Generalnie LE Essence kusiła mnie od momentu zobaczenia zdjęć promocyjnych. Moje trzy typy z tej kolekcji to najjaśniejszy błyszczyk i dwa cienie w kremie - 01 i 03. Oczywiście, kiedy przedwczoraj dotarłam do Natury stand był całkowicie wymieciony i jedyną rzeczą z tych, na które miałam ochotę był czarny cień 03 Grand-Plie In Black. Biorąc pod uwagę cenę - 9,90pln przebolałam brak testera i powędrowałam z nim do kasy. Nie wykorzystywałam go jeszcze w makijażu, także nie jestem w stanie określić jego trwałości i tego jak będzie zachowywał się na powiece, ale nie spodziewam się fajerwerków. Zwłaszcza, że po zrobieniu zdjęć przetarłam swatch palcami nie starając się nawet zetrzeć go za bardzo, a on rozpłynął się bez śladu ;) Jeśli tylko znajdę dłuższą chwilę na bardziej zaawansowany makijaż niż tylko Vanilla + Shadowy Lady + tusz do rzęs z pewnością wypróbuję ten kremowy cień, ale chyba raczej jako kolor pod cień, położony dodatkowo na bazę niż samodzielny produkt :)
m.m.
mam ten cien i niestety wg mnie jest bardzo salbo napigmentowany:( na oku wyglada brudno poprostu,.
OdpowiedzUsuńmi się podoba ten miodowy cień w kremie, ale nie mam jak zdobyć :) może to i lepiej :)
OdpowiedzUsuń@Agata - no ja się nie spodziewam, że on mnie rzuci na kolana pigmentacją, czy trwałości ;P
OdpowiedzUsuń@Simply - raczej chyba nie masz czego żałować ;P ja miałam mieć odłożony jeszcze ten biały i błyszczyk, okazało się, że nie mam i jakoś też niekoniecznie żałuję ;)