Wczoraj wieczorem miałam przyjemność uczestniczyć w Akademii Makijażu organizowanej przez markę Estee Lauder we współpracy z perfumerią Douglas. Dzisiaj przychodzę do Was z relacją z tego spotkania. Niestety nie będzie to post okraszony jakąś szczególną ilością zdjęć, ponieważ ekipa we wrocławskiej perfumerii dosyć sceptycznie zareagowała na moje pytanie o możliwość fotografowania.
Zanim na dobre rozpoczęła się część makijażowa zostałyśmy obficie skropione zapachem Sensuous marki Estee Lauder. Później nastąpiła część teoretyczna poprzedzona doborem palet. Niestety była ich ograniczona ilość i mimo, że wstępnie makijażystka wybrała dla mnie fiolety, w których faktycznie czuję się i wyglądam najlepiej, koniec końców wylądowałam z paletą granatów, w których ani się nie czuję, ani nie wyglądam, pomijając już nawet fakt, że ich chronicznie nie cierpię ;P Z pozostałymi produktami również było różnie i tak z powodu braku wystarczającej ilości eyelinerów, malowałam kreskę Guerlainem. W ogóle nie wiem jak ja to zrobiłam, ale wybrałam sobie akurat stanowisko na którym w zasadzie niczego nie było. Z tego też powodu naprawdę ciężko było zgrać wykonywany makijaż kolorystycznie, tak by poszczególne jego elementy nie gryzły się ze sobą.
Makijaż, który miałyśmy wykonać na sobie był prezentacją tzw. techniki odwróconej - czyli najpierw wykonujemy makijaż oczu, a dopiero później, po dokładnym 'sprzątaniu' przechodzimy do reszty twarzy. Cała część praktyczna rozpoczęła się od dokładnego demakijażu i doboru pielęgnacji - do dyspozycji uczestniczki miały wszystkie reparatory marki, kremy pod oczy oraz mój ukochany Revitalizing Supreme.
W makijażu oka szczególnie spodobała mi się metoda kreski oderwanej ciut od zewnętrznego kącika oka i wypełnienie tej przestrzeni bardzo ciemnym cieniem wyprowadzonym później na cały zewnętrzny kącik.
Po skończeniu makijażu nasze wysiłki udokumentowane zostały na wspólnym zdjęciu oraz ekipa wybrała jedną panią, która bawiła będzie się w kolejnych etapach, a w finale weźmie udział w sesji i reportażu w jakiejś poczytnej gazecie. Na wieść o dwóch ostatnich przeszył mnie dreszcz i naprawdę odetchnęłam z ogromną ulgą, że mnie ta 'przyjemność' ominie. Co jak co, ale w sesjach mogę brać udział jedynie ze swoimi pędzlami i kufrem, bynajmniej nie w roli obiektu fotografowanego ;)
A a propos pędzli - do dyspozycji miałyśmy 10 pędzli do twarzy i oczu Douglas'a z nowej, wprowadzanej na rynek w połowie września, kolekcji. Pomijając już fakt, że perfumeria nie ma się czym pochwalić, ponieważ ich pędzle są oględnie mówiąc kiepskie - zbyt miękkie, zbyt rozczapierzone, niedokładne i mało precyzyjne to były najzwyczajniej w świecie brudne. I za to się ekipie Douglasa należy ogromny minus, ponieważ brudne, niedoczyszczone /niezawodny test chusteczki/ są niedopuszczalne. Przebrnęłam jeszcze przez makijaż oczu wycierając swój zestaw dokładnie w chusteczkę i o dłoń, ale przy podkładzie moja cierpliwość się skończyła i poprosiłam o płyn do czyszczenia i dezynfekcji.
Udział w Akademii Makijażu Estee Lauder premiowany był 15% zniżką na zakup produktów marki oraz prezentami w postaci kosmetyczki z miniaturami za zakupy powyżej 250pln, lub mini paletki za zakupy za kwotę 150pln. Ja tym razem nie skusiłam się na nic, ale zachwyciła mnie podrasowana wersja mojego ulubionego Idealist'a - Even Skin Illuminator oraz krem pod oczy z linii Advanced Night Repair i tym produktom z pewnością muszę przyjrzeć się bliżej i sprawdzić po swojemu w domowym zaciszu, ponieważ nie wiem jak i dlaczego, ale gdzieś zupełnie mi umknęły - wiedziałam o ich istnieniu, ale nie miałam dotąd okazji wypróbować. Zaintrygował mnie również podkład Double Wear Light, ale niestety zaaplikowany na Revitalizing Supreme na mojej skórze nie dał pożądanego efektu, jak zresztą prawie żaden podkład, ponieważ mimo mojej miłości do tego kremu, nie współgra on na mojej skórze z praktycznie żadnym podkładem i jest po prostu idealnym i pozbawionym wad kremem na noc.
Podsumowując - spędziłam 2 godziny w naprawdę miłej atmosferze, otoczona świetnymi produktami, mogąc wypróbować te, których dotąd nie znałam. Pomijając maleńkie zgrzyty, o których wspomniałam, Akademia Makijażu Estee Lauder to bardzo udana inicjatywa i warto zgłosić swój udział w niej. Do dyspozycji macie jeszcze dwa warszawskie terminy pod koniec września, ponieważ niestety na dzisiejsze, wieczorne we Wrocławiu prawdopodobnie nie ma już miejsc, by to zrobić wystarczy wypełnić formularz na stronie http://www.akademiadouglas.pl/, lub zapytać bezpośrednio w perfumerii.
