Paint Pot MAC'a odkryłam szczerze mówiąc całkiem niedawno, ale praktycznie od pierwszego z nim zetknięcia nawiązała się między nami nić porozumienia. Paint Pot znakomicie sprawdza się jako baza pod każdy makijaż i zapewnia mi jego maksymalną trwałość, ale po kolei.
Paint Pot to zamknięty w szklanym słoiczku kremowy cień dostępny w stałej ofercie marki w 9 kolorach.
- Bare Study
- Soft Ochre
- Painterly
- Groundwork
- Rubenesque
- Constructivist
- Quite Natural
- Indianwood
- Blackground
Kolory zaczynają się od neutralnych w beżu, różu, przez brązy po perłową czerń i są dostępne w kilku wykończeniach - cream, frost, statin, pearl. W kolekcjach limitowanych zdarzają się również Paint Poty w różnych wariacjach kolorystycznych.
Kremowa konsystencja zastyga na powiece tworząc idealną bazę pod pigment, czy cień, ale równie dobrze sprawdza się solo, bądź z eyelinerem.
Osobiście aplikuję Paint Pota palcem bezpośrednio na powiekę, ale można to robić pędzlem.
Jak już wspomniałam cień zamknięty jest w bardzo prosty szklany słoiczek - ja te opakowania MAC'a uwielbiam, właśnie za tą prostotę i brak udziwnień ;) - o pojemności 5g i jest maksymalnie wydajny. Odrobina wystarczy na pokrycie całej powieki górnej, dolnej i kącików.
Mam kolor Soft Ochre i zdecydowanie polecam go w przypadku zasinień, czy zaczerwienień w obrębie okolicy oka. Żółtawy pigment świetnie wyrównuje kolor powieki i przygotowuje ją nawet na najjaśniejsze cienie.
Ogromną zaletą Paint Pota jest to, że utrzymuje cienie przez cały dzień, nic nie zbiera się w załamaniu, nie roluje, nie wałkuje, nie blednie, nie waży. Bez problemu współpracuje z każdymi cieniami, kredkami, linerami.
Generalnie nie widzę wad tego produktu.
m.m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)
/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/