a po demakijażu mówię Ci, że powinnaś jeszcze dzisiaj wieczorem odwiedzić dermatologa, to weź sobie to do serca i zainwestuj najpierw w dobrą pielęgnację, bo kryjącym podkładem często jedynie pogarszasz sprawę.
'
Pięć - nie bądź uparta. To, że u Twojej przyjaciółki sprawdził się odżywczy podkład w odcieniu NW30, nie oznacza, że sprawdzi się równie dobrze na Twojej mocno przetłuszczającej się, alabastrowej cerze. Oczywiście, są osoby, które machną ręką i zaprowadzą Cię do kasy, ale kompetentna makijażystka, jeżeli nie będziesz chciała słuchać i będziesz się nadal upierać, po dwudziestej próbie wyperswadowania Ci tego pomysłu, powie Ci po prostu, że nie bierze za to odpowiedzialności, bo chłodny różowawy podkład na płytko unaczynionej skórze zrobi z Ciebie w najlepszym wypadku uroczego prosiaczka. Nie powtarzaj bajek o szkodliwym wpływie wody na skórę, bądź innych bzdur podobnego kalibru, jeżeli po raz setny ktoś mówi Ci, że to po prostu nieprawda.
Sześć - zastanów się, czego tak naprawdę potrzebujesz i czy w ogóle czegokolwiek. My naprawdę mamy co robić. Oprócz tego, że jesteśmy dla Was, mamy jeszcze szereg innych obowiązków. Jeżeli masz ochotę na koralową pomadkę i naprawdę chcesz ją kupić, to nie ma takiej możliwości, byś nie znalazła dla siebie odcienia spośród 30, które Ci pokazałam. Jeżeli przy 29 powiesz mi, że ten z kolei jest zbyt nasycony, a trzydziesty zbyt koralowy, a tak w sumie to sama nie wiesz, czy tego potrzebujesz i czy chcesz, a może wolisz różową i masz gorszy dzień i może przyjdziesz jednak jutro - to bądź pewna, że stracę cierpliwość. Jeżeli masz gorszy dzień i nic Ci nie odpowiada, patrz pkt 3 - idź do parku, albo na wejściu powiedz mi, że rozejrzysz się sama. Nie zajmuj mi 2 godzin, które mogę poświęcić komuś, kto naprawdę potrzebuje pomocy, żeby sobie pomarudzić.
Na dzisiaj to byłoby na tyle, ponieważ i tak wyszedł tasiemiec. To takie podstawowe sposoby - zdawałoby się, że dla większości oczywiste - na udane zakupy w perfumerii. Zdarza się jednak niestety, że nie dla wszystkich. Większość osób, z którymi pracuję, to fantastyczni, kompetentni ludzie, którzy naprawdę chcą pomóc. Trzeba im tylko to umożliwić. A od tych niekompetentnych wiejcie czym prędzej, to czuje się i widzi od samego początku - a o ich grzechach - niebawem ;)
nie dziwię się, że jesteś sfrustrowana, ale ja czasami też jestem postawą pań pracujących w drogerii. dlaczego nie mam na półce 10 niedobranych podkładów tylko 2? bo chodzę po próbki:) nigdy jednak nie wzięłam próbki bez kupienia wcześniej czegoś, chociaż zostałam poinformowana w Sephorze, że można wziać 2. natomiast w MACu pani nie chciała mi dać próbki, tylko nałozyć podkład na mnie w sklepie, nie skorzystałam, więc podziękowałam za informację i wyszłam bez próbki:)
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą całkowicie - ja również nie kupuję podkładów bez próbek. 2 próbki w Sephorze to niestety standard, ale po uzyskaniu od Ciebie potrzebnych info, o których wspomniałam, konsultantka powinna zaproponować Ci takie próbki podkładów, które mają szansę sprawdzić się na Twojej skórze. a o postawie konsultantek będzie niebawem, bo to także temat rzeka ;)
