Pod koniec sierpnia i w połowie września /KLIK!/ przedstawiałam Wam serum jednej z moich ulubionych marek, które miało mi pomóc w pozbyciu się kilku przebarwień i w ogólnym ujednoliceniu koloru mojej skóry, miało ją również rozjaśnić i generalnie pomóc zwalczyć oznaki wiecznego zmęczenia. Opakowanie wystarczyło mi mniej więcej na 10 tygodni swobodnego stosowania, z tym, że w dniach, w których słońce operowało bardzo mocno stosowałam jej jedynie na noc. Recenzję zamieszczam dopiero teraz, ponieważ chciałam upewnić się, że efekty działania produktu nie będą jedynie tymczasowe i po odstawieniu Even Better cera nie powróci do stanu sprzed kuracji.
Przypomnę co do powiedzenia na temat produktu ma sam producent - Formuła opracowana dermatologicznie, by zapewnić bezpieczne
i komfortowe stosowanie. Potwierdzona poprawa kolorytu skóry w 53%.* Jest idealny dla skóry, która nie toleruje żadnych innych wieczornych zabiegów pielęgnacyjnych. Stosuj go spokojnie, długotrwale. W zaledwie 4 tygodnie ciesz się bardziej jednolitą, promienną karnacją, a po 12 tygodniach zauważysz widoczne zmniejszenie się ciemnych plamek, starczych plamek i śladów po trądziku.* Stosuj dwa razy dziennie. Nigdy nie zapominaj o filtrze przeciwsłonecznym.
Opakowanie - produkt dostępny jest w dwóch pojemnościach - 30 oraz 50ml. Zaopatrzony jest w bardzo wygodną i pozwalającą na idealne dozowanie produktu pompkę, która nie sprawiła żadnych problemów. Natomiast jeżeli stałoby się tak, że byłyby z nią kłopoty, zakrętkę można odkręcić i bez problemu dostać się do serum. Buteleczka jest biało - srebrna, bardzo ładnie wygląda na półce i sprawia naprawdę pozytywne wrażenie. Tak jak wspominałam, polecam przechowywanie Even Better pionowo, aplikacja jest wtedy zupełnie bezproblemowa. W przypadku, gdy buteleczka leży poziomo polecam wstrząsnąć nią przed naciśnięciem pompki.
Produkt/Efekt/Działanie - Serum ma bardzo delikatną, aksamitną konsystencję. Świetnie się rozprowadza, wchłania, nie waży się, nie roluje, sprawdza się również pod makijażem, nie wchodzi w konflikt z produktami pielęgnacyjnymi, czy makijażowymi innych marek.
Ma mleczno-biały kolor i jak wszystkie produkty marki jest pozbawione zapachu.
Nie sprawiło problemu ani na suchych partiach mojej skóry, ani w strefie T, nadaje się więc moim zdaniem dla każdego typu skóry.
Samo działanie serum autentycznie mnie zachwyciło - obserwowałam jak dosłownie dzień po dniu kilka uporczywych przebarwień na mojej skórze blednie, jaśnieje, a w rezultacie znika niemalże całkowicie. Co najlepsze, efekt stosowania Even Better zauważalny był nie tylko dla mnie, ponieważ nawet moja mama i siostra zauważyły różnicę w intensywności tych plam. Skóra została widocznie rozjaśniona i ujednolicona, przestała być taka szara i wyglądać na wiecznie zmęczoną. Jest ładniejsza, nawet teraz na kilka tygodni po zakończeniu stosowania serum. Oczywiście z czasem zmęczenie wygrywa i bardzo żałuję, że ten sen w kremie nie utrzyma się na twarzy wiecznie, ale to co najważniejsze, czyli praktycznie całkowita redukcja przebarwień zupełnie nie poddaje się próbie czasu :)
Even Better nie zapchało mnie, nie uczuliło.
Podsumowując - Even Better Clinical Dark Spot Corrector to jeden z moich tegorocznych pielęgnacyjnych faworytów.
Bardzo dobry, porządny produkt, do którego w zasadzie nie mogę się przyczepić. Wydajny i skuteczny.
Do tego ładnie podany.
Polecam, zwłaszcza, że gorący prezentowy okres przed nami, a Clinique rokrocznie przygotowuje bardzo ciekawe i atrakcyjne zestawy zarówno miniatur, jak i pełnowymiarowych produktów.
Czuję się skuszona!
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńa u mnie nie zadzialal :/
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie mam problemu z przebarwieniami, ale jest wiele innych ehhh...
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten produkt !:)
OdpowiedzUsuń