Nie miałam w planach korzystania z Rossmanowej promocji -40% ponieważ zwyczajnie niczego nie potrzebuję. Kilka dni temu jednak zobaczyłam u Hexx lakier, który naprawdę bardzo mi się spodobał i wczoraj będąc w centrum wstąpiłam po niego. Pomijam fakt, że znalezienie go wśród bajzlu i bałaganu w szafie Wibo zajęło mi sporo czasu. Nie wiem dlaczego po raz kolejny doszłam do wniosku, że przecież z pewnością wszystko jest z nim ok. Recenzowałam jakiś czas temu tusz Rimmel, który poza tym, że jest po prostu kiepski, był otwarty i to nawet kilka razy zanim trafił w moje ręce. Lakier niestety niczym od tuszu się nie różnił. Trudności z odkręceniem buteleczki po dotarciu do domu wzięłam za dobry znak, ale kiedy po otwarciu moim oczom ukazało się to, co poniżej byłam - i jestem nadal - naprawdę wściekła. Nieważne, że lakier kosztował mnie niecałe 4 złote. Niezależnie od tego, ile płacę za kosmetyk - jesli kupuję go w drogerii mam prawo do tego, by był świeży i fabrycznie zamknięty. Jeśli obsługa w drogerii Rossmann nie radzi sobie z klientami, które namiętnie otwierają i odkręcają wszystko, co się da, powinna zainwestować w taśmę klejącą. To dosyć proste i skuteczne rozwiązanie. Zanim pomaszerowałam do kasy z lakierem, którego nie wiem dlaczego przy niej nie sprawdziłam, z ciekawości przystanęłam przy słynnym pomadko-masełkach L'oreala. Oczywiście nic się nie zmieniło - markę konsekwentnie bojkotuję, ale chciałam zobaczyć co to w ogóle i z czym to się je. Uwierzcie, lub nie, ale mimo, że dostępne były testery - to nie było ani jednej sztuki z pełnowartościowych szminek, która nie byłaby otwierana - miały pomazane produktem wnętrze skuwki, były podrapane, porysowane - tu akurat świetnie to widać, ponieważ opakowanie tych masełek jest przezroczyste.Także ja za kolorówkę z Rossmanna dziękuję - niezależnie od tego w jak atrakcyjnej promocji by nie była.
Swatche lakieru Wibo Extreme Nails w kolorze 177 znajdziecie u Hexx ;)
oto jak wygląda szyjka 'nowego' - kupionego wczoraj lakieru ;/ /można powiększyć/ |
O rany.....można się naprawdę wściec.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tych praktyk ale kupowałam niedawno palety L'oreala i nieważne, że były dostępne testery, to praktycznie każdy produkt był "zmacany paluchami" a Pani z obsługi miała focha, że zwracam uwagę i kazałam! szukać nienaruszonych cieni.
To tak naprawdę zależy od drogerii.W mojej pilnują, aby klienci używali testerów. Bo niestety jest to wina konsumenta, że maca pełnowymiarowy produkt zamiast sięgnąć po tester. Oczywiście jestem za tym aby produkty były chociaż zaklejone taśmą. Sama chciałam kupić konturówkę do ust, ale już po skuwce widziałam że każda była usmarowana i otwierana. Skończyło się na tym, że zakupy zrobiłam w innym, sprawdzonym miejscu.
UsuńMasz rację tym bardziej, że sama byłam osobą, której zalecono otworzenie pełnowymiarowego opakowania w celu sprawdzenia koloru. SZOK! Na pytanie, co się stanie, jeżeli mi się nie spodoba - odpowiedziano, że odłożę na półkę i po sprawie...
UsuńHexx - to jest jakiś horror, naprawdę. Tym bardziej zastanawia mnie podejście obsługi - przecież oni na tym tracą, bo wiele klientek po prostu odłoży macany produkt i pójdzie poszukać go gdzieś indziej ;/
UsuńIweto - problem polega na tym, że to były dwa różne Rossmanny i jeszcze Natura w której kiedyś kupiłam pomazane kremowe cienie Essence.
Ja chciałam kupić cień Maybelline w musie i niestety pomimo testerów wszystkie były zmacane :( Na szczęście Pani w Rossie była tak miła, że mi wyciągnęła nówkę sztukę z szuflady.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu mam zwyczaj sprawdzania kosmetyków przed zakupem w drogeriach bo niestety kupienie tam dobrego kosmetyku bez zaglądania do środka graniczy z cudem :(
wiesz, ja ciągle zderzam się ze swoją naiwnością. zresztą, rzadko kiedy kupuję w Naturze, czy Rossmannie kolorówkę, a w Sephorze klientki nie mają z reguły dostępu do produktów, tylko i wylącznie do testerów, więc jeśli nie jakaś arcymądra konsultantka, to raczej nie zdarzają się ponapoczynane produkty.
Usuńpo tym, gdy kiedyś kupiłam zmacaną szminkę w Rossmannie, staram się omijać go z daleka w przypadku zakupów kolorówki :/
OdpowiedzUsuńno właśnie ja chyba jednak muszę zacząć trzymać się tej zasady ;/
UsuńOh kurcze :/ też bym się wkurzyła. Na szczęście nie trafiłam jeszcze(!) na taki produkt zmacany.
OdpowiedzUsuńja trafiam notorycznie - ilekroć kupuję coś w Rossmannie, czy Naturze ;/
UsuńLakier ma rzeczywiście przepiękny kolor. :)
OdpowiedzUsuńMnie też denerwuje to, że klientki otwierają w drogeriach co popadnie. Znam jedną Naturę, w której kierowniczka szczelnie zakleja wszystkie kosmetyki taśmą klejącą. Świetna babka ;)
Świetna! Wolę foliowane kosmetyki...
Usuńproducenci powinni naprawdę pomyśleć o jakiś porządnych zabezpieczeniach...
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze, gdy już jestem zdecydowana na konkretny produkt otwieram go i sprawdzam, czy nikt w nim nie grzebał.
OdpowiedzUsuńja jakoś ciągle wierzę, że może jednak ;/
UsuńMam dokładnie takie samo podejście! Przez to nie lubię zakupów kolorówki w Rossach itp. miejscach. Niektórzy ludzie nawet kiedy są testery muszą otworzyć i pomacać. ;/
OdpowiedzUsuńOstatnio zwróciłam uwagę jakiejś pannicy, która przy standzie z Essence otwierała sobie lakiery i oglądała, bo nie wyrobiłam. Inna sprawa, że owo dziewczę uznało mnie za jakąś dziwną...
brak słów ;/
Usuńnienawidzę tego!!!! ja też sprawdzam czy to, co chcę kupić nie było macane, używane itp.
OdpowiedzUsuńJeszcze mi się tak nie zdarzyło z lakierem, ale sięgam zawsze po przedostatnie sztuki w rządku :)
OdpowiedzUsuńJa nawet po ser i mięso sięgam na sam koniec rzędu ;)
Usuńrobię dokładnie tak samo!
Usuńtylko właśnie cholera problem polega na tym, że to był przedostatni w rządku ;P tusz kupiony wcześniej też był dokładnie przedostatni, zmacane cienie w naturze były ze środka ;P a co do spożywczych - też tak robię ;)
Usuńnigdy nie rozumiałam i nigdy nie zrozumiem po co i dlaczego ludzie mając testery otwierają 'normalne' produkty! żal! :/
OdpowiedzUsuńja również nie potrafię tego zrozumieć ;/
Usuń