Szczerze mówiąc pojedynczych cieni Sephory wcześniej nie darzyłam sympatią, generalnie były one dość słabej jakości, sypały się, nie były trwałe, brzydko się cieniowały i właściwie to lepiej było ich unikać. Co też przez kilka ostatnich lat czyniłam. Jakiś czas temu, kiedy miałam okazję ponownie ich spróbować, początkowo nastawiona sceptycznie, muszę przyznać, że przeżyłam bardzo duże pozytywne zaskoczenie.
Powyższe odcienie to Universal Beige [08] oraz ciemniejszy Coffee Brown [18]. Cień 08 to genialny cień bazowy, świetnie nadaje się do rozcierania cieni, do gubienia granic, do rozjaśnienia okolicy pod okiem, wewnętrznego kącika, ujednolicenia koloru powieki. Jest naprawdę uniwersalny. Nie jest to widoczne na zdjęciu, ale 08 nie jest cieniem całkowicie matowym, ma bardzo subtelny, delikatny, satynowy połysk, ale bez jakichkolwiek drobinek, czy perły. 18 jest już zdecydowanie połyskliwy, ale w bardzo ładny sposób. Żadnego nachalnego błysku, czy świecenia.
Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, na mojej ulubionej bazie Benefitu trzymają się cały dzień, nie zbierają w załamaniu, nie rolują. Łączą się zarówno ze sobą, jak i z innymi markami. Cieniują się bez problemu, nie robią plam, czy placków, których nie da się później rozetrzeć. Łatwo budować nimi intensywność i nasycenie koloru na powiece. Są nawet dość wydajne.
Dostępne są w 54 kolorach - matowych, brokatowych, czy metalicznych. Zawierają wyciąg z zielonej herbaty i są podobno zupełnie bezpieczne również dla osób noszących szkła kontaktowe.
Generalnie bardzo polecam - przynajmniej te dwa odcienie.
m.m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)
/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/