Pozostając w temacie suchej skóry, ponieważ tak, jak Wam wspominałam, jest to główna bolączka mojej cery w okresie zimowo-przedwiosennym - przedstawię Wam dzisiaj jeden z moich ulubionych produkótw - maskę nocną od Clinique.
Maska jest częścią serii Moisture Surge, dedykowanej skórom przesuszonym, ale również mieszanym i tłustym wymagającym nawilżenia. Krem z tej linii to moi ulubieńcy - zarówno wersja 'light', z której dobrodziejstw korzystam latem, jak i bogatsza wersja Intense, która towarzyszy mi właśnie zimą.
Maska powinno się zastosować na noc, jak ostatni etap pielęgnacji - czyli najpierw serum, krem i na koniec wspomniana maska.
Opakowanie - typowe dla marki - minimalistyczne, rzekłabym apteczne - czyste, przejrzyste. Miękka tuba posiada jeden mankament - jest zakręcana. Zdecydowanie preferuję klapki na zatrzaski, są poręczniejsze. Tuba mieści 100ml produktu.
Produkt - maska ma praktycznie niezauważalny różowawy odcień i jest pozbawiona substancji zapachowych. Ma konsystencję gęstego, treściwego kremu, niemniej formuła jest beztłuszczowa i dostosowana tym samym do wszystkich typów skóry. Rozprowadza się na skórze przyjemnie i bez problemów. Nie wchłania się natychmiast pozostawiając czas na wykonanie masażu. Po wchłonięciu nie pozostawia wyczuwalnej warstwy - przynajmniej na skórze przesuszonej - ta wypija ją natychmiast. Nie sprawdzałam jak na maskę aplikowałyby się kosmetyki kolorowe, ponieważ jest to produkt przeznaczony do stosowania na noc.
Działanie - pierwsze wrażenie - ulga. Natychmiastowa i wyraźnie odczuwalna. Po pierwszej aplikacji efekty nie są jeszcze spektakularne, natomiast zastosowanie początkowo maski przez kilka nocy pod rząd - na zasadzie kuracyjnej sprawia, że skóra naprawdę odzyskuje nawilżenie. Staje się wyraźnie gładsza, ukojone zostają podrażnienia, znikają suche placki i skórki. Później można stosować MS Overnight kilka razy w tygodniu, w zależności od potrzeb. Istotne jest to, że maska nie zapycha, nie przetłuszcza skóry, nie powoduje wysypu niespodzianek.
Warto wspomnieć o wydajności - mimo, że nie szczędzę sobie nawilżenia płynącego z tego produktu, cieszę się nim już drugą zimę, a końca jeszcze nie widać. Maskę odstawiam w okresie lata - wtedy wystarcza mi dobry krem.
Podsumowując - przetestowałam wiele tego typu produktów. Śmiem twierdzić, że ten od Clinique jest konkurencyjny pod każdym względem. Efektu ładnie napiętej, maksymalnie nawilżonej, pełnej komfortu skóry nie zapewniła mi w takim stopniu żadna propozycja konkurencji. Wystarczy wspomnieć o Clarins HydraQuench, który chociaż przyjemny, niestety nie działa tak skutecznie, czy Rexaline, w którym pokładałam ogromne nadzieje, a który rozczarował mnie mocno począwszy od irytującego zapachu, jeszcze bardziej irytującej lepkiej warstwy na skórze, po działanie, które w porównaniu z Clinique było mnie niż żadne. Moisture Surge to mój faworyt w walce z przesuszoną skórą, i jak się okazuję nie tylko mój, ponieważ wiele kobiet chętnie wraca do tej maski i uważa ją za jedną z najskuteczniejszych na rynku.
nie wiedziałam, że Clinique ma maski u siebie.. i to jeszcze takie fajne :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała, gdyby nie fakt, że kosmetyki Clinique strasznie mnie uczulają :(
OdpowiedzUsuńta maska jest świetna ! bardzo ją lubię i daje bardzo dobry efekt rzeczywiście :)
OdpowiedzUsuńKurcze a ja jakoś zawsze omijam pielęgnację twarzy Clinique szerokim łukiem, może niesłusznie :) Nie miałam nigdy ani 3 kroków, o których było tak głośno, ani słynnego nawilżającego podkładu, nie ciągnie mnie do tej marki. Fajne, że Tobie maska służy:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na Twoją notkę, ponieważ czasem moja skóra przypomina Saharę. Warto mieć do dyspozycji kosmetyk, który sprawdza się w podbramkowych sytuacjach:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ją kupić, bardzo mi się przyda ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w planie zakupowym, słyszałam o niej już wiele dobrego:)
OdpowiedzUsuńRównież przetestowałam wiele masek nawilżających, ale jeszcze żadna mnie nie zachwyciła, czas wypróbować tę z Clinique :)
OdpowiedzUsuńJak na razie ja stosowałam jedynie masę próbek z 3 krokami tej marki i były ok, ale najbardziej podobały mi się kremy i toniki. Mimo testowania, wolałam się zaopatrzyć w produkty La roche posay czy Biodermę - lepiej mi podpasowały ;)
OdpowiedzUsuń