Piękne - po gigantycznej - tym razem - przerwie, wracam do Was już prawdopodobnie na stałe. Wprawdzie szykuje się mnóstwo zmian, ale sama za siebie trzymam kciuki i wierzę, że przyniosą wiele dobrego, jeśli nawet nie od razu, to na pewno bezpośrednią ich zaletą będzie czas na życie, którego przez ostatnie kilkanaście miesięcy najdotkliwiej mi brakowało.
Na początek mała zajawka tego, o czym już na dniach, a wieczorem pierwsi faworyci ostatnich tygodni.
Mimo, że styczniowi kawałek jeszcze do końca, z całą pewnością mogę stwierdzić, że obfitował on w ekstremalną wręcz ilość nowości w mojej 'kosmetyczce'. Przeważało to, co tygryski lubią najbardziej, czyli cienie. Na zdjęciu brakuje jeszcze pięknego, stalowego MACzka i upolowanej w piekielnie atrakcyjnej cenie Chanelki, ale o nich w odrębnym poście.
I Coloniali - miniatury mleczka Angel Musk i scrubu pod prysznic Playful Lychee
Rouge Bunny Rouge pędzle 16, 14 oraz puder wykończeniowy Piano Forte
MUFE HD Foundation
YSL cienie 11 oraz lakier do ust 11
MAC róż At Dusk, Paint Pot Painterly oraz różo-bronzer Harmony
Collistar cień no20
Sephora - poczwórna paletka cieni
m.m.
p.s. tło to zdjęcia Krakowa autorstwa Pawła Krzana
Czekam z niecierpliwością na MAC i Rouge Bunny Rouge :)
OdpowiedzUsuńAle cudeńka;)
OdpowiedzUsuń