W poprzednim poście przedstawiłam Wam zdjęcia moich tegorocznych zachwytów - oprócz palet i cieni, które są z całą pewnością tegoroczne, pozwoliłam sobie nie ograniczać się datą wprowadzenia danego produktu na rynek, a jedynie momentem, w którym odkryłam go dla siebie i uznałam za swój ideał. Poniżej komentarze i uzasadnienia moich wyborów ;)
piątek, 30 grudnia 2011
czwartek, 29 grudnia 2011
Zachwycające... 2011 - *Makijaż*
Urban Decay + Smashbox
Witajcie moje Drogie już po Świętach.Do największej imprezy roku pozostały już tylko dwa dni, te z Was które wybierają się gdzieś, zapewne spędzają wieczory na wyszukiwaniu interesującyh i pięknych inspiracji makijażowych :) Ja również postaram się dzisiaj, lub jutro wrzucić kilka, które w tym roku absolutnie mnie oczarowały. Sylwestra co prawda spędzam ze swoją córą w domu, ale na piękne makijaże tak czy inaczej patrzeć mogę godzinami :)
Dzisiaj kilka zdjęć moich nowych skarbów :) Jeśli tylko pogoda pozwoli postaram się zrobić swatche.
Wybaczcie, że są już pomazane, ale nie byłam w stanie powstrzymać się przed pomalowaniem się nimi i wypróbowaniem ich zanim jeszcze nadarzyła się okazja do zrobienia zdjęć :)
Dzisiaj kilka zdjęć moich nowych skarbów :) Jeśli tylko pogoda pozwoli postaram się zrobić swatche.
Wybaczcie, że są już pomazane, ale nie byłam w stanie powstrzymać się przed pomalowaniem się nimi i wypróbowaniem ich zanim jeszcze nadarzyła się okazja do zrobienia zdjęć :)
niedziela, 25 grudnia 2011
Dear Santa... ;)
Mała zajawka moich świątecznych łupów ;) W tym roku Mikołaj bardzo uważnie przeczytał mój list i co więcej - wziął go sobie głęboko do serca ;) Pod choinką znalazłam same urocze i wymarzone skarby :)
Ponadto 'dzięki' konsultantce z Douglas'a, która fatalnie dobrała mojej mamie odcień podkładu, jako największy bledzioch w rodzinie odziedziczyłam jeszcze nowiutki Capture Totale Dior'a ;) Wspominałam kiedyś, że mam straszny uraz do podkładów tej marki, ponieważ abstrahując od idealnej ich jakości i efektów jakie pozwalają uzyskać, kupiłam kiedyś egzemplarz z zepsutą pompką i od tej pory omijałam je szerokim łukiem. Może dane mi będzie zmienić zdanie :)
'Dorobiłam' się również swojej pierwszej w życiu Chanel - wstępnie mogę powiedzieć, że chociaż dosyć trudno wbić mnie w ziemię w temacie urodowym, to tej marce się udało. Cień jest absolutnie niesamowity i co zaskoczyło mnie nie mniej to fakt, że oprócz wspaniałej tekstury, aplikacji, trwałości i koloru ma również piękny zapach ;)
Kolejną marką, która debiutuje w moim kufrze jest Urban Decay.
Wszystkie swatche i zdjęcia niebawem :)
A tymczasem bardzo dziękuję Mikołajowi i wszystkim jego Elfom - A., A., M. oraz duetowi K. i S. bez których moje cudowne paletki nie byłyby w stanie pokonać oceanu :)
m.m.
Ponadto 'dzięki' konsultantce z Douglas'a, która fatalnie dobrała mojej mamie odcień podkładu, jako największy bledzioch w rodzinie odziedziczyłam jeszcze nowiutki Capture Totale Dior'a ;) Wspominałam kiedyś, że mam straszny uraz do podkładów tej marki, ponieważ abstrahując od idealnej ich jakości i efektów jakie pozwalają uzyskać, kupiłam kiedyś egzemplarz z zepsutą pompką i od tej pory omijałam je szerokim łukiem. Może dane mi będzie zmienić zdanie :)
'Dorobiłam' się również swojej pierwszej w życiu Chanel - wstępnie mogę powiedzieć, że chociaż dosyć trudno wbić mnie w ziemię w temacie urodowym, to tej marce się udało. Cień jest absolutnie niesamowity i co zaskoczyło mnie nie mniej to fakt, że oprócz wspaniałej tekstury, aplikacji, trwałości i koloru ma również piękny zapach ;)
Kolejną marką, która debiutuje w moim kufrze jest Urban Decay.
