sobota, 6 sierpnia 2011

Wakacyjna pielęgnacja


Takich postów pojawiło się ostatnio mnóstwo ;) Ja dzisiaj dokładam swój ;)Wrzucam to, co pojechało ze mną na trzy tygodnie w góry. Kolorówki nie wrzucam, bo te zdjęcia mogłyby przyprawić bardziej wrażliwe osoby o zawał serca - mnie w sumie przyprawiają. Głównie o ból głowy przyprawia  mnie moja naiwność, że jadąc sam z dwuletnim szkrabem, będę miała czas myśleć o jakichkolwiek makijażowych eksperymentach i jeszcze je realizować. Na ten moment w użyciu mam dwa cienie, krem tonujący z Phamaceris, który usiłuję tu zużyć, puder mineralny, tusz i trzy pędzle - na jakikolwiek bardziej rozbudowany makijaż  nie mam czasu ;/



Szampony
 Pharmaceris i Pantene - obydwa wzmacniające - Pantene ceniony przeze mnie od bardzo dawna, Pharmaceris testowo - jak na razie mogę powiedzieć, że to świetny, bardzo wydajny produkt z jedną wadą - koszmarnym, bardzo intensywnym zapachem
Zele pod prysznic
Testowo - dwa Original Source, nie trudno się domyślić - cytryna i limonka ;) oraz Dove, którego nie używałam już od dawna, ale bardzo lubię jego dość osobliwy zapach ;)


W demakijażu postawiłam na niewiele ważące chusteczki, zresztą moja Bioderma dobiła do końca /od początku stycznia do końca lipca przy codziennym demakijażu ciemnych z założenia makijaży i bardzo dużej sesji - po powrocie ogłoszę ją chyba najbardziej wydajnym produktem wszech czasów ;)/  i doszłam do wniosku, że kolejną kupię już po powrocie



Balsam z The Body Shop Mandarynka - wspaniały, lekki, pięknie pachnący - moja letnia alternatywa dla maseł. Szkoda tylko, że tak szalenie mało wydajny - widoczny ubytek to efekt może czterech aplikacji na ramiona i dekolt ;/


Twarz - testuję uparcie Clinique Blemish Solution i jestem wstępnie zachwycona ;) Na zdjęciu nie ma kostki myjącej, którą będę musiała zastąpić żelem z serii, jeśli taki istnieje, bo jednak nie jestem w stanie wytrzymać mycia twarzy mydłem, ale skóra jest świetnie oczyszczona, nie robią się żadne niespodzianki, a stare zagoiły się błyskawicznie. Już nawet nie przeszkadza mi to, że seria wysusza. Chyba do końca życia skazana będę na wybór pomiędzy skórą czystą, a niewysuszoną na wiór, ale póki co, wybieram czystą. Zresztą przede mną jeszcze włączenie do pielęgnacji kremu nawilżającego z Hydrating Solutins, który mam nadzieje z tym problemem sobie poradzi.
Dodatkowo jeszcze Tea Tree, kiedy skończy się Clinique i rewelacyjny peeling od Sephory, o którym napiszę niebawem więcej.


i na koniec mój PROJEKT DENKO - mam nadzieję wrócić do domu już bez tych produktów. Nie dlatego, że ich nie lubię - po prostu mam je już tak długo i nie mogę zmęczyć, że postanowiłam na te trzy tygodnie stać się demonem systematyczności. Aż trzy balsamy wyszczuplająco - modelujące - nóg sprzed kilku lat i tak już pewnie nigdy nie mam szans odzyskać z tymi czy bez tych produktów, ale zużyć to muszę. Masło, którego jest już odrobina na dnie i mam nadzieję, na dniach 'wyjdzie'.  Odżywka o której kiedyś pisałam - przyzwoita, ale szału nie ma, no i moi 'ulubieńcy' krem koloryzujący Pharmaceris oraz podkład MaxFactor.

Jeżeli którykolwiek z powyższych produktów interesuje Was szczególnie - dajcie znać, postaram się o obszerniejszy opis. ;)

m.m.

2 komentarze:

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...