Wrzucam dzisiejsze pazurki. Bądźcie proszę wyrozumiałe, bo to chyba może trzeci, bądź czwarty raz, kiedy sama sobie pomalowałam paznokcie ;/ Dodatkowo jeszcze nie miałam niestety u rodziców, gdzie spędzałam weekend z córą, ani oliwki do skórek, ani tym bardziej korektora do lakieru, więc zupełnie nie miałam w jaki sposób nanieść poprawek. Ale kolor lakieru widać ;) Na paznokciach mam dwie warstwy Catrice 420 Dirty Berry. Bardzo przyjemna mleczna jagoda z całym mnóstwem opalizujących drobinek. Lakier maluje się bez większych problemów, jest gęsty i treściwy, nie smuży i nawet taka łamaga w tym temacie, jak ja, jest sobie w stanie z nim poradzić. Schnie dość przyzwoicie. Gorzej jest trochę z trwałością, ponieważ już w tej chwili, a malowałam paznokcie rano, mam otarte końcówki u prawej ręki.
m.m.
śliczny kolor lakieru :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie: le-nasty.blogspot.com Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny ten odcień!
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz bardzo fajny blog!
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
Piękny.. Już od jakiegoś czasu jest na mojej wish :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten lakier :)
OdpowiedzUsuńMam identyczne odczucia co do Catrice. Skusiłam się na malinowy kolorek i już po kilku godzinach mam starte końcówki i zmatowiony wierzch - i po co wydawac 12 zł.na Catrice i byc rozczarowanym jak można wydac 40 na OPI i byc zachwyconym?... :)
OdpowiedzUsuń