Zasady:
1. Napisz kto Cię otagował i zamieść zasady TAGu.
2. Zamieść banner TAGu i wymień 5 najgorszych kosmetycznych produktów, jakich kiedykolwiek używałaś i krótko to uzasadnij, czyli wymieniamy buble, bubelki i bubeleczki...
3. Zaproś do zabawy swoje ulubione bloggerki, ilość dowolna.
1 - Rimmel Match Perfection oraz MaxFactor Experience - nominuję ex aequo na pierwszym miejscu, ponieważ ciężko jest mi zdecydować, który bardziej na to zasługuje. Dołączyłabym do nich jeszcze Pharmaceris Krem tonujący. Wszystkie trzy są w moim odczuciu zjawiskowo kiepskimi podkładami. Każdy dzień i każda aplikacja przekonuje mnie o tym coraz bardziej. Niestety oprócz ewidentnych wad, o których pisałam w recenzjach, widzę, że stosowanie każdego z nich kilka dni pod rząd kończy się zapchaniem i wysypem, dlatego mają coraz większe szanse, by wylądować po prostu w koszu.
2 - cień w kremie Ballerina Backstage - cień, który popełniłam jeszcze zanim zdołałam wtłuc sobie do głowy, że te LE są mi całkowicie zbędne, że mam swoich ulubieńców, a tych naprawdę pewnie nigdy nie zużyję. Niestety ten produkt nie pomógł mi przekonać się do tej marki. Cień jest bardzo kiepski, ma niemalże zerową pigmentację i nie nadaje się praktycznie do niczego poza koszem na śmieci. Ewentualnie do zabawy dla mojej córy, chociaż nie wiem, czy miałabym ochotę usuwać go z białych ścian.
3 - Shocking YSL - niestety nie miałam innego zdjęcia tego niewypału, jak tylko to, na którym figuruje z moim kochanym StudioFixem ;) Ten tusz to istny koszmar. Albo ja po prostu nie potrafię się nim posługiwać - zdołałam wykrzesać z siebie energię do trzech prób, potem poleciał w świat do mojej siostry, która - o ironio - uwielbia tą maskarę. Dla mnie Shocking jest za rzadki, nie odpowiada mi szczoteczka, nie jestem w stanie opanować tego tuszu i nie jestem w stanie poświęcać codziennie 20 minut na malowanie samych rzęs- szkoda, bo oczekiwania wobec niego miałam ogromne - potulnie wróciłam do swojego Opulasha za połowę ceny tego szoku ;)
4 - no to jest produkt, którego ja pojąć nie jestem w stanie. Nie dociera do mnie, że mleczko do ciała może być absolutnie pozbawione wszelkich właściwości nawilżających. Ładnie pachnie, ale to tyle, poza tym jest mażącą się substancją o zerowej wchłanialności i skuteczności. A szkoda, bo produkty do włosów z Alterry spisują się świetnie.
Mimo, że robię ten TAG chyba jako jedna z ostatnich, okazało się, że uchowały się jeszcze dwie owieczki - Agata i Dominika /Wyznania K./, które jeszcze nie wskazały swoich bubli ;)
A te z Was, które blogów nie prowadzą, mają ochotę podzielić się swoimi niewypałami, niech zostawią je w komentarzach :)
A te z Was, które blogów nie prowadzą, mają ochotę podzielić się swoimi niewypałami, niech zostawią je w komentarzach :)
m.m.
No to pięknie :) wchodzę na Twojego bloga, widzę notkę o bublach i pierwsze co rzuca mi się w oczy to zdjęcie Studio Fix :) dopiero później doczytałam, że to przypadek ;).
OdpowiedzUsuńJa niestety, albo i stety nie miałam żadnego z Twoich bubli.
chyba faktycznie obetnę to zdjęcie, bo jeszcze ktoś nie doczyta ;P
Usuńo jest ten rimmel brzydal! ;)
OdpowiedzUsuńmnie nikt nie otagowal!:(
OdpowiedzUsuńtak się właśnie zastanawiałam, czy ja u Ciebie widziałam ten TAG czy nie ;P zaraz Cię otaguję, żeby było już tak oficjalnie ;) jeszcze sprawdzę, czy Dominika robiła :P
Usuńhaahaha:) dzieki kochana! a tak w ogole to przeprowadzamy sie do Wroclawia:)
OdpowiedzUsuńświetnie - zwłaszcza, że wiosna idzie i będzie można dziewczyny gdzieś wyprowadzić :P
Usuńwyprowadzic!:) ha ha ha
Usuńo, dzieki za taga;)
Najgorsze to trafić na bubel, który nas zapycha, bo szkoda wywalić pieniądze do kosza, ale też trudno go spożytkować...
OdpowiedzUsuńno właśnie ja nawet jeśli mam do czynienia z kiepskim produktem to staram się zużyć go 'po domu', ale jeśli podkład, czy krem zapycha, to nie ma nawet takiej możliwości...
Usuńzgadzam się bardzo co to Szokującego tuszu YSL.. mnie niestety zszokował swoją tandetą.. wielka szkoda, bo FC bardzo lubię i nie tego się spodziewałam.. na szczęście mam tylko minieturkę, bo zakupu pełnowymiarowego okropnie bym żałowała!
OdpowiedzUsuńno ja o tyle nie żałowałam, że dałam go siostrze, którą on na początku zachwycił - piszę na początku, bo właśnie wczoraj po tym poście rozmawiałam z nią i niestety z czasem przestało być już tak różowo...
UsuńA któryż to cień z balleriny masz na stanie?
OdpowiedzUsuńJa się zaopatrzyłam w ten najjaśniejszy i przyznaję że lubię go dawać pod łuk brwiowy. Czarnego nie tknęłam. O czarnym słyszałam, że bubel.
no właśnie ja mam ten czarny ;P
UsuńMnie tym tuszem konsultantka na makijazu oczu pomalowala. Okropnie skleila mi rzesy ale mozs gdybym sama operowala byloby lepiej
OdpowiedzUsuńja nie wiem dlaczego uwierzyłam konsultantce, że to co widzę na swoich rzęsach w perfumerii to jedynie wina 'przechodzonej' maskary i ze na milion procent efekt w domu mnie oszołomi... no i mnie oszołomił ;P
Usuńmam inny podkład MF i mi służy, Experience zawsze chciałam wypróbować :) nie zrobiłabyś mi odleweczki skoro chcesz się go pozbyć? :*
OdpowiedzUsuńKochana, ja Ci bez problemu mogę przesłać to, co tam zostało - jakieś 3-4 aplikacje, w zależności od tego jaki masz gest ;) podaj szczegóły na maila, pls ;)
Usuńdzięki :* już piszę :*
UsuńZastanawiałam się ostatnio nad zakupem tego podkładu Rimmela, dobrze, że tego nie zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńon zbiera różne recenzje - od maksymalnie pozytywnych, po maksymalnie negatywne
Usuńja o ile kocham tusze YSL to musze sie zgodzic Shocking to koszmarek :]
OdpowiedzUsuńmało powiedziane ;)
UsuńA ja uwielbiam ten podkład w żelu Rimme, końcę już 2 opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńczyli kolejny dowód na to, jak skrajne opinie zbiera ten 'cudak' ;)
Usuń