UsuńJa właśnie lubię idąc do perfumerii rozejrzeć się sama, ewentualnie zapytać, ale chyba najbardziej wkurza mnie to, że gdzieniegdzie personel ma obowiązek podejść do klienta i pytać, czy mają pomóc, wtedy zawsze odpowiadam, że nie i dalej sobie buszuję. Jeśli nie mogę czegoś znaleźć, albo potrzebuję innej pomocy, to proszę o nią, ale też na chwilkę tylko, potem już znowu wolę sama buszować:) Tylko generalnie ja sama się interesuję tematem, więc wiem, po co i na co idę do tej perfumerii, więc głównie chodzę obadać odcień, ewentualnie wziąć próbkę, żeby zobaczyć, jak się spisuje na skórze. Resztę informacji znajduję zawsze wcześniej w necie, więc jeśli idę do perfumerii to po to, żeby coś obejrzeć, albo żeby coś kupić, ale traktuję to wyjście z namaszczeniem niemalże, a nie jak poszukiwania potencjalnej osoby, na której mogłabym się wyżyć:) Jednak wiem, że są i takie panie, które przychodzą tylko po to, aby pomarudzić:)
OdpowiedzUsuńwszędzie ma obowiązek - niestety. Ciebie to irytuje i nie dziwię się, bo czasami zdarza się, że podchodzi 5 dziewczyn, ale są osoby, które napiszą skargę, bo w ciągu 30 sekund od ich wejścia nie pojawiła się żadna, bo akurat był tłum ;P
Usuńja Cię całkowicie rozumiem. Mało tego, wiem, że nie jestem łatwą klientką. Także przez ilość posiadanych przeze mnie kosmetyków... Bo dla mnie naprawdę coś takiego jak nasycenie koloru w szmince czy poziom "koralowości" w koralu są istotne, kiedy wiem, że mam w domu 15 koralowych pomadek a akurat mam ochotę na 16. Ponadto ja naprawdę rzadko kiedy przychodzę, żeby pomarudzić. Najczęściej zostawiam pieniądze...
OdpowiedzUsuńhaha w ogóle dzisiaj na targach niektórzy wystawcy byli słodcy. Ja wiem, że wczorajszy dzień już był dla nich ciężki, dzisiaj podobno było jeszcze więcej ludzi ale na kilku stoiskach zostałyśmy potraktowane jak złodzieje (bo chcieliśmy zobaczyć składy na kilku rzeczach, to nie moja wina, że pan sobie za mało personelu załatwił i musiał mieć oczy dookoła głowy) albo jak natrętne muchy, które niech już sobie cholera lecą bo trują... I to nie było tylko moje odczucie... Cóż - nikt nikogo do wystawienia się nie zmuszał...
ale to taki nawias. Wracając do tematu. Dlatego właśnie mam "swoje" perfumerie do których specjalnie jeżdżę bo wiem, że tam nie zostanę potraktowana jak intruz i uwierzą mi na słowo, że "chcę bronzer, ale w zasadzie nie wiem jaki - skuście mnie czymś" :D a jakie bylo dzisiaj moje zdziwienie i radość jak weszłam do perfumerii w Poznaniu a Pani (która kiedyś pracowała w innej perfumerii którą swego czasu dość często odwiedzałam) mnie poznała :D widocznie nie byłam taką złą klientką skoro z chęcią do mnie zagadała, pogadałyśmy sobie i była przeurocza :) z chęcią u takich ludzi kupuję :) uf. elaborat. Każda strona ma swoje racje. :)
jeśli słyszę - mam wszystko, proszę pokazać mi coś wyjątkowego, to wiem, że w większości przypadków trafiam na kogoś z pasją, z kim na pewno nawiążę nić porozumienia - to inna bajka, niż przykłady, które przytoczyłam. z kimś takim można łazić i 3 godziny, zrobić mu 15 próbek, obejrzeć 90 czerwonych pomadek, pogadać o nowościach, składach, właściwościach i to nie męczy i nie irytuje. irytują meczydusze, osoby, które trują, dla samego trucia - bo mają gorszy dzień, bo nie mają co ze sobą zrobić, bo zupa była za słona, a od Ciebie oczekują cudów wianków. osoby, które nie mają wiedzy, ale nie chcą słuchać, Ty jesteś 'trudna' w inny sposób - stanowisz pozytywne wyzwanie. mam takie klientki i za każdym razem witam je z uśmiechem, choćby miały zająć mi 5 godzin. różnica jest kolosalna. ;)
Usuńa to bardzo mnie cieszy takie podejście :) wiesz, ze mną też panie po 2 minutach rozmowy orientują się, że slogany, innowacyjny składnik o skomplikowanej nazwie HNK639[hp34] nie zrobią na mnie wrażenia i chyba łatwiej im się zorientować, że nie przełknę ściemy. To też sprawia, że są wobec mnie szczere, i rzeczywiście polecają to co same uważają za dobre. :)
