Po trzech pełnych dniach noszenia produktu Kissable Lipcolour z ogromnej kolekcji SHOP M·A·C, COOK M·A·C, jestem już w stanie napisać o nim kilka słów. 'Błyszczyki' pojawiły się już przy okazji LE Peacocky w zeszłym roku i muszę przyznać, że długo kazały na siebie czekać. Od momentu, kiedy zobaczyłam je na evencie MAC Trend Presentation S/S2012, wiedziałam, że będą moim absolutnym must have. Rok temu jakimś dziwnym trafem umknęły bowiem mojej uwadze - wtedy zafiksowana byłam niemalże w 100% na cienie do powiek.
Celowo napisałam słowo 'błyszczyk' w cudzysłowie, ponieważ Kissable Lipcolour to w zasadzie bardziej pomadka w kremie, niż sensu stricto błyszczyk. Testowałam ten produkt 3 dni i już w pierwszym doszłam do wniosku, że pozycja moich ukochanych Cremesheenów jest mocno zagrożona. Mam naprawdę ogromną nadzieję, że marka postanowi wprowadzić go do swojej stałej oferty, ponieważ jest to naprawdę rewelacyjny produkt. Ale po kolei.
Producent - Delicious...flows on with the slick ease of a gloss. Has a look as creamy and pigment-rich as a lipstick. Shop M·A·C's fun packaging sets the style - and seals the deal! Limited edition!
Opakowanie - Długie i bardzo chude ;) Świetny aplikator - gąbeczka, umożliwia precyzyjną aplikację produktu. Opakowanie ma naprawdę dużą pojemność - 5g, co czyni Kissable Lipcolour największym z MACowych błyszczyków.
Produkt/Efekt/Działanie - zdecydowałam się na kolor Flaunting It, mimo, iż początkowo planowałam jasny róż, okazał się jednak nie do końca moim kolorem.
Flaunting It producent określa jako grey mauve. Jest to rewelacyjny śliwkowo różowawy fiolet z minimalną nutą szarości i to on jest przedmiotem poniższej recenzji.
Zapach jest waniliowy, aczkolwiek w tym wypadku przypomina zapach ciastka. Obecny w zasadzie w momencie aplikacji, nie jest męczący, ani nachalny. Jeden z przyjemniejszych wśród błyszczyków marki.
Nasycenie kolorem jest fantastyczne, Kissable jest bardzo mocno napigmentowany, rozprowadza się na ustach równo, nie robią się plamy, produkt nie waży się na ustach i nie zbiera w załamaniach.
Konsystencja jest bardzo kremowa, błyszczyk nie klei się w ogóle.
Trwałość jest przyzwoita, poza tym, nawet gdy właściwa warstwa 'się zje' usta i tak pozostają lekko pokolorowane.
Kissable w kolorze Flaunting It niestety nie jest produktem 'bezlusterkowym' - z uwagi na na swoją pigmentację, wymaga kontroli podczas aplikacji. Nie jest to oczywiście jego wada.
Podsumowując - Kissable Lipcolour jest czymś pomiędzy pomadką, a błyszczykiem. Nadaje ustom lekki delikatny połysk, pokrywając je przy tym intensywnym kolorem. Konsystencja koloru Flaunting It jest bajeczna - kremowa i przyjemna. Błyszczyk nie wysusza ust i nie jest na nich wyczuwalny. Bardzo żałuję, że ilość kolorów w tej LE ograniczona jest do 5, ponieważ miałabym ogromną ochotę na inne. Biorąc jeszcze pod uwagę pojemność tego produktu - Kissable podbił moje serce całkowicie. Apeluję tym samym do marki MAC, by poważnie rozważyła wprowadzenie tych chudzielców do stałej oferty ;)
Ja oglądałam tę czerwoną (nie pamiętam nazwy) ale Twój kolorek musi ładnie wyglądać na ustach. Lubię takie fioletowawe odcienie, chociaż ja tym razem postawiłam na neonową szminkę Quick Sizzle :)
OdpowiedzUsuńPrawie jak Soft Mat z Manhattanu :)
OdpowiedzUsuńnie znam - obejrzę przy najbliższej okazji - dziękuję ;)
UsuńMi zaś marzą się szminki z MAC :>
OdpowiedzUsuńwszystkie, czy któraś konkretnie? ;)
Usuńja skusilam sie na blyszczyk "Enchantee" uwielbiam go za to ze jest taki kremowyyy:)
OdpowiedzUsuńA ja widzisz na żadną się nie skusiłam ani nawet na błyszczyk :( "Zanabyłam" natomiast żarówę Nicki Minaj :)
OdpowiedzUsuńPokaż je na ustach please. Może byc na priv - sama też się ukrywam :)
UsuńFlaunting It to raczej nie mój kolor... ale ta czerwień! *_*
OdpowiedzUsuńSame smakołyki :D
OdpowiedzUsuńświetny kolorek!
OdpowiedzUsuńchcę to!!!
OdpowiedzUsuń