Kolejność jest alfabetyczna - wszelkie opinie zawarte poniżej.
Hakuro - szerzej pisałam o tych pędzlach - tu - klik! /minął ponad rok, więc zastrzegam, że moja opinia o nich mogła trochę ewaluować ;)/ - generalnie uważam, że są w porządku, chociaż szału nie ma. Podstawowy mój zarzut w stosunku do nich to kiepskie wykonanie - pędzle niemiłosiernie się rozklejają. Pencil brush jest ciut zbyt miękki, za to moim absolutnym faworytem jest pędzel do podkładu i korektora. Jasny jest jakby odpowiednikiem 217, ale nie szłabym zbyt daleko w stawianiu ich na tym samym poziomie odkąd dysponuję 217. To taki mój 'asystent' tego pędzla, który swoje robi, ale kiedy potrzebuję porządnie rozblendować cienie sięgam jednak po MAC'a.
Kozłowski - profesjonalne pędzle w mojej opinii mocno niedoceniane, bo i mało popularne. Jedne z najlepszych z jakimi się zetknęłam i naprawdę bardzo je polecam. Właśnie pędzle z tej firmy to mój absolutny faworyt jeśli chodzi o pędzle do ust. Jest idealnie giętki i sztywny za razem, pozwala tym samym na niezwykle precyzyjne pomalowanie ust. Pencil brush jest równie genialny. Ceny równie zachęcające.
MAC - jak na razie maleńki zbiorek, ale z całą pewnością do rozwijania. Pędzle bardzo mocno konkurencyjne, głównie ze względu na świetną jakość. Podejrzewam, że jeśli na bezludną wyspę miałabym zabrać jeden kosmetyk, czy akcesorium to byłby to właśnie 217. tym pędzlem byłabym w stanie zrobić makijaż nawet piaskiem. jest w stanie uratować chyba każdy cień. Duo do policzków z LE Semi Precious to również genialny wynalazek, który radzi sobie zarówno z bronzerem, różem w kamieniu oraz kremowym. 252 jest niezawodny jeśli chodzi o trudne cienie o suchej i twardej strukturze. A mały limitowany 226 to ideał jeśli chodzi o podkreślanie załamania. Pędzel do różu to SE z Tartan Tale i tu moja uwaga - przepaść pomiędzy jakością pędzli standardowych, dostępnych w ofercie marki, a tymi SE właśnie jest ogromna. Nie polecałabym więc sugerowania się ich jakością w ocenie pędzli marki.
Sephora - niektóre z tych pędzli są ze mną już naprawdę bardzo długo, to od nich zaczęła się moja miłość do pędzli. Świetne jeśli chodzi o jakość i funkcjonalność. Nowe - te z kolorowymi rączkami - są równie dobre. Atutem tych pędzli są również ich ceny, które biorąc pod uwagę liczne promocje w tej perfumerii - są niewiarygodnie niskie patrząc przez pryzmat ich jakości. 45 to najbardziej uniwersalny pędzle do twarzy z jakim się zetknęłam. w zasadzie on jeden wystarczy, by zrobić cały makijaż. Nałoży podkład, puder sypki, róż, rozświetlacz, a lekko ściśnięty poradzi sobie również z bronzerem. Jedynym jego mankamentem jeto to, że schnie wiecznie, dlatego intensywnie myślę nad drugim egzemplarzem.
od dołu - Hakuro H50, Sephora 45, Hakuro H18 |
Smashbox - ja mam słabość do tej marki - nic nie poradzę. te pędzle były częściami palet, ale podejrzewam, że gdyby budżet pozwalał, zaopatrzyłabym się w zdecydowanie więcej egzemplarzy. Jedyna ich wada to wysoka cena. Bardzo lubię szczególnie to maleństwo i dwustronny większy. Czerwonym /zdjęcie zbiorcze 'twarzowych pod akapitem MAC/ uwielbiam aplikować bronzer.
Jeśli macie jakieś pytania, bądź chciałybyście któryś z powyższych pędzli zobaczyć bliżej - piszcie proszę.
Na koniec kilka pędzelków ołówkowych, które uważam za niezmiernie przydatne ;)
od dołu - Sephora, Kozłowski, Hakuro, Douglas, MAC 219SE |
Podzielam Twoją miłość do 217:) Z resztą chyba wszyscy, który go mają ją podzielają:)
OdpowiedzUsuńCo do prania to w ostatnim In Style przeczytałam o praniu pędzli w pralce jako teście na ich wytrzymałość... Nie wyobrażam sobie jednak zrobienia czegoś takiego w rzeczywistości.
nie odważyłabym się szczerze mówiąc zrobić czegoś takiego ;)
Usuńpiękna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńNiezła kolekcja, zaciekawił mnie ten maczek do różu :)
OdpowiedzUsuńFajny zestawik :) 226 był moim marzeniem, jednak nie ma go już w sprzedaży, żyję nadzieją ,że kiedyś pojawi się w jakiejś limitowance:)
OdpowiedzUsuńwoow ! jestem pod wrażeniem Twojej ogromnej kolekcji :)
OdpowiedzUsuń