UsuńNie no, wiesz jak byłam na studiach to potrafiłam wejść do salonu "pogadać" sobie z Paniami o nowościach - skutkowało to tym, że czasem coś kupiłam, jak już kupiłam to dostawałam próbki i potem wracałam po pełne wymiary bo coś się okazywało być super. Jasne, że 100% wizyt nie kończy się zakupem... Ale ja jestem z tych "wiernych" :) Tu też często można zauważyć, że jeśli chcesz coś i pani Cię dobrze słucha, to dobierze Ci taką próbkę, że się zachwycisz i w konsekwencji wrócisz po więcej - w końcu o to w tym wszystkim chodzi :) wilk syty i owca cała. I dlatego dzisiaj mi się tak miło zrobiło :) Bo wiesz, ja tą babeczkę kojarzyłam bo wielokrotnie mi pomagała i była przeurocza, ale zdziwiło mnie że po tylu latach ona pamięta mnie - taką "marudzącą klientkę" czasami, jedną z setek jakie odwiedzały dziennie salon a mimo to mnie poznała od razu :)) aż żałuję, że nie spojrzałam na plakietkę z imieniem bo wypadło mi z głowy :(( do imion mam dużo słabszą pamięć niż do twarzy ;)
zresztą pasjonatki to zupełnie inna historia. sama bywam klientką, również trudną i wymagającą i jeszcze w dodatku - prawdopodobnie podobnie jak Ty - oczekuję kompetencji - nic mnie tak nie razi, jak opowiadanie bzdur i brak wiedzy ;)
Usuńno właśnie - poza tym - 'taka jak Ty' prawdopodobnie powie mi na wejście, że wykończenie ma być półtransparentne, odcień lekko mleczny i bardziej w pomarańcz, a tak w ogóle to Dior Ci nie leży, Shiseido wysusza, a Chanel nie lubisz i w grę wchodzą głownie nowości, bo 20 koralowych pomadek ze stałej oferty Ty już masz - rozmowa jest od razu inna ;)
Usuńi tu nie chodzi o to, że Ty 'musisz coś kupić' - często przyjemniej jest poświęcić godzinę komuś, z kim normalnie się rozmawia, kto rzeczywiście jest zainteresowany, zrobić mu próbki czegoś zachwycającego, pokazać nowości, niż spędzić 5 minut z kimś męczącym, roszczeniowym i irytującym - choćby kupił pół perfumerii. ale w tym przypadku musisz trafić na kogoś z podobną pasją, bo ktoś kto ma parcie na sprzedaż kompletnie Cię oleje - niestety ;/
Zawsze marzyła mi sie praca w perfumerii i pewnie nadal mi się marzy, ale jak czytam jakie są klientki, to naprawdę przestaję o tym marzyć. Jestem tak nauczona że zawsze traktuję ludzi, jak sama chciałabym być traktowana. Jak znajdziesz taką miłą klientkę w okularach, być może to będę ja. :D Nawet o próbeczki będę się pięknie uśmiechać. :) Co do złego humoru, wiem jak to męczy. Tyle lat pracowałam z ludźmi, czasami odechciewało się wszystkiego. Po takim dniu w pracy już nic nie cieszyło. Życzę miłej pracy i samych miłych, wyrozumiałych klientek. :)
OdpowiedzUsuńto prawda, każdy ma prawo mieć gorszy dzień, gorzej się czuć, być w gorszym nastroju i nie ma w tym nic złego - problem pojawia się wtedy, gdy ten zły nastrój na kimś odreagowujesz. a praca w perfumerii ma swoje lepsze i gorsze strony - per saldo jest dobrze, tylko czasami musisz zacisnąć zęby, żeby komuś nie przywalić ;)
UsuńNiestety profesjonalnej obsługi także w Sephorach i Douglasach (tam przede wszytskim) jak na lekarstwo. Dziś spotkałam się z maksymalnym brakiem profesjonalizmu ze strony całej zgromadzonej w Gdańskim Douglasie kadry. Poprosiłam kobitkę o próbkę najnowszego podkładu Chanel. Poprosiłam o najjaśniejszy dostępny kolor. Pani nie chciało się zbyt długo szukać, chwyciła za najniższy widoczny od strony frontowej numerek (22) i powiedziała że jaśniejszych nie ma. Tylko się odwróciła na pięcie, odwróciłam pierwszy z brzegu podkład - B10. Najjaśniejszy. Niestety próbka już była zrobiona. Jak się okazało w domu, próbka była tak "obfita" że po osadzeniu się na ściankach nie było z czego zbierać. Starczyło mi tylko na czoło.