No w końcu, próbowałam wczoraj przeczytac ale się nie wyświetlało :)
OdpowiedzUsuńTo niefajnie, że nie pozwolili fotografowac :/ Innym pozwolili ;).
Na pewno ciekawe spotkanie. Też się zapisałam ale chyba nic z tego bo brak odpowiedzi :(
ja dostałam odpowiedź w ostatnim tygodniu dopiero, więc a nuż ;) weź się przejdź bezpośrednio do Duglasa, bo chyba u nich na miejscu również możesz się zapisać
Usuńciekawy event :)
OdpowiedzUsuńw sumie zawsze można dowiedzieć się paru interesujących rzeczy ;)
UsuńJa tak jak Ci pisałam przegapiłam krakowską "imprezę" i bardzo żałuję :/ Dziwne, że nie pozwolili robić Ci zdjęć bo widziałam już relacje z tego typu spotkań, ale....mam swoją teorię :)
OdpowiedzUsuńCo do brudnych pędzli to uważam to za karygodne!!!!!!!! Myśleli, że nikt nie zauważy? Obrzydliwe....chociaż ja dosyć sceptycznie podchodzę do korzystania z pędzli w S. czy D, teraz będę im się przyglądać jeszcze bardziej :/
chyba naprawdę nikt nie zauważył, ale ja jestem na tym punkcie przewrażliwiona i do szału mnie doprowadzają niedoczyszczone pędzle - nigdy nie pozwalam się takimi pomalować ;/ W Sephorze, przynajmniej na tyle na ile dane mi było tego doświadczyć, są znacznie porządniejsi - zawsze makijażyści zanim mnie dotknęli spryskiwali zarówno pędzle jak i dłonie płynem do dezynfekcji.
UsuńChętnie skorzystałabym z uczestnictwa w takim spotkaniu, chociaż historia o brudnych pędzlach trochę mnie zszokowała...
OdpowiedzUsuńmnie również, chociaż być może tylko jak trafiłam na takki zestaw ;)
Usuńszkoda tylko, że brakuje kosmetyków i te brudne pędzle a fe...
OdpowiedzUsuńkosmetyków nawet nie tyle brakowało ilościowo, bo niby dla wszystkich były po jakichś tam poszukiwaniach, ale kolory były w ograniczonych ilościach - miałam do wyboru brązowy liner, który pasowałby mi jak pięść do oka, lub czarnego Guerlaina ;/
Usuńale fajnie Ci mimo wszystko :) nigdy w życiu nie brałam udziału w takiej imprezie, a chętnie bym się wybrała i zobaczyła jak to wszystko wygląda :)
OdpowiedzUsuńa pędzle, to powinno porządnie umyć! :/
ja właśnie dlatego się wybrałam - byłam bardzo ciekawa jak to wygląda ;)
UsuńByłam na tej Akademii w Gdynii i troszkę milej wspominam, przynajmniej pędzle, nasze były czyste i nawet raz konsultantka zabrała jeden do dezynfekcji przed kolejnym krokiem... Po za tym cały czas miałyśmy do dyspozycji płyn do dezynfekcji... Przyznam szczerze, że po czasie bardzo doceniam te warsztaty, praktycznie codziennie używam tej techniki do malowania oczu :-)
OdpowiedzUsuńbo te niedociągnięcia to była tylko i wyłącznie wina wrocławskiej ekipy Douglasa, a nie samej odgórnej organizacji. u nas również był żel do dezynfekcji, ale jedynie dłoni i to również na wykończeniu. albo się w sobie ma wewnętrzny przymus absolutnej higieny podczas malowania, albo nie i widocznie we Wrocławiu mają do tego stosunek luźny. ;P
Usuńa warsztaty oczywiście doceniam - fajnie było poznać coś innego ;)
Ja bardzo lubię takie spotkania. Wygrałam kiedyś lekcję makijażu w make up store oraz z w jednej z warszawskich szkół makijażu- fajne doświadczenia:)
OdpowiedzUsuńja staram się korzystać ze wszystkich możliwych okazji do poznania czegoś nowego, bo co makijażysta to inne techniki, czy trki i zawsze coś można z tego wynieść ;)
Usuńsuper przygoda! Lubię takie szalone spotkania, te pędzle to faktycznie porażka, ale cóż..
OdpowiedzUsuńPowinno w Douglas'ie być przysłowie: " Nie ważne jak brudne są pędzle, ważne w jakim towarzystwie ich używasz ;)"
Ciekawa sprawa, sama bardzo chętnie bym czegoś takiego spróbowała :) szkoda tylko, że jak piszesz było trochę niedociągnięć. No bo jak malować się paletą, której kolorystyka zupełnie Ci nie podchodzi? Albo kosmetykami zupełnie innej marki? :) O brudnych pędzlach nie wspomnę, bo za to mają gigant minusa.. fuj.
OdpowiedzUsuńOd siebie dodam, że mój Revitalizing też nie współpracuje z żadnym podkładem i absolutnie nie wiem jak można go stosować na dzień :D u mnie prawie wcale się nie wchłania a po nocy wciąż zostaje mi na skórze tlusto-żelowa warstwka :)))
ja go teraz latem odstawiłam, bo dla mnie jest ciut za bogaty na te cieplejsze noce, może dlatego zostawia Ci taką warstewkę ;) a działanie już widzisz?
Usuń