czwartek, 24 maja 2012

Zużycia kwiecień/maj - pielęgnacja

Post ten powinien się wprawdzie ukazać dopiero za kilka dni, ale koniecznie potrzebuję pozbyć się tej sterty pustych opakowań, wrzucam więc zużycia już dzisiaj. Pod koniec miesiąca postaram się pokazać kolorówkę, którą udało mi się zdenkować - aczkolwiek w tej materii idzie mi znacznie oporniej.
Dzisiaj zatem pielęgnacja - kolejność przypadkowa, wszystkie komentarze poniżej.




BeBeauty - recenzje tych biedronkowych produktów w pewnym momencie dosłownie zalały blogosferę, postanowiłam więc darować Wam jeszcze swoje. Zarówno masła, jak i peelingi /winogronowy się zużywa/ są przyzwoite, ale szału nie ma. Zdecydowanym faworytem w poniższej trójce maseł jest dla mnie Brazylia - zakup ponowiłam, do Azji potrzebowałam czasu, zapach mnie nie przekonywał, ale najgorszym koszmarem jest dla mnie Afryką, którą zużyć naprawdę usiłuję, ale obawiam się, że jej resztka poleci do kosza, bo nie zniosę tego zapachu nawet na stopach. Peeling spełnia moje oczekiwania - fajnie zdziera i gdyby nie bardzo niefunkcjonalne opakowanie /w okolicach wanny zdecydowanie preferuję tuby/, mała wydajność i kolor, który sprawia, że moja biała łazienka po jego zastosowaniu wygląda niczym scenografia horroru, postawiłabym mu mocne 4. Odpowiada mi konsystencja i działanie, a zapach jest po prostu obłędny.


Ziaja - SopotSpa recenzowałam dla Was jakoś na początku istnienia tego bloga. To jeden z moich letnich faworytów, do których co roku wracam. Świetna konsystencja, dobrze się wchłania i genialnie pachnie. Blubel gruszkowy również uwielbiam za zapach i służył mi jako masełko do dekoltu i ramion, ponieważ mimo, że przeznaczony jest do twarzy nie miałam jakoś odwagi go tam zastosować.
Dwufaza również była przez mnie recenzowana dawno temu. Niestety z tą butelką przyszło rozczarowanie. Albo znowu ktoś coś namieszał, albo nie wiem o co chodzi. Zaczyna kusić mnie post ze swoistym antypodium, czyli produktami, które kiedyś świetnie mi służyły, a wraz z którąś z kolei butlą niestety czar prysł.


Dermedic - recenzja tu - KLIK! - udało mi się w końcu zużyć ten koszmarek z Dermedicu. Nie do oczu oczywiście. W roli zmywacza podkładu sprawdził się nie najgorzej, ale również bez fajerwerków.


Clinique - 7 Day, recenzja tu - KLIK!. Comfort On Call - również miniatura dołączona do jakiegoś zestawu. Krem S.O.S. - naprawdę rewelacyjny zimą kiedy skóra jest bardzo przesuszona i narażona na bardzo niskie temp. i wiatr. Polecany narciarzom. Uratował mnie w zeszłym roku, kiedy moja skóra odmówiła już całkowicie posłuszeństwa. Niestety /tak właśnie - niestety/ strasznie wydajny, a przy tym zbyt ciężki, by stosować go, gdy jest ciepło. Słoiczek otwarty w zeszłym roku kompletnie nie nadawał się już do czekania na przyszłą zimę, znalazłam więc dla niego inne zastosowanie i muszę przyznać, że bardzo mnie zaskoczył. Comfort On Call to mianowicie jedyny krem, który poradził sobie z moimi wyschniętymi i popękanymi dłońmi. Zdziałał cuda i to natychmiast, ponieważ po zastosowaniu na noc rano obudziłam się już z wyleczoną skórą. Bardzo żałowałam, gdy ukazało się dno, ponieważ mimo, że produkt sprawdził się fenomenalnie, nie oszalałam jeszcze na tyle, by kupować pełnowymiarowe opakowanie kremu tej marki i stosować do rąk.
Na zdjęciu brakuje butli po żelu do mycia twarzy z 3 kroków, ale zanim ją sfotografowałam przelałam do niej Green Gel z MAC'a, ponieważ tamta butla pompki nie ma, co czyni ją arcyniewygodną /w moim odczuciu/ 


