Nie wiem co się dzieje, ale brakuje mi czasu dosłownie na wszystko, a kiedy już mam go chociaż odrobinę zazwyczaj brakuje mi już mocy. Dlatego mimo starań mało mnie tu ostatnio /na Wasze blogi zaglądam stale, tylko nie zawsze mam moment, by zostawić komentarz/ i chociaż za każdym razem obiecuję sobie i Wam, że wracam na dobre to okazuje się, że niewiele z tego wynika. Dzisiaj więc mój kolejny powrót i recenzja produktu, którego używam już od jakiegoś czasu i który skradł moje serce bez reszty - MAC Plushglass Butterfly Dream.
Błyszczyk jest częścią LE Vera dostępnej w salonach marki jeszcze prze kilka tygodni.
Generalnie nie posiadam pięknych, namiętnych, pełnych ust. Nigdy nie posiadałam i jakoś nigdy nie stanowiło to dla mnie problemu. Nigdy też jakoś namiętnie nie stawiałam na usta w makijażu, na pierwszy plan wysuwając oczy. Ostatnio jednak coś mnie naszło i raz, że mój zbiór mazideł i malowideł do ust systematycznie się powiększa, to w dodatku naprawdę lubię mieć je pomalowane. Moją ulubiona formułą wśród błyszczydeł MAC'a są Cremesheeny na równi z Kissable Lipcolours. Z Plushglassami nie miałam jeszcze dotąd do czynienia, poza jednym makijażem Agi /swoją drogą - Warszawianki - macie teraz u siebie w G. Mokotów /istnieje taka???/ jedną z genialniejszych makijażystek/, kiedy ten produkt naprawdę bardzo mnie zaintrygował. Niestety jakoś do tej pory nie byłam w stanie znaleźć w kolekcjach, ani w stałym asortymencie koloru, który by mnie uwiódł - aż do Very i plushglassa Butterfly Dream.
Producent - Sheer lip colour with a pearlized high-shine gloss finish. Comfortable to wear: lush, multi-dimensional. Gives a cool-warm, vanilla buzz to the lips. Moisturizes, soothes and visibly plumps the lips to make them look luxuriously healthy and well-conditioned. Contains vitamin E for added environmental protection.
Opakowanie - Błyszczyki są dosyć spore - 4,2g. Opakowanie jest standardowe, zakrętka czarna, tyle, że matowa. Napis z fiolki niestety ściera się z biegiem czasu, a zakrętka minimalnie rysuje, ale nie ma to wpływu na jakość produktu. Aplikator to bardzo wygodna gąbeczka.
Produkt/Efekt/Działanie - Plushglass jest w zasadzie przezroczysty - ma jedynie połysk i naprawdę bardzo niewielki ładunek koloru. Butterfly Dream to wg. producenta midtone violet with blue pearl. Drobiny w tym błyszczyku zauważalne są jedynie w słońcu. Generalnie to piękny chłodny i bardzo transparentny odcień fioletu z domieszką różu.
W smaku błyszczyk jest słodkawy, a zapach to istna poezja - nawet dla kogoś takiego jak ja, kto ciężko znosi cokolwiek co nie pachnie cytrynami. Plushglass to budyń waniliowy zamknięty w błyszczyku. Kompozycja zapachowa różni się znacząco od reszty MACowych mazideł do ust.
Działanie powiększające plushglassa jest uzależniające. Ja od momentu, kiedy zagościł w mojej torbie w zasadzie nie stosuję innych produktów. Początek to uczucie chłodu, które z czasem przeradza się w mrowienie i odczucie porównywalne do tego po ostrej papryce. Po kilkunastu minutach ustaje. A usta pozostają błyszczące, gładkie i pełne.
Błyszczyk ma przyzwoitą trwałość, nie skleja usta, nie jest lepki, ale pozostawia je jakby trochę polukrowane.
W kwestii podrażnień - mnie osobiście, a jestem posiadaczką skóry dosyć wrażliwej na wszelkie eksperymenty, Plushglass nie podrażnił, niemniej jednak słyszałam takie historie, polecam więc sprawdzić produkt najpierw w salonie.
Błyszczyk ma również działanie pielęgnujące, które mnie szczerze mówiąc zaskoczyło, ponieważ spodziewałam się, że po 'powiększaniu' w ruch w ilościach hurtowych będzie musiał pójść Lip Conditioner, a okazało się, że moje usta mają się świetnie i nie potrzebna im regeneracja.
Podsumowując - Produkt z pewnością wart uwagi. Powiększenie nie jest być może porównywalne z zabiegami inwazyjnymi, ale efekt jest bardzo fajny i naprawdę o niebo bardziej naturalny niż usta napompowane u chirurga.
m.m.
śliczny:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo ładny kolor, lubuję się ostatnio w takich delikatnie fioletowych. Męczę namiętnie Narcissus'a i już się boję co będzie kiedy się skończy :(
OdpowiedzUsuńja mam tak z cremesheenem z Semi Precious i z błyszczykiem z G&I - z przerażeniem obserwuję zbliżanie się do dna ;)
UsuńBardzo piękny kolorek i jaki połysk... W słońcu usta na pewno wyglądają rewelacyjnie ;-
OdpowiedzUsuńzarówno w słońcu, kiedy widać drobinki, jak i w pomieszczeniu kiedy na ustach widoczna jest jedynie tafla ;)
Usuńciekawi mnie, jak wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńcoś nie mogę się przełamać, żeby znowu wrzucać swatche na ustach, ale postaram się ;)
UsuńWidzisz, kupiłam błyszczyk Bobbi Brown z najnowszej kolekcji i daje podobne uczucie tzn. chłód mimo że nie ma działania powiększającego usta i trochę mnie to uczucie drażni. Z aktualnych LE skusiłam się na Scan Delicious.
OdpowiedzUsuńA o kogo pytać dokładnie w GM?
Aga, Agnieszka - nie znam niestety nazwiska ;/ ale to dość charakterystyczna dziewczyna - bardzo pozytywna i maksymalnie pomocna, no i szczerze doradza ;)
UsuńA, i super, że jesteś :-)
OdpowiedzUsuń;*
UsuńGaleria Mokotów, wszystko się zgadza :))
OdpowiedzUsuńsuper - nie byłam pewna, praktycznie nie znam Wawy, a centrów handlowych tym bardziej ;)
UsuńKolor świetny, ale nie przepadam za mrowieniem.
OdpowiedzUsuńto mrowienie to moment, znacznie dłużej wyczuwalny jest efekt tej 'ostrej papryczki' ;)
UsuńMa bardzo ładny kolor, ale ja jestem z tych typów szminkowych ;)
OdpowiedzUsuńja natomiast pomadki dopiero odkrywam, ale niestety z wygody najczęściej jednak sięgam po błyszczyki, bądź balsam - szybsze w użyciu i najczęściej niewymagające lusterka ;)
Usuń