Wszystkie swatche i zdjęcia niebawem :)
A tymczasem bardzo dziękuję Mikołajowi i wszystkim jego Elfom - A., A., M. oraz duetowi K. i S. bez których moje cudowne paletki nie byłyby w stanie pokonać oceanu :)
m.m.
sobota, 24 grudnia 2011
Wesołych Świąt!!!
***
Moje Drogie!
Życzę Wam przede wszystkim spokojnych, radosnych i pięknych Świąt :)
Dużo zdrowie, dobroci i radości :)
No i oczywiście, by wszystkie prezenty okazały się trafione i udane, a Mikołaj spełnił wszystkie Wasze makijażowo-urodowe życzenia :)
***
środa, 21 grudnia 2011
DAPHNE GUINNESS FOR M∙A∙C
Już w styczniu roku w salonach MAC dostępna będzie kolekcja marki stworzona we współpracy z dziedziczką piwnej legendy - Daphne Guinness.
Spójrz na paletę kolorów wymyśloną i stworzoną przez Daphne Guinness. Daphne jest sztuką. To jest część jej ewolucji i odkrywania siebie. “Ta kolekcja jest oknem do mojej wyobraźni.”
Spójrz na paletę kolorów wymyśloną i stworzoną przez Daphne Guinness. Daphne jest sztuką. To jest część jej ewolucji i odkrywania siebie. “Ta kolekcja jest oknem do mojej wyobraźni.”
poniedziałek, 19 grudnia 2011
TAG - 5 noworocznych postanowień kosmetycznych ;)
Bardzo fajny TAG do którego zaprosiła mnie simply_a_woman :*
Do zabawy zapraszam wszystkie dziewczyny, które jeszcze nie poczyniły noworocznych postanowień. Wydaje mi się, że takie publiczne zobowiązania bardziej mobilizują :)
Kolejny TAG, do którego zaprosiły mnie Kosmetykoholiczka i Sroka - Kosmetyczne Zachwyty 2011 - za co bardzo dziękuję ;) - na razie celowo pomijam, ponieważ mam w planach spory ranking, TAG uwzględnię więc w jego podsumowaniu :)
Zasady zabawy:
1. Piszemy kto zaprosił nas do zabawy.
2.Podajemy 5 postanowień dotyczących kosmetyków, które mamy zamiar zrealizować w nowym roku.
3. Zapraszamy do zabawy minimum 5 kolejnych blogerek:)
1. Piszemy kto zaprosił nas do zabawy.
2.Podajemy 5 postanowień dotyczących kosmetyków, które mamy zamiar zrealizować w nowym roku.
3. Zapraszamy do zabawy minimum 5 kolejnych blogerek:)
- Zrealizuję w końcu swoje plany, które snuję już od kilku dobrych lat, a wiecznie coś staje mi na drodze ;) Nie mogę ich jeszcze do końca zdradzić, ale - mam nadzieję - niebawem wszystko się okaże :)
- Postaram się w końcu nauczyć się malować paznokcie na ciemno ;)
- Przestanę każdy nowy odcień cienia do powiek, a tym bardziej każdą nową paletę w perfumerii traktować jako wyjątkową, niepowtarzalną i absolutnie mi niezbędną i tą jedną jedyną, bez którego mój makijaż z pewnością będzie niczym ;)
- Będę zużywać, zużywać i jeszcze raz zużywać - KONSEKWENTNIE :)
- Przestanę eksperymentować z pielęgnacją twarzy i ograniczę się jedynie do swoich absolutnie sprawdzonych i bezpiecznych dla mojej skóry rozwiązań i marek. W mijającym roku, głównie w jego pierwszej połowie nie byłam niestety zbyt łaskawa dla swojej twarzy, co zaowocowało problemami, z którymi później bardzo trudno było mi się uporać.
