Producent -
Najnowsza maskara Sephora Outrageous zapewnia efekt „Dramatic eyes” – spektakularnie podkreśla rzęsy
- Więcej objętości!
- Idealne rozczesanie!
- Magnetyczna czerń!
Outrageous jest idealna także dla wrażliwych oczu jak również dla osób noszących szkła kontaktowe.
Specjalnie profilowana, kulista szczotka to gwarancja idealnego pokrycia każdej rzęsy. /ze strony Sephory/
w tle koty autorstwa mojej dwulatki ;) |
Opakowanie - dosyć ciekawe - faktura przypomina obicie designerskiej kanapy. Jest pękate i czarne. Nadruk dosyć minimalistyczny, czcionka srebrna. Niestety konia z rzędem temu, kto zna pojemność tego tuszu, ponieważ moja córa już w pierwszej sekundzie postanowiła zaopiekować się naklejką z dna, na której być może podana była pojemność.
Tusz zamyka się na klik i za to plus - wiadomo, że jest dobrze zamknięty.
Szczotka, jak wspomniałam, jest silikonowa. I tu dla mnie zaczynają się schody. Nie wiem, co jest ze mną nie tak, ale mnie te silikonowe szczoteczki po prostu przerastają. Aplikacja tego tuszu jest dla mnie istną mordęgą. Po pierwsze wylot buteleczki nie jest ciasny i z opakowania wydobywa się moim zdaniem zbyt duża ilość produktu. Włoski szczoteczki są króciutkie. O zaokrągleniu końcówki nie powiem nic, ponieważ zwyczajnie oblepione jest tuszem.
Produkt/Efekt/Działanie - Tusz ma dosyć mokrą, wodnistą konsystencję. Zapach nie wyróżnia się niczym szczególnym i podczas aplikacji jest niewyczuwalny. Kolor to czerń, z tym, że w moim odczuciu bardziej matowa, niż lśniąca i głęboka. Na początku, kiedy przyglądałam się tej maskarze w Sephorze wydawało mi się, że dostępne były dwa kolory, kiedy kupowałam był tylko jeden - nie jestem więc pewna czy istnieje jedna, czy dwie wersje czerni.
Jeżeli chodzi o trwałość tej maskary - nie sposób jej nic zarzucić - trwa w niezmienionym stanie cały dzień - nie osypuje się, nie rozmazuje, nie odbija - pod warunkiem, że zdąży wyschnąć zanim mrugnę, co ze względu na jej konsystencję niestety trochę jej zajmuje.
Demakijaż micelem nie sprawia problemów.
Efekt na rzęsach określiłabym jako dzienny, niestety nie ma tu mowy o dramatycznym podkreśleniu rzęs. Zaznaczam jednak, że ja mam bardzo duże wymagania względem tuszu i dopóki rzęsy nie brudzą mi tuszem szkieł okularów dochodzę do wniosku, że mogłoby być lepiej.
Aplikacja tego tuszu, jak już wspominałam, jest dla mnie istną drogą przez mękę. W rezultacie nawet jednokrotne przeciągnięcie Outrageous po rzęsach kończy się tym, że mam trzy sklejone krzaki, upaprane powieki dolne i górne i nie pozostaje mi nic, jak tylko rozczesać to wszystko szczoteczką. Ja tego nie cierpię i nie toleruję, z tym, że mam tak z każdą silikonową szczotką.
Dwa pierwsze zdjęcia to efekt po rozczesaniu - jak widać szału ni ma. Dwa kolejne, to rzęsy tuż po aplikacji - bez rozczesywania. Komentarz chyba zbędny.
Podsumowując - Zwlekałam z tą recenzją, ponieważ chciałam tej maskarze dać trochę czasu - pozwolić jej zgęstnieć, nabrać charakteru - niestety - nawet po tych kilku tygodniach jest dokładnie tak samo. Szkoda, bo trwałość tej maskary zadowala mnie w codziennym makijażu i gdyby nie czas, który zmuszona jestem poświęcić na jej aplikację, byłabym skłonna się z nią zaprzyjaźnić. Niestety efekt nie rzuca mnie na kolana na tyle, bym męczyła się z tym tuszem dłużej. Wszystko wskazuje na to, że Outrageous poszuka nowego domku u mojej mamy, lub siostry, którym tego typu szczoteczki służą znacznie bardziej niż mnie. Ja potulnie wracam do Opulasha, którego recenzję jestem Wam winna, ponieważ jego podrasowana wersja zaskoczyła mnie z biegiem czasu baaaardzo mocno.
m.m.
Mnie nie przekonała :)
OdpowiedzUsuńPrzyglądałam się tej maskarze chyba przez 20minut w Sephorze (faktycznie są 2 wersje czerni) i jakoś mnie nie przekonała. Co prawda nie mam problemu z dogadywaniem się z sylikonowymi szczotami ale ta mnie przeraziła. po Twojej recenzji cieszę się, że jej nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńPo zdjeciach widac, iz szału brak. Chcialam ja kupic, bo miala ładne opakowanie (tak,wiem...) ale w zasadzie niewiele rzeczy z Sephorwej lini mi pasuje, wiec odpusilam
OdpowiedzUsuńŻenada! Na pewno nie kupię!
OdpowiedzUsuńja z kolei całkiem lubię silikonowe szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńMnie nawet to silikonowe "coś" w New Look przekonało ale też szału "ni ma". Wyciory górą :)
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię silikonowych szczoteczek, bo zawsze posklejam sobie nimi rzęsy. Poza tym ja wolę wielkie szczoty;)
OdpowiedzUsuń