Szampon Alterra - mimo, że z pielęgnacją ciała Alterry nie lubię się bardziej niż bardzo, to włosowe produkty nawet się sprawdzają. To już moja trzecia wykończona butla. Co prawda niekoniecznie lubię ten szampon solo, bo włosy po nim nie są takie, jakie lubię najbardziej, ale na pierwsze mycie po oleju sprawdza się znakomicie i wracam do niego. Teraz mam wersję z pszenicą i morelą. Lubię ich delikatny zapach.

Vatika - Kaktus - niekoniecznie polubiliśmy się na tyle, bo stworzyć trwalszy związek i cieszę się, że udało mi się ten olej wykończyć. Stosowałam go jako dodatek na długość włosów i końcówki do Khadi, który aplikuję na skórę głowy. Z początku nie miałam zastrzeżeń do jego składu jednak z czasem ta nieszczęsna parafina zaczęła mi jednak przeszkadzać. Olej ma ładny zapach /chociaż kwestia zapachów olejów to sprawa bardzo dyskusyjna/, ale szału nie ma i cudów nie czyni. Ot, przeciętny produkt za przyzwoitą cenę.


m.m.

22 komentarze:

  1. Świetna recenzja, jezeli chodzi o firme BeBeauty, to wlasnie ja nie narzekam - mi odpowiadaja. Dodaje Twoj blog do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja również nie narzekam - są nawet ok, a Brazylię nawet bardzo polubiłam ze względu na fajny, świeży zapach :)

      Usuń
  2. strasznie dużo masełek ;) mi w ciągu miesiąca najczęściej udaje się zużyć jedno, ale to chyba dlatego, że moja skóra nie wymaga codziennej aplikacji - wystarczy co 2-3 dni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest to, co udało mi się wykończyć w tym miesiącu, a zużywałam je ca. od sierpnia ubiegłego roku, więc też trochę mi to zajęło :)

      Usuń
    2. aha, chyba, że tak ;)

      Usuń
  3. uwielbiam masła z biedronki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam peelingi z BeBeauty, nie cierpie maseł:) Ciekawa byłam tego kaktusa z Vatiki! dzieki za info

    OdpowiedzUsuń
  5. Zużyłaś tego trochę w tym miesiącu. U mnie zużywanie kolorówki stanęło w martwym punkcie:( Jedynie puder Essence zbliża się do dna.

    OdpowiedzUsuń
  6. o, i jak sprawuje się u ciebie khadi? rzeczywiście włosy rosną szybciej?
    żałuję, że już się nie załapię na te masła z Be Beauty :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. khadi to najlepszy olej z jakim się zetknęłam - wykańczam już drugą butlę - włosy rosną szybciej i są naprawdę w bardzo dobrej kondycji. ja co rusz mam nową grzywkę :P

      Usuń
  7. ja kupiłam jedno masło z BeBeauty, faktycznie bez fajerwerków, za to zapach ma strasznie sztuczny, sama chemia ;/

    ooo nie wiedziałam, ze Blubel pachnie gruszką! zatem koniecznie muszę go kupić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja kupiłam je z czystej ciekawości - szału nie ma, ale nie jest też tragicznie

      blubel pachnie cudownie :)

      Usuń
  8. Ładne denko. Miałam Azję, kupiłam teraz Afrykę i kompletnie nie rozumiem zachwytów nad zapachem tego masła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do mnie z nich trzech przemawia jedynie Brazylia, na samą myśl o Afryce mam mdłości - dla mnie ten zapach jest koszmarny

      Usuń
  9. Niezłe denko :)
    Mi te biedronkowe peelingi i masła jakoś nie podeszły

    OdpowiedzUsuń
  10. a czy te masła można przed kupnem powąchać czy nie ma testerów? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ładne zużycia, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  12. z tego stosu znam tylko szampon Alterry, który bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam ten żel dermedic także długo męczyłam się z jego zużyciem gdyż szkoda mi było wyrzucać. jednym słowem. Bubel!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...