Do zabawy zapraszam wszystkie dziewczyny, które jeszcze nie poczyniły noworocznych postanowień. Wydaje mi się, że takie publiczne zobowiązania bardziej mobilizują :)
Kolejny TAG, do którego zaprosiły mnie Kosmetykoholiczka i Sroka - Kosmetyczne Zachwyty 2011 - za co bardzo dziękuję ;) - na razie celowo pomijam, ponieważ mam w planach spory ranking, TAG uwzględnię więc w jego podsumowaniu :)
Shrek ;)
Dzisiaj znowu troszkę o włosach i o farbowaniu ;) Ponieważ krótko po tym, kiedy zdecydowałam się wrócić 'do korzeni' i zafarbować włosy z powrotem na rudo, tak jak za bardzo dawnych lat, okazało się niestety, że rudy stał się kolorem sezonu. Nie pozostało mi więc nic innego, niż kolejna zmiana i przeczekanie mody. Padło na czarny w zimnej tonacji indygo. Kolor zmieniłam już jakiś czas temu, niestety być może trzymałam hennę zbyt krótko i włosy nie chwyciły bardzo intensywnie - wyszedł czarny brąz, czyli w zasadzie mój naturalny, poza tym farbowałam strasznie na wariata i nie udało mi się nawet zrobić zdjęć henny. Dlatego wrzucam dzisiejsze, rezultaty oczywiście jeśli będziecie zainteresowane wrzucę również. Postanowiłam też trzymać indygo na włosach trochę dłużej niż w instrukcji. Być może 'chwyci' lepiej. Szczerze tęsknię za swoim ukochanym fioletowym kolorem, ale nie ma takiej możliwości, bym wróciła do farb chemicznych, pozostaje mi więc wybierać spośród tych barwników, które oferuje natura :)
Henna indygo jest znacznie bardziej przyjazna użytkownikowi ;) Rozrabia się ją po prostu letnią wodą tuż przed nałożeniem na włosy i trzyma godzinę. Jest to naprawdę nic w porównaniu z naturalną, której położenie na włosy łącznie z przygotowaniem zajmowało 18 godzin i ca. kilogram cytryn ;) Rozrobiłam całe opakowanie henny, mimo, że w zasadzie po wczorajszym skróceniu włosów /samodzielnym ;P/ wystarczające byłoby 1/2 - 3/4 opakowania. Zdjęcia robione są niestety przed chwilą - wieczorem i przy sztucznym świetle.
m.m.
Henna indygo jest znacznie bardziej przyjazna użytkownikowi ;) Rozrabia się ją po prostu letnią wodą tuż przed nałożeniem na włosy i trzyma godzinę. Jest to naprawdę nic w porównaniu z naturalną, której położenie na włosy łącznie z przygotowaniem zajmowało 18 godzin i ca. kilogram cytryn ;) Rozrobiłam całe opakowanie henny, mimo, że w zasadzie po wczorajszym skróceniu włosów /samodzielnym ;P/ wystarczające byłoby 1/2 - 3/4 opakowania. Zdjęcia robione są niestety przed chwilą - wieczorem i przy sztucznym świetle.
m.m.