OdpowiedzUsuńW tym samym douglasie zagadała mnie przy stoisku Clinique konsultantka tejże marki. Zapytana o róże Cheek Pop widać było od razu że nie ma pojęcia o czym mówię. Powiedziała że nie ma i nie była w stanie odpowiedzieć, czy były, czy będą. I tak niestety nie pierwszy raz i nie tylko u Clinique.
Staram się dlatego nie korzystać z pomocnych rad konsultantek, choć nie przeczę, zdarzyły mi się dwa lub trzy razy naprawdę profesjonalne kobitki!
Wychodząc z nieszczęsnego Dougiego do uszu mi też niestety doleciały słuchy jak konsultantka mydli klience oczy "- po tygodniu rozświetlenie 35%, nawilżenie 68%, a po 3 tygodniach redukcja zmarszczek o ileś tam procent" Luuuudzie!
nie dziwię się - miałaś prawo się wściec. usprawiedliwię jedynie dziewczynę z Clinique - nie w kwestii braku znajomości produktu, bo to powinna wiedzieć, ale w temacie dostępności - naprawdę nikt w całej Polsce nie ma pojęcia kiedy i czy w ogóle kiedykolwiek te róże pojawią się w Douglasie i tu nic do rzeczy nie mają jej kompetencje - to są decyzje odgórne i ustalenia pomiędzy centralami. i to dotyczy często wielu produktów - czasami naprawdę nikt nie wie, co i kiedy pojawi się w danej sieci, w której konkretnej perfumerii, co i kiedy z której zostanie wycofane, itepe - my kompletnie nie mamy na to wpływu.
UsuńNie obraz sie, ale rzeczywiście powiało frustracja...
OdpowiedzUsuńależ oczywiście Urbi - i nie tylko powiało. zwłaszcza, jeśli masz taką 'durną' właściwość, że poważnie traktujesz każdą swoją pracę - jakakolwiek by ona nie była, nie potrafisz jej olać i wykonywać na odwal się. na początku jest hurra optymizm, entuzjazm i poczucie misji - pierwszy cham to zimny prysznic, po dziesiątym, jedenastym i każdym kolejnym zastanawiasz się, co Ty tu u licha jeszcze w ogóle robisz. na gruncie prywatnym - jeżeli jesteś chociaż trochę wygadana - masz narzędzia, które pozwalają Ci poradzić sobie z pewnymi sytuacjami - w pracy, a zwłaszcza takiej pracy - jesteś bezsilna i zamiast 'weź się kobieto do cholery ogarnij', które ciśnie Ci się na usta, możesz się jedynie idiotycznie uśmiechnąć. dla mnie pewne zachowania ludzi, to był autentyczny szok. nie zdawałam sobie sprawy z tego, że niektórzy są aż tak zdolni i co najgorsze - jest to dla nich pewien rodzaj normy. czasami żartuję, że do momentu, w którym zaczęłam pracę w perfumerii, żyłam w pewnego rodzaju enklawie - naprawdę wierzyłam, że ludzie są dobrzy, mili, uczynni i ogólnie rzecz biorąc fajni - do tej pory, nie jestem w stanie uwierzyć w to, że ktoś jest w stanie nawrzeszczeć na Ciebie, tylko i wyłącznie dlatego, że śmiałaś zapytać, którą pojemność kremu mu podać ;)
Usuńja mysle ze nikt tego tak w pelni nie zrozumie , kto nie jest badz nigdy nie byl po drugiej stronie:)Zawsze sie widzi jedna strone tylkooo
UsuńWiem, że komentarze pokryły się już kurzem ;) Ale...
UsuńWiesz co, masz racje. Mam tendencję do "mierzenia ludzi swoją miarą", a ta jest taka, że z założenia odnoszę się z szacunkiem do wszystkich osób pracujących w sklepach, restauracjach, czy innych jednostkach usługowych. Rzeczywiście, nie wszyscy zostali tak wychowani i wierzę Ci, że w swoim życiu/zawodzie trafiłaś na chodzące koszmary - a takie potrafią doprowadzić do białej rozpaczy.
