Cienie do powiek to moje makijażowe uzależnienie - uwielbiam wszelkie kolory, formuły, wszystko, co można w jakiś sposób zaaplikować na powiekę z całą pewnością mnie zainteresuje. Mimo, że lubię cienie proste w obsłudze, to mam też kilka takich, które wymagają więcej pracy i starań, by na oku stworzyć coś idealnego. To właśnie do tego grona dołączyły minerałki z EDM. Ale po kolei.
Opakowanie - ja posiadam wersję turystyczną w rolce, której pozbyłam się dosyć szybko. Być może jest to forma opakowania idealna do jaśniejszych odcieni, ale przy bardzo ciemnych, w szczególności Live Austin Live oraz Well Being nie sprawdziła się kompletnie. Cienie aplikowały się nierówno, robiły się prześwity, było źle. Na szczęście przesypanie ich do małego słoiczka zajmuje kilka sekund i nie sprawia problemów.
Produkt/Efekt/Działanie -
Odcień Live Austin Live to urokliwy fiolet ze złoto-pomarańczowymi świecącymi drobinkami
Odcień Well Being - ciemny, głęboki szary fiolet z błyszczącymi drobinkami
Cienie zmielone są na drobny pył - nie podrażniają, nie dają efektu piasku pod powiekami, czego szczerze mówiąc obawiałam się przy takiej formule. Są naprawdę rewelacyjnie napigmentowane, tylko trzeba znaleźć sposób, by ten pigment z nich wydobyć ;)
swatche 'na sucho' z rolki - Live Austin Live na górze, niżej Well Being |
Muszę przyznać, że walczyłam z tymi dwoma cieniami długo, ponieważ mają naprawdę idealne kolory i wiedziałam, że musi znaleźć się na nie jakiś sposób, który a)wydobędzie z nich wszystko; b)przedłuży ich trwałość. Byłam naprawdę uparta, ale wymarzyłam sobie dwa makijaże z ich użyciem i wiedziałam, że muszę uzyskać z nich maksimum. W pewnym momencie sięgnęłam po Fix+ MAC'a i okazało się, że to strzał w samo sedno.
Swatche na Fix+ - Well Being, po prawej Live Austin Live
Cienie pędzelkiem spryskanym Fix+ aplikują się bajecznie łatwo. Nie ma prześwitów, nierówności - jest idealnie pokryta cieniem powieka. Kolor jest maksymalnie nasycony, podkręcony, wręcz wibrujący. Uwydatnione są wszystkie jego niuanse. Jak opalizuje, jak odbija światło.
Rozcieranie nie powoduje najmniejszego uszczerbku - można blendodwać sam cień, dodawać inne kolory.
Well Being w akcji - rozblendowany brązem
Co również bardzo istotne cienie są jakby przyspawane do powieki. Moje maksimum z nimi na powiekach to 15 godzin - od 7 do 23 - przetrwały to bez najmniejszego zblednięcia, nie zrolowały się, nie zebrały w załamaniu, nie rozmazały. Kolor był intensywny, a makijaż wyglądał jak zrobiony przed chwilą.
/Jeżeli pokusicie się o taką aplikacje pamiętajcie tylko, żeby zaaplikować cień na jedną powiekę, rozetrzeć go i dopiero zabierać się za drugą, ponieważ gdy cień zaschnie nie będzie siły, by go ruszyć./
Podsumowując - bardzo ciekawy produkt - świetnie napigmentowane, w 100% naturalne i bezpieczne cienie, z których przy odrobinie pracy można wydobyć ich genialny kolor i świetną trwałość. Ja z całą pewnością pokuszę się jeszcze o kilka kolorów, bo teraz, gdy znalazłam już na nie sposób jestem w stanie wyczarować przy ich pomocy wymarzony efekt na powiekach. A może Wy macie jakieś inne sprawdzone sposoby na pracę z cieniami mineralnymi? Chętnie wypróbuję ;)
Cienie dostępne są na stronie Kosmetyki Mineralne, a te konkretne kolory podlinkowałam w opisie odcieni.
m.m.
Cudne te kolory!
OdpowiedzUsuńprawda? wręcz bajeczne ;)
UsuńPięknie Ci podbijają kolor tęczówki te cienie;) Prawie jak pamiętne błękity;)
OdpowiedzUsuńfiolet przepiękny!
OdpowiedzUsuńidealne kolory do Twojej tęczówki :)
OdpowiedzUsuńSuper, że znalazłaś sposób na trwałość! I ten fiolecik:) Pasuje do oczu.
OdpowiedzUsuńMniamnusne, troche mi odcien przypominaja z MAC.
OdpowiedzUsuńWłaśnie planuję kupić kilka sztuk...kocham minerałki, mam nadzieję, ze te również przypadną mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuń