Jungle Camouflage Face Kit to zestaw czterech cieni oraz kremowego różu, który tak naprawdę trudno różem nazwać, ponieważ w praktyce jest po prostu kremowym bronzerem. Paleta ta w założeniu służyć ma stworzeniu flagowego makijażu naczelnej. Ciemne smoky, wykonturowana twarz, usta w neutralnym kolorze. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne - wspomniana Jungle, oraz Desert, która w przeważającej części zawiera cienie bardziej połyskliwe i jest w moim odczuciu jaśniejsza. Osobiście preferuję maty, zdecydowałam się więc siłą rzeczy na ciemniejszą Jungle.
Producent - A compact that showcases Carine Roitfeld's sophisticated and seductive smoky eye and rouged cheek. Features: Dew, "Camo," Bad Lieutenant and Carbon Eye Shadows, and Cremeblend Blush in Bootcamp Bronze. Limited edition.
Opakowanie - zgrabna, elegancka, matowa kasetka mieszcząca się w dłoni. Bardzo solidna. Wewnątrz nawet spore lusterko, sprawnie działający odsuwany panel z cieniami odkrywa bronzer. Zaskakują tu gramatury - cienie to 6,4g, a bronzer 5,2g. Dla porównania - standardowy cień to 1,5g, a Cremeblend Blush 5,6g. Paleta zawiera więc cztery cienie większe o 0,1g od standardowych, oraz bronzer, który jest tylko nieznacznie mniejszy od tych dostępnych w stałej ofercie. Cena palety to 195PLN, podczas gdy jej wartość to /licząc nawet cienie w panach, nie te 'normalne'/ ca. 290pln, uwzględniając cienie w indywidualnych opakowaniach różnica byłaby jeszcze bardziej znacząca.
Produkt - Każda z palet, tak jak wspomniałam na początku zawiera cztery cienie oraz kremowy róż/bronzer. W każdej najciemniejszym cieniem jest Carbon /intense black - M/ , czego akurat nie pochwalam, bo to mat raczej trudny i mało wdzięczny w obsłudze, pomijając już nawet fakt, że chyba każda amatorka marki posiada go w swoim zbiorze. Pozostałe cienie to
Dew soft creamy beige /VXP/,
Camo muted grayish taupe /S/,
Bad Lieutenant blackened deep brown /M/,
Z całą pewnością trzeba przyznać, że paleta Jungle skomponowana jest rewelacyjnie. Pozwala stworzyć idealne, nasycone smoky i to nawet w kilku wersjach. Dobór kolorów jest na tyle udany, że sprawdzi się również przy bardziej klasycznych, czy dziennych makijażach /piszę to z perspektywy swoich warunków 'urodowych'. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że dla delikatnej, eterycznej blondynki będzie to paleta raczej głównie wieczorowo-wyjściowa/.
Cienie są trochę nierówne - zdecydowanie najlepiej napigmentowany i najprostszy w obsłudze jest Camo. Dew również trudno zarzucić cokolwiek. Bad Lieutenant jest tym rodzajem MACowego matu z którym trzeba trochę się pobawić, by wydobyć z niego wszystko, co najlepsze. /Ze swojej strony mogę polecić pędzelek 252, który ze względu na dosyć twarde i sprężyste włosie idealnie radzi sobie z tą formułą cieni/. Ostatni cień - Carbon to również mat i moim zdaniem najsłabsze ogniwo tej palety.
Cienie na paint pocie utrzymują się na powiekach cały dzień, nie bledną, nie zbierają się w załamaniu, nie rolują.
Pod odsuwanym panelem z cieniami znajduje się Cremeblend Blush w kolorze Bootcamp Bronze /soft sheer chestnut/. Bronzer jest bardzo dobrej jakości - porządnie napigmentowany, idealnie kremowy, łatwy w obsłudze. Dobrze aplikuje się zarówno pędzlem, jak i palcami. Ładnie rozprowadza się na policzkach. Jest dosyć trwały - konturowanie zagruntowane sypkim pudrem widać na policzkach do późnego popołudnia. Produkt nie spływa z twarzy, nie migruje.
Wszystkie swatche robione są bez bazy.
Podsumowanie - paleta jest moim zdaniem atrakcyjna i warta uwagi. Jest bardzo dobrze skomponowana kolorostycznie z produktów niezłej, albo i bardzo dobrej jakości, wygodna w użyciu i wbrew pozorom naprawdę spora.
Mój sposób na idealne smoky przy jej użyciu to rozblendowanie najjaśniejszego cienia na paint pocie, bądź innej bazie i aplikowanie pozostałych cieni na tak przygotowany grunt.
m.m.
podoba mi się tylko brąz z tego, tak najbardziej ;) więc chyba wolałabym już kupić osobno cienie, niż całość ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, chociaż bronzer wpada w pomarańcz, ale może to kwestia światła, aparatu, bądź ustawień monitora :)
OdpowiedzUsuńMa bardzo moje kolory :)
Fajne kolory mają te cienie. Ale bronzer wygląda trochę, jak by wpadał w pomarańcz..
OdpowiedzUsuńfajne kolorki! paleta ciekawa, tylko nie rozumiem po co oni wszędzie pchają tego Carbona :P
OdpowiedzUsuńDobrze skomponowane kolory, tylko bronzer dosyć ciepły :) Pokaż co z niej wyczarujesz ;)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście ładnie dobrane kolory :)
OdpowiedzUsuńJa skłaniałam się ku tej drugiej ale odpuściłam ze względu na brak matów. Twoja nieco dla mnie za mocna.
OdpowiedzUsuńwidziałam w jakieś gazecie takie palety MAC do brwi, widziałaś może je na własne oczy?
OdpowiedzUsuńFaaaajna:) Moje serce podbiła kolekcja na Święta. Z tej edycji z której jest Twoja paletka przydałaby mi się zalotka i żel do brwi:)
OdpowiedzUsuńcarbon wszedzie wcisna ;)
OdpowiedzUsuńByłam nią malowana niedawno w Macu :)
OdpowiedzUsuń