niedziela, 17 listopada 2013

Diorshow Extase - dosyć osobliwe spojrzenie na ekstazę

Dior jest jedną z moich ulubionych - obok Estee Lauder i Rouge Bunny Rouge - marek selektywnych. Doceniam wszystko - od wspaniałej kolekcji zapachów, przez bardzo dobrą pielęgnację, po rewelacyjne podkłady, piękne róże, pudry i genialne cienie. Klasyczny Diorshow i Diorshow Blackout bardzo długo były moimi tuszowymi ideałami i prawdopodobnie, gdyby nie wysychały po kilku tygodniach, mimo ceny gościłyby na mojej toaletce stale. Dioshow Extase skusił mnie właśnie przez sentyment do marki i dwóch wspomnianych maskar. Niestety tym razem z wrażenia nie padłam, ale po kolei.


Moje oczekiwania względem maskar są jasno sprecyzowane. Potrzebuję i wymagam maksymalnie podkreślonych, wyraźnie zaznaczonych, dramatycznych, teatralnych firanek. Jestem uzależniona od spektakularnych rzęs. Nic na to nie poradzę. Unikam jak ognia maskar dających naturalny dzienny efekt, ponieważ czuję się niepomalowana. Moje rzęsy nie są ani słabe, ani krótkie, zatem zadanie stojące przed tuszem również niekoniecznie skomplikowane. Przy czym - nie sięgam już w zasadzie w ogóle po tusze drogeryjne, dlatego nie jestem w stanie przymknąć oka na odbijanie /Chanel/, wysychanie po 3 tygodniach / Lancome i YSL/, kluchy /YSL/, sklejanie /ponownie YSL i Lancome/. Nie spodziewałam się niestety, że do tego niechlubnego grona dołączy Dior. Pewne rzeczy na pewnej półce są już niedopuszczalne. Zwłaszcza, jeśli dzieją się wbrew zapewnieniom producenta.


Maskarę Diorshow Extase promowały spektakularne zdjęcia i obietnice tak przekonujące, że wydawał się odpowiedzią na wszelkie możliwe potrzeby. Ponadto komponenta pielęgnacyjna ma gwarantować ochronę i odbudowę.
Tusz zaopatrzony jest w spiralnie skręconą szczoteczkę i średnio gęstym włosiu. Konsystencja maskary jest raczej wodnista i w tym upatruję przyczyny pierwszego zgrzytu. Extase niemiłosiernie skleja rzęsy paprając przy tym 3/4 powierzchni powieki górnej i dolnej. Pół biedy, jeśli mam na nich akurat smoliste smoky, ale przy jasnych makijażach jest to maksymalnie irytujące.
Niestety obiecywana ekstaza spotkać może co najwyżej miłośniczki dziennego, delikatnego efektu, ponieważ poza poklejeniem maskara ta robi niewiele. Rzęsy nie są ani wyraźnie podkręcone, ani wydłużone, ani pogrubione. Rozczesanie początkowej kluchy skutkuje więc tym, że rzęski są wątłe i mało widoczne.
Nie zauważyłam również poprawy stanu moich rzęs. Nie stały się widocznie mocniejsze, bardziej elastyczne, czy dłuższe.



Plusem tego tuszu jest jedynie odcień ładnej, głębokiej czerni - szczerze mówiąc - trochę mało, zwłaszcza, że gdyby szedł w parze ze spektakularnym podkreśleniem miałby zdecydowanie większy sens.


Próbowałam z Extase wszelkich dostępnych sztuczek - dałam jej podeschnąć, czyściłam szczoteczkę, zbierałam nadmiar produktu - absolutnie żadnych zmian. Zresztą, mówiąc szczerze - niekoniecznie mam ochotę na takie zabawy z tuszem, którego cena oscyluje w granicach 150pln. Taki tusz musi działać bez zarzutu.

kilkakrotnie rozczesany szczoteczką Diorshow Extase- efekt, jak widać, mało spektakularny, ponadto gdzieniegdzie widać grudki i farfocle
Podsumowując - rozczarowanie i irytacja najlepiej określają mój stosunek do tej maskary. Jestem zawiedziona efektem i ilością problemów, które Diorshow Extase sprawia. Pamiętajcie jednak, że wszystkie odczucia względem maskar są zawsze subiektywne, ponieważ każda z nas ma inne oczekiwania. Znam kilka dziewczyn zachwyconych efektem, warto więc przetestować ją na sobie zanim zdecydujecie się na zakup.

8 komentarzy:

  1. Ja bardzo doceniam podkłady z Diora i jestem ich miłośniczką, nie próbowałam jeszcze mascar tej marki. Szkoda, że w PL nie ma takiej polityki w sklepach, że kosmetyk (nawet używany) można zwrócić (jak np. w USA), bo tusz był dość kosztowny, a nie jesteś zadowolona. Ale nie przejmuj się i życzę samych udanych zakupów następnym razem :)

    Ps. A tusz na zdjęciu na Twoim oku wygląda tak a propos całkiem ładnie :) Rzęsy są subtelnie podkreślone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie - subtelnie podkreślone ;/ raz, że rozczesanie ich zajmuje wieki, dwa, że nie taki efekt obiecuje Dior... gdyby był to tusz, który ma zapewnić dzienny efekt, wszystko byłoby ok. ale niestety do spektakularnego efektu baaardzo dużo brakuje

      Usuń
  2. też się z nim nie lubiłam.. miałam co prawda bardzo dawno temu, ale widzę, że nic się w tej kwestii nie zmieniło.. okropnie sklejał mi rzęsy, a tego nie znoszę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety - to jeden z moich głównych zarzutów względem niego ;/

      Usuń
  3. Doskonale Cię rozumiem. Gdy płacimy za kosmetyk 150 zł, to chcemy, żeby działał bez zarzutu. Zresztą nawet w przypadku tańszych produktów nie mam cierpliwości do rozczesywania rzęs przy pomocy grzebyczka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam kiedyś jego miniaturkę i szału rzeczywiście nie robiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie, przeczytałam i zastanawiam się dlaczego tak u Ciebie działa, tzn nie działa. U mnie było bez zarzutu. Zamieniłam się później z córką bo jej tusz się odbijał przy klimatyzacji, i też jest nim oczarowana. Więc nie wiem dlaczego, sprawdziłaś może datę ważności? Wiadomo że za 150zł chce się wyraźnego działania a nie czegoś takiego. Współczuję. Sprawdź może jeszcze Estee Lauder Sumptuous.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...