Włoska marka KIKO w blogosferze obecna jest już od dłuższego czasu. Od dawna też wzbudzała moją ciekawość, jednak niewytłumaczalna niechęć do zakupów online skutecznie studziła mój zapał. Dopiero kiedy w Pasażu Grunwaldzkim otworzył się pierwszy wrocławski salon marki ruszyłam na rekonesans. Testowo stanęło na lakierze do paznokci, cieniu i wspomnianym w tytule korektorze. Lakierem jestem szczerze zachwycona, o cieniu będzie za jakiś czas, korektor niestety przyniósł rozczarowanie. O tym dlaczego - poniżej.
Opisu producenta nie będę tu kopiować - podlinkuję Wam po prostu tę pozycję na stronie KIKO - KLIK!
Korektor otrzymujemy w prostym czarnym kartoniku. Wewnątrz ukryty jest zgrabny srebrny długopis o pojemności 2ml, zaopatrzony w klikany dozownik. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt, ponieważ dozowanie - przynajmniej w moim egzemplarzu - żyje własnym życiem. Zdarza się, że kilka kliknięć nie sprawia nic, po czym jedno kolejne wypluwa jakąś nieprawdopodobną ilość produktu. Trudne to do opanowania i nieprzewidywalne.
Sam korektor to również spore zaskoczenie, ponieważ przyznaję szczerze - raczej po łebkach sprawdziłam go w salonie przed zakupem.
Przede wszystkim konsystencja - korektor jest bardzo wodnisty, rzadki i nie posiada praktycznie żadnego krycia. Nie ma więc mowy o tym, by poradził sobie z silnymi zasinieniami, ukryciem zmęczenia i niewyspania. Przekłada się to również w negatywny sposób na jego wydajność, ponieważ by chociaż minimalnie zamaskować nim cokolwiek, potrzebna jest spora ilość produktu.
Oczywiście, gdyby nie fakt, że najjaśniejszy odcień 01 Light jest w rzeczywistości naprawdę bardzo ciemny i na mojej skórze, jak zobaczycie na swatchach, wyraźnie się odcina, KIKO Soft Focus mógłby z powodzeniem pełnić rolę delikatnego rozświetlacza. Niestety, ze względu na ciemny odcień, tej roli również raczej pełnić nie jest w stanie, ponieważ w najlepszym wypadku wtopi się w kolor bladej skóry, ale z pewnością nie rozświetla jej i nie dodaje blasku.
Korektor początkowo ma ładne, satynowe wykończenie, niestety - na tym jego zalety - przynajmniej w moim przypadku - się kończą.
Na reszcie twarzy Soft Focus również nie wygląda zjawisko - tuż po aplikacji delikatnie wygładza skórę, ale z oczywistych przyczyn nie jest w stanie sprawdzić się podczas modelowania - nie rozświetla, ani nie rozjaśnia centralnej partii twarzy. W moim przypadku wręcz ją przyciemnia. W ciągu dnia zaczyna zdecydowanie brzydnąć - uwidocznia się na skórze, lekko się warzy i zbiera, podkreślając drobne linie. Wygląda po prostu mało estetycznie - zarówno pod oczami, jak i na wszystkich partiach skóry, na które został zaaplikowany.
Położony na powieki nie wyrównuje koloru, a jego bardzo wodnista konsystencja uniemożliwia stosowanie go jako bazy - cienie nie rozkładają się na nim równomiernie, tworzą się plamy i zacieki. Trwałość makijażu również pozostawia wiele do życzenia - cienie po kilku godzinach wyglądają źle - makijaż jest zmęczony i nieświeży.
Trudno jest mi ocenić jego pielęgnacyjne działanie, ponieważ od tego mam krem. Z całą pewnością jednak nie zauważyłam, by wysuszał okolice oczu.
Cena korektora jest wyjątkowo przyjazna - w salonie zapłaciłam za niego 35pln bez promocji. Mimo to, w temacie rozświetlaczy pozostanę jednak przy moim ukochanym Prep+Prime z MACa - tam pojemność jest prawie dwukrotna, cena może faktycznie wyższa, ale krycie, konsystencja i pozostałe właściwości nie pozostawiają nic więcej do życzenia.
Na pewno znajdą się osoby, które z tego rozświetlacza będą zadowolone - jednak polecałabym przetestowanie go tym z Was, które po pierwsze mają zdecydowanie ciemniejszą karnację, wtedy być może efekt rozświetlenia i odbicia światła byłby zauważalny, no i przede wszystkim nie borykają się z niedoskonałą cerą, mocnym zasinieniem wokół oczu, ponieważ takowego Soft Focus po prostu nie przykryje, czy zmarszczkami, które mógłby podkreślić.
Nie miałam jeszcze styczności z marką Kiko, ale po tej recenzji jakoś mnie nie ciągnie... No może oprócz cieni :)
OdpowiedzUsuńcienie są naprawdę fajne, a do twarzy po tym korektorze podchodzę już bardzo sceptycznie
Usuńło matko jaki żółtek. Myślę, że on by się fajnie sprawdził tylko do rozświetlenia, bo krycia to to nie ma żadnego :P
OdpowiedzUsuńdo rozświetlenia a i owszem, ale raczej na ciemnych karnacjach, bo widoczny na zdjęciach najjaśniejszy odcień bladą skórę raczej przyciemni ;)
Usuńa krycie fakt - żadne
Usuńdla mnie byłby dużo za ciemny :/ już nie wspominając, że jestem notorycznie niewyspana i potrzebuję krycia...
OdpowiedzUsuń