czwartek, 15 grudnia 2011
Recenzja - Estee Lauder Illuminating Powder Gelee LE Modern Mercury
Tą recenzję zapowiadałam i obiecywałam już kilka razy, ale chciałam ten produkt naprawdę dobrze poznać i wypróbować go we wszelkich możliwych konfiguracjach i na wszystkie sposoby, na jakie wpadłam ;)
Przyznam szczerze, że początkowo jakimś cudem wcale nie umieściłam tego produktu na swojej jesiennej liście, ponieważ mam naprawdę sporo rozświetlaczy. Chciałam go jednak dotknąć i sprawdzić czy faktycznie można go odpuścić. No i jak go już dotknęłam, to przepadłam :) Problem polegał tylko na tym, że ten rozświetlacz we wszystkich perfumeriach w Krakowie i we Wrocławiu, które obdzwoniłam już w pierwszy dzień gdy tylko LE Modern Mercury do nich dotarła był już wysprzedany. Miałam naprawdę sporo szczęścia, że akurat udało mi się trafić na konsultantkę, która powiedziała, że będzie on w miarę możliwości domawiany i kolejne jeszcze większe szczęście, że coś mi kazało zadzwonić do tej Sephory właśnie w ten dzień, kiedy to domówienie do nich przyszło. W dzień powszedni, wcale nie wieczorem kupiłam siódmy z dwunastu, czy trzynastu, które dostali. Nie waham się określić Illuminating Powder Gelee najgorętszym elementem jesiennych kolekcji. Takiego szału nie było chyba nawet z różem Guerlain z wiosennej LE ;)
Ale teraz do rzeczy - krótka treściwa recenzja i mnóstwo zdjęć - część zanim dotknęłam rozświetlacz, a część już po jakimś czasie /te niestety robione są już teraz, kiedy światła na świecie nie ma praktycznie wcale/.środa, 14 grudnia 2011
MAC - Glitter&Ice - Glaze Lipstick - Whirls&Twirls
Kolejny zastój na blogu nie był niestety w żadnym stopniu zależny ode mnie. Mała była przeziębiona, a kto siedział kiedykolwiek w domu z zakatarzonym maluchem, ten doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że po całym dniu ma się ochotę tylko strzelić sobie w łeb, albo w najlepszym wypadku natychmiast położyć się spać. Zwłaszcza, że noce również nie są różowe.
Dzisiaj, kiedy już 'najgorsze' minęło; mój kolejny zachwyt z kolekcji świątecznej MAC'a - Glitter&Ice - szminka Whirls&Twirls.
Pomadka ma wykończenie glaze, a jej kolor wg. producenta to sheer pink with gold pearl. Jest śliczna ;) Pięknie mieni się na ustach, jej kolor jest właściwie niezauważalny. Konsystencja bardzo przyjemna, aplikacja bezproblemowa i bezlusterkowa ;) Nie jest to chłodny odcień, ale jest na tyle naturalny, że pasuje do prawie wszystkich makijaży.
Pomadka nie wysusza ust, ma dosyć przyzwoitą trwałość i pachnie klasyczną MAC'ową wanilią.
m.m.
Dzisiaj, kiedy już 'najgorsze' minęło; mój kolejny zachwyt z kolekcji świątecznej MAC'a - Glitter&Ice - szminka Whirls&Twirls.
Pomadka ma wykończenie glaze, a jej kolor wg. producenta to sheer pink with gold pearl. Jest śliczna ;) Pięknie mieni się na ustach, jej kolor jest właściwie niezauważalny. Konsystencja bardzo przyjemna, aplikacja bezproblemowa i bezlusterkowa ;) Nie jest to chłodny odcień, ale jest na tyle naturalny, że pasuje do prawie wszystkich makijaży.
Pomadka nie wysusza ust, ma dosyć przyzwoitą trwałość i pachnie klasyczną MAC'ową wanilią.
niedziela, 11 grudnia 2011
Zachwycające... 2011
Powoli nadchodzi czas na podsumowania 2011 roku, również te piękne - kosmetyczne... Począwszy od dzisiaj na SmokyEveningEyes będą pojawiały się posty dotyczące moich tegorocznych faworytów, zarówno w dziedzinie pielęgnacji, jak i makijażu. Postaram się uwzględnić również odkrycia, zachwyty, produkty i akcesoria.
![]() |
source |
piątek, 9 grudnia 2011
Recenzja - MAC Lip Conditioner
Generalnie gwiazdą postu dotyczącego pielęgnacji ust miał być zupełnie inny produkt. Lip Smacker 100% Natural, który z powodzeniem służył mi i dbał o moje usta przez całą wiosnę, lato i wczesną jesień. Był bardzo skuteczny i na tyle go polubiłam, że ostatnio kiedy skończyłam kolejne opakowanie i przez moje usta przeszedł jakiś niewyjaśniony kataklizm popędziłam do SuperPharm po kolejny sztyft. Niestety tym razem LipSmacker zawiódł i nie poradził sobie z bardzo mocno spierzchniętymi i zniszczonymi ustami. Z pewnością wrócę do niego, kiedy już zrobi się cieplej, tymczasem przedstawiam Wam mój absolutny ustowy zachwyt i od 3 tygodni totalne must-have w mojej torebce - MAC Lip Conditioner.
Subskrybuj:
Posty (Atom)