Z drugiej strony, tak jak napisała Marti poniżej - ciężko jest trafić na konsultantki z pasją i wiedzą. Chodząc do domów towarowych często łapię się na tym, że mam znacznie większą wiedzę na temat produktów niż osoby, które je sprzedają!!! A tak przecież być nie powinno, szczególnie, jeśli jest się odpowiedzialnym za raptem jedną markę/jedno stoisko. Ale to już chyba wina szkoleń? Nie wiem.
Tak czy siak - skłoniłaś mnie do refleksji.
Ściskam,
M.
Ja na swojej drodze nie spotkałam chyba jeszcze nigdy w pełni profesjonalnej konsultantki, z pasją i wiedzą. Albo się zwykle narzucają albo wszystkie niby zajęte, plotkując z koleżanką o wczorajszym wieczorze / imprezie. Ja nie jestem typem marudy, szanuję absolutnie każdego, wiem że praca z ludźmi nie jest najłatwiejsza, bo sama pracując miałam ciągle kontakt z klientami, którzy czasem wstali lewą nową i mieli chęć się wyrzyć, albo po prostu 'ten typ ta ma'. Wiem więc, że nie jest łatwo, ale póki co doświadczeń z Sephorami czy Douglasami nie mam najprzyjemniejszych. Mogę chyba policzyć na palcach jednej dłoni gdy udało mi się trafić na kogoś z kim mogłam szczerze pogadać i kto mi bajek nie wciskał, a do tego szanował mnie jako klienta. Jak idę coś kupić, to kupuję, czasem się rozglądam i sama nie wiem czego chcę, bo dużo już mam, więc trudniej mi samą siebie zadowolić i zaskoczyć. Ale czasem mnie strzela, jak wydaje grubego tysiaka czy dwa, a próbki jakie dostaję to podkład w kolorze o 5 tonacji za ciemnym i krem Eris.. a kupuję Chanel, Dior czy Sisley. A Pani za mną zostaje obdarowana wielką torbą miniaturek (!), których ja w życiu nigdy nie dostałam. Oczywiście nie robię zakupów dla próbek, musiałabym upaść na głowę, ale skoro wydaję tyle kasy, to jest szansa, że jeśli coś z próbki mi się spodoba, to zwyczajnie przyjdę i to kupię. Więc to w interesie perfumerii poniekąd jest obdarowanie mnie czymś dopasowanym do moich potrzeb.
OdpowiedzUsuńTemat rzeka. Mam nadzieję, że trafię kiedyś na konsultantkę taką jak Ty! :)
Marti - niekompetencja i brak wiedzy to plaga, która doprowadza mnie do szału. Ja nawet od pani w warzywniaku oczekuję znajomości asortymentu i tego, że będzie w stanie powiedzieć mi, które cholerne jabłka lepiej nadadzą się dla dziecka, a które do szarlotki, a nie wydaję tam z reguły kilkuset pln. Wciskanie bierze się głownie 'z góry', z tego, że perfumerie mają założone targety na odsprzedaż pewnego produktu i z lenistwa - bo niektórym nie chce się po prostu nauczyć, przetestować, poczytać i wciskają to, co widzą, że jakoś tam się sprzedaje. O bajkach wymyślanych niekiedy na poczekaniu, tylko po to, by coś sprzedać pisałam już wyżej. Zresztą - spójrzmy prawdzie w oczy - dziewczyn, które mają wykształcenie kierunkowe - są makijażystkami, bądź kosmetyczkami jest jak na lekarstwo. Nawet mój mąż - handlowiec od iks lat zawsze powtarza, że łatwiej jest zatrudnić kogoś, kto świetnie potrafi sprzedawać opony i nauczyć go kilku kremów, niż zatrudniać kogoś, kto biegle zna się na tych cholernych kremach i od podstaw uczyć go sprzedawać. A w moim odczuciu pasja i wiedza są po prostu niezbędne. Zwłaszcza, że na półkach masz kilkaset produktów i naprawdę trzeba uporu i zacięcia, by to wszystko poznać choćby w minimalnym stopniu.
Usuńa próbki dołączane do zakupów to kolejny temat rzeka, który mnie nawet jako klientkę irytuje. sama - będąc bądź co bądź klientką selektywną i wierną, nigdy nie dostałam w perfumerii kosmetyczki z miniaturami, nie mówiąc już o prezentach typu torby, czy produkty pełnowymiarowe - moja mama również. ja nie jestem pazerna, ani zachłanna, a widzę, że to czasami naprawdę jedyna metoda - są kobiety, które od wejścia pytają, co dostaną, jeśli kupią to i tamto. są dziewczyny, które są uczciwe i traktują równo każdą klientkę, ale są również wyjątki. czasami naprawdę brakuje próbek i nie ma czego dołączyć do zakupów, ale mądra konsultantka postara się wtedy przygotować Ci z testerów spersonalizowany zestaw, dopasowany do Twoich potrzeb. poza tym, jeśli widzę, że kobieta lubi daną markę, to staram się przygotować jej jeszcze do przetestowania produkty, których być może nie zna, ale które mogą ją zainteresować i spodobać się jej - i to bez znaczenia, czy akurat w ten dzień zostawi 2K, czy nie kupi nic. tak samo jest z malowaniem - wolę poświęcić godzinę pani, która może nawet nie mieć na ten dzień w planach jakichkolwiek zakupów, pomalować ją, pokazać jej pewne rozwiązania jeżeli tylko widzę, że jest otwarta i zainteresowana, niż spędzić 5 minut z kimś, który jest bezczelny, chamski i od wejścia wysuwa żądania, nawet jeśli kupuje 5 kremów, serum i całe oczyszczanie.
są dwie strony medalu i dwie racje - są maksymalnie uciążliwe klientki, po których musisz zejść na zaplecze i wziąć głęboki oddech, ale są również konsultantki, od których ja sama, mimo, że rzadko kiedy potrzebuję w perfumerii pomocy, wiałabym czym prędzej.
Wiem o targetach, wiem o wymogach, dlatego doskonale rozumiem tę drugą stronę, bo doskonale sobie zdaję sprawę, że nie jest łatwo, ludzie potrafią być wredni i chamscy, a kasa w kasie musi się zgadzać. Tak jak wspomniałam, sama pracowałam z ludźmi i zdarzyło się, że ktoś miał zły dzień i postanowił na mnie wyładować swoje frustracje. No bo przecież mógł. Jest klientem, ma pieniądzie, to może robić co chce.. Dlatego ja, choć jestem mega wkur.. i mam okropny dzień, nigdy tego po sobie nie okazuję, bo byłam po tej drugiej stronie (choć nie w perfumerii). Zawsze jestem miła i wyrozumiała, ale olewactwa, ściemniania i nierównego traktowania 'nie zniesę'! Wkurza mnie lenistwo, brak podstawowej czasem wiedzy, brak pasji i zainteresowania ze strony konsultantek! Praca w handlu nie jest łatwa, ale nikt też nikogo do niej nie zmusza...
Usuńdokładnie tak - ale też nie ukrywajmy, jest dla wielu osób znacznie bardziej atrakcyjna, niż inna. konsultantki zasypywane są prezentami, testerami i całą masą innych pierdół, których dajmy na to, pracując w pasmanterii nie uświadczą. dlatego są dziewczyny, które są ponadto /znam kilka takich/, ale są również takie, dla których jest to karta przetargowa - stąd też bierze się to nieuzasadnione niczym innym wciskanie i sytuacje, że w koszyku klientki ląduje serum ujędrniające, zamiast żelu na rozstępy, bo jest np. kilkadziesiąt pln droższe, niż rzeczony żel, bo liczy się tylko kasa, a klientka i tak się nie zorientuje. stąd też bierze się później zła opinia o markach i ich produktach - nie z tego, że są nieskuteczne, tylko są po prostu źle dobierane, bądź są w targecie i opowiadane są na ich temat takie bajki, że włos jeży się na głowie i z dziennego, lekkiego żelu nawilżającego robi się maksymalnie przeciwstarzeniowy, odżywczy produkt z wysokim SPF. Później pani stosuje ten krem i nie widzi tych obiecywanych cudów wianków i najczęściej obwinia za to markę, nie konsultantkę. widzisz, dlatego też, ja uciekłam z sieciówki i poszłam do marki - tam nikt nie robi mi jazdy, bo sprzedałam krem innej marki, niż powinnam była - jeżeli nie mam wśród 'swoich' kremów takiego, który odpowiadałby potrzebom danej klientki, to proponuję jej coś innego i nie muszę się z tego tłumaczyć. znam kilka dziewczyn, które pod żadnym pozorem nie polecą komuś czegoś, co byłoby dla tej osoby nieodpowiednie - są uczciwe, mają zasady i przede wszystkim ogromną wiedzę i widzą, że właśnie to procentuje, bo mają stałe klientki, które przychodzą tylko do nich. Ale też nie można zapominać o jednym - żadna konsultantka, czy makijażystka nie będzie w stanie wykazać się swoją wiedzą i profesjonalizmem, jeśli klientka nie będzie chętna do współpracy - nie będzie słuchała, będzie upierała się przy swoich racjach, oczekiwała nierealnego i wszystko inne, co opisałam powyżej. żeby konsultacja była owocna i przyniosła pożądane rezultaty to musi się spotkać - wiedza i pasja, z otwartością i chęcią uzyskania tej pomocy. wkurza mnie, gdy widzę, że maksymalnie kompetentna osoba zwyczajnie marnuje swój cenny czas na chamską, gburowatą i roszczeniową klientkę, podobnie jak dostaję drgawek, kiedy widzę, że niekompetentna konsultantka z parciem jedynie na sprzedaż wykorzystuje ufność i otwartość pani, która naprawdę potrzebuje rzetelnej i profesjonalnej pomocy. niestety - tam, gdzie spotykają się interesy dwóch osób bardzo łatwo o nadużycia - zarówno z jednej, jak i z drugiej strony.
UsuńKocham Cie za ten post:) To jest sedno, kilka razy juz pisalam u siebie na ten temat ale w polaczeniu kilka takich postow moze sprawi ,ze ludzie zaczna sluchac:) I byc realnie nastawieni:)I uwaga nie ma jednego cudownego kosmetyku dla wszystkich, co sie sprawdzilo na cerach suchych na tlustej nie sprawdzi sie zupelnie, to samo z radami kolezanki:P
OdpowiedzUsuńNiestety powiem Ci,ze praca zagranica jest jeszcze gorsa, brak totalnej wrecz swiadomosci kosnumenckiej mnie dobija:/
żartujesz? myślałam, że może chociaż tam, że względu na brak epizodu octu i musztardy na półkach i znacznie dłuższego dostępu do pewnych produktów jest odrobinę lepiej pod tym względem.
Usuńjedyne, co pociesza to fakt, że sporo jest osób, które naprawdę są otwarte, chcą współpracować i potrafią się uśmiechnąć - od razu jest inaczej ;)
Wszystko trafione w sendo. Punkt widzenia od strony pracownicy perfumerii. Teraz jeszcze napisz o tej mniej kompetentnej stronie.
OdpowiedzUsuńTakie dwa punkty mi przyszły na myśl po przeczytaniu tego posta:
1.Nie ma jednego cudownego kosmetyku, a jak słyszę słowa od dobrych ciotek "moja koleżanka ma krem/podkład, który jest cudowny, też powinnaś spróbować", to mnie krew zalewa. Z chęcią wypróbowałabym gdyby czynił cuda, ale jest jeden myk. Jak koleżanka ma cerę tłustą czy trądzikową a ja suchą i wrażliwą to taki kosmetyk może mi zrobić więcej szkody niż pożytku.
2.Rację ci jeszcze przyznam co do tego, że jak klientowi doradzasz i zadajesz więcej pytań, żeby dopasować produkt do jego potrzeby to on się coraz bardziej irytuje. Widziałam mnóstwo takich sytuacji.
to czasami jest jeszcze pół biedy, jeśli jest to jedynie kwestia tego, że koleżanka używa danego podkładu i jest zadowolona i pani też chce spróbować, ale pozwala dać sobie odpowiedni dla siebie kolor - ale miałam kilka takich kuriozalnych sytuacji, że pani upierała się również przy konkretnym odcieniu podkładu - bo koleżanka używa 40 i wygląda na niej pięknie i ona też chce tą 40, mimo, że nawet 10 wydaje się dla niej zbyt ciemna - wtedy ręce odpadają Ci przy samym rdzeniu kręgowym ;P
Usuńa o tej mniej kompetentnej stronie na pewno napiszę, tylko obawiam się, że to już w ogóle będzie kij włożony w mrowisko ;)
Dla mnie tu nie ma frustracji, to święta prawda i każdy kto idzie do jakiegokolwiek sklepu powinien to przeczytać:) W sumie nie tylko sklepu, ale i skorzystać z usług np. kosmetyczki/ fryzjera:P
OdpowiedzUsuń;*
UsuńPodpisuję się obiema łapkami i chciałabym, żeby niektóre blogerki to przeczytały ;)
OdpowiedzUsuń