Pielęgnacja z lodówki - fridge by yDe - peeling do twarzy - recenzja

W pierwszym i jedynym KissBoxie, którego popełniłam, licząc nieśmiało, że będzie wart cokolwiek znalazłam próbeczkę peelingu do twarzy marki frigde by yDe. Był to w zasadzie jedyny produkt, który w tym boxie przykuł moją uwagę, ponieważ pozostałość była kompletnie niedopasowana do mnie. Ale pomijając żenujący strart /i jak się okazało z biegiem czasu nie tylko start/ KissBoxa - peeling frigde bardzo mnie zaintrygował. Przyglądam się bowiem tej marce od samego początku, jednak resztki zdrowego rozsądku powstrzymują mnie przed zakupem tych produktów niejako w ciemno. Filozofia marki to ręcznie robione kosmetyki, bazujące jedynie na naturalnych składnikach, mające bardzo krótkie terminy przydatności /2,5 miesiąca/ ze względu na brak konserwantów.

Poniższa recenzja jest moją opinią na podstawie próbki produktu, która wystarczyła mi na 3 aplikacje.
Zapakowana była w uroczy maleńki plastikowy słoiczek przewiązany kokardką. Opakowania pełnowymiarowego siłą rzeczy nie komentuję.

Producent - KORZYŚCI: Delikatne usunięcie zrogowaciałego naskórka DOKŁADNY OPIS DZIAŁANIA: Delikatny peeling do twarzy z bergamotką. Na bazie krzemionki, ekstraktu z bławatka i olejku z bergamoty. Dokładnie usuwa zrogowaciały naskórek dzięki bardzo drobnej średnicy ziarenek krzemionki. Ekstrakt z bławatka bogaty w flawonoidy, sole mineralne i kwasy organiczne działa przeciwzapalnie . Olejek z bergamoty oprócz niezwykłych walorów zapachowych, łagodzi mikro ranki powstałe na skutek mechanicznego usuwania zrogowaciałego naskórka. Skóra po zabiegu jest dokładnie oczyszczona i przygotowana do dalszej pielęgnacji.

Produkt/Efekt/Działanie - Pierwsze wrażenie po otwarciu słoiczka jest bardzo pozytywne - kolor jest  bardzo przyjemny, a zapach zniewalający - peeling pachnie jak cytrusowy /pomarańczowy/ jogurt - fantastycznie.
Konsystencja jest bardzo kremowa i zawiera drobniuteńkie ziarenka - znowu, podobnie jak z 7 Day Clinique przypominają mi bardzo miałki piasek.
Masaż przy pomocy tego produktu jest przyjemny i relaksujący.
Ścieranie jest przyzwoite, natomiast znowu podobnie jak 7 Day jest to peeling na co dzień i krzywdy nie idzie sobie nim zrobić. Myślę, że pod tym względem ma szanse sprawdzić się nawet na skórach znacznie bardziej wrażliwych niż moja. Nie jest to mocny papier ścierny. To tyle jeśli chodzi o działanie.
Efekt jest naprawdę ok - skóra jest bardzo gładka, jasna, dobrze oczyszczona i przyjemna w dotyku i wszystko byłoby naprawdę wspaniale, gdyby nie jeden minus tego peelingu - niestety potwornie wysuszył moją skórę. Ale to naprawdę zjawiskowo. Mimo nałożenia grubszej niż zwykle warstwy kremu, pod wieczór po zmyciu makijażu /takie delikatne peelingi robię zazwyczaj rano/ i następnego dnia nadal na twarzy miałam pustynię. Zwłaszcza w miejscach szczególnie narażonych na przesuszenie, jak np. policzki. Wykluczam przypadek, ponieważ powtórzyło się to po każdej z trzech aplikacji pomiędzy którymi z premedytacją zrobiłam dłuższą, kilkudniową przerwę.

Podsumowując - peeling jest z pewnością produktem bardzo przyjemnym w stosowaniu - polubiłam jego zapach, konsystencję i samą aplikację. Poza tym cera jest po jego zastosowaniu naprawdę czysta, natomiast to wysuszenie skutecznie mnie zniechęca i powoduje duży dyskomfort.
Dodając do tego jeszcze cenę i jej stosunek do pojemności - 110pln za 48g myślę, że jednak skuszę się na pełnowymiarowy 7 Day - będzie mi w nim brakowało tego zapachu, ale to w końcu peeling, a w łazience zawsze można zapalić pomarańczową świeczkę zapachową.


m.m.


p.s. wybaczcie brak zdjęć zawartości, ale były robione kilka miesięcy temu i zagubiły się gdzieś w czeluściach dysku, przekopałam wszystko i niestety ich nie znalazłam ;/