czwartek, 1 września 2011

MAC Me Over - Outre oraz Moleskine E/S - swatche

Wejście do salonów tak ogromnej kolekcji jak MAC Me Over  /promo - KLIK!/ dla takiego cienio - MACo - holika jak ja, wiąże się z bardzo mocno przyspieszonym biciem serca.
Odpuściłam Shadesticki, bo na razie mam PaintPota i kilka Jumbo z Sephory, więc kolorowych baz mi wystarczy.
Odpuściłam Fluidline'y ponieważ nie byłabym w stanie zużyć takiej ilości kolorowego eyelinera chyba nigdy i bardzo żałowałabym, gdyby stał i marnował się.
Odpuściłam róże, ponieważ MAC Me Over oferuje tylko dwa - na szczęście ;) - nie moje odcienie.
Dumam nad pomadkami i błyszczykami, ale sprawdziłam dzisiaj na ustach dwa, które zachwycały mnie na zdjęciach i na żywo już mnie tak nie zachwycają, ponieważ są bardzo mocno kryjące, a ja jednak wolę choćby takie pół-transparentne.
Ale obok cieni do poewiek z tej kolekcji przejść obojętnie nie byłam w stanie... ;)
Na razie wybrałam dwa - a mój apetyt rośnie ;P



Poniżej swatche, na ręku i na oku i jeszcze trochę gadaniny ;)


Moleskine to cień, który wiedziałam, że muszę mieć już od pierwszego zdjęcia, które zobaczyłam. Opisywany przez producenta jako nude brown, jest fantastycznym, chłodnym odcieniem bardzo rozbielonej kawy/kakao. Oczarował mnie od początku i dzisiaj, kiedy tylko wzięłam go do ręki taka oczarowana pozostałam ;) Piękny i bardzo wielofunkcyjny - sprawdzi się w naprawdę nieskończonej ilości połączeń.


Outre natomiast zupełnie nie zainteresował mnie sobą na początku i zauroczenie nim dojrzewało bardzo powoli. Dopiero kilka dni temu, doszłam do wniosku, że to dość niespotykany odcień, który warto mieć. Na pewno przekonało mnie to, że jest dość neutralny, ponieważ bardzo kontrowersyjnych odcieni nawet w arcyniespotykanych, limitowanych odcieniach raczej unikