środa, 18 lipca 2012

Recenzja - Estee Lauder - Pure Color 01 Shimmering Sands

Żelki z limitowanych kolekcji Estee Lauder powoli obrastają już legendą. To jedne z tych produktów, na które trzeba wręcz polować i to najlepiej tuż po wprowadzeniu kolekcji na rynek. Jesienią ubiegłego roku pokazywałam Wam Illuminating Powder Gelee Modern Mercury - dzisiaj kolej na Shimmering Sands.
 



Producent -
Piękna, promienna, muśnięta słońcem skóra
Aby uzyskać doskonały, połyskujący i ciepły blask muśniętej słońcem skóry, wypróbuj świetlisty, jedwabiście gładki NOWY żelowy puder Pure Color Illuminating Powder Gelee. Ta wyjątkowa paleta żelowego pudru przedstawia delikatny wzór połyskujących piasków, celebrując lato. Muśnięty promieniami śródziemnomorskiego słońca, żelowy puder można stosować na całej twarzy, tworząc efekt delikatnego blasku, który można zintensyfikować, uzyskując perłowe rozświetlenie, dla wytwornego, nienagannego, promiennego efektu. Dzięki przełomowej technologii Prisma shine, świetlista formuła stanowiąca połączenie płynu, proszku i żelu zapewnia naturalnie promienne wykończenie. Produkt jest idealny dla każdego niemal odcienia skóry i zapewnia łatwą, niepozostawiającą smug aplikację. Może być stosowany sam lub na bronzer, podkreślając naturalny kolor policzków poprzez dodanie im odrobiny letniego blasku za każdym muśnięciem.



Opakowanie -
 jak to zazwyczaj bywa u Estee - pełnia luksusu :) Puder otrzymujemy schowany w złotej, ale minimalistycznej puderniczce ozdobionej jedynie szlifowanym monogramem. Pojemność tegorocznego żelka to 4,5g /to pierwsza różnica w porównaniu do ubiegłorocznej - MM zawierał 5,5g/ W puderniczce znajduje się spore lusterko oraz gąbkowy aplikator. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić - i wspominałam o tym już przy okazji recenzji Modern Mercury - to brak dodatkowego futerału, który zapobiegałby rysowaniu się wieczka puderniczki.


Produkt -
Shimmering Sands to mocno nasycony puder o żelowej, jakby wilgotnej konsystencji i wytłoczeniu przywodzącym na myśl piaski pustyni, czy wydmy. Odcień SS jest wyraźnie ciepły. To opalizujący na kolor starego złota rudawy brąz. Nie posiada zapachu.



Aplikacja -
Illuminating Gelee z LE Bronze Goddess jest tak szalenie napigmentowany, że zużycie go w tym stuleciu może nastręczyć problemów. By uzyskać pożądany efekt wystarczy naprawdę odrobina produktu. Uczulam tu zwłaszcza osoby o bardzo jasnej karnacji, ponieważ łatwo z nim przesadzić. Najlepszą /zaraz po dołączonym do SS aplikatorze, który sprawdza się tu naprawdę bardzo dobrze/ metodą aplikacji tego żelka są po prostu palce. Na opuszek nabieram minimalną ilość, rozcieram ją jeszcze dodatkowo na grzbiecie dłoni i dopiero stamtąd czystym palcem aplikuję na twarz. Produkt ładnie rozprowadza się na twarzy, efekt zawsze można wzmocnić, natomiast aplikując go w ten sposób nie ma możliwości zrobienia sobie krzywdy i nieestetycznych plam. Aplikowałam go zarówno bezpośrednio na podkład, jak i na sypańca - obydwie metody sprawdzają się w przypadku tego produktu - podejrzewam, że jest to zasługa innowacyjnej konsystencji.

Modern Mercury Shimmering Sands

Efekt -
Żelek Shimmering Sands wygląda na twarzy obłędnie. Pięknie komponuje się z większością letnich makijaży, świetnie współgra z lekko opaloną skórą. Jest w stanie zastąpić trzy produkty - bronzer, róż oraz rozświetlacz ponieważ przepięknie łapie światło i opalizuje. Nadaje twarzy rozświetlony, świeży wygląd - idealnie sprawdza się właśnie teraz latem.
W porównaniu do Modern Mercury, który miał przewagę srebrzysto-różowych tonów jest znacznie cieplejszy.
Trwałość tego produktu jest bez zarzutu - nie znika, nie spływa, ani nie blednie w ciągu dnia, pozostaje nienaruszony od rana do późnego wieczoru.




Shimmering Sands równie dobrze spisuje się zaaplikowany na powiekę jako cień. Tutaj wymaga jednak bazy, by zachować swoją trwałość. Ładnie rozświetla spojrzenie i otwiera oko. Nie ma problemu z roztarciem na nim innych cieni.



Podsumowując -
uniwersalny, godny uwagi produkt, któremu z pewnością warto bliżej się przyjrzeć. Sprawdza się zarówno na policzkach, jak i na powiekach. Jest przy tym bardzo trwały, a efekt, jaki pozwala uzyskać świetnie podkręca praktycznie każdy makijaż. No i ta rzadko spotykana pigmentacja oraz idąca w ślad za nią wydajność. Naprawdę trudno jest znaleźć wady zarówno tej formuły, jak i Shimmering Sands samego w sobie.

31 komentarzy:

  1. jak zawsze bardzo eleganckie opakowanie;)
    kosmetyk bardzo mnie zaciekawił ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam chociaż obejrzeć w perfumerii, bo formuła jest rewelacyjna ;)

      Usuń
  2. pięknie wygląda ... i dobrze się sprawuje z tego co piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. mniam, oba przepiękne :D chciałabym takie cudeńko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czasami nie warto oszczędzać na kosmetykach ;) raz wydamy więcej i będziemy mieć produkt na lata ;) ciekawa jestem tej konsystencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie z takiego założenia wychodzę ;) - wolę jedno, dwa porządne i trwałe niż 20 takich se ;P

      Usuń
  5. przepiękne opakowanie :) a i zawartość prezentuje się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam efekt, który daje <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie za ciemny :( po dzis dzien ubolewam, ze nie kupilas Modern Mercury, bo on taki piekny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz co, niekoniecznie - ja jestem NC15 i on wbrew pozorom daje radę. ale Modern Mercury jest faktycznie piękny i zimą sprawdzał się będzie na mojej skórze na pewno lepiej :)

      Usuń
  8. meeega odcień <3 iii piękne opakowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odcień jest bardzo nietuzinkowy i ładnie dopasowuje się do skóry ;)

      Usuń
  9. I opakowanie i zawartość piękne :ślina:

    OdpowiedzUsuń
  10. Oprócz tego, że opisujesz cudo, które na szczęście (dla mojego portfela) nie pasuje mi kolorystycznie, rzucił mi się w oczy fakt, iż recenzje Twojego autorstwa czyta się lekko i naprawdę przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny jest, szczególnie tegoroczna edycja. Tyle, że go nigdzie nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaa strasznie mnie ciekawi ta "żelowa" formuła o której piszesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba nie spotkałam się z nią w jakimkolwiek innym produkcie ;)

      Usuń
  13. żelkowe precjoza uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie bardzo ładnie wyglądałby na powiece jako cień :))

    U mnie recenzja korektorów mineralnych Anabelle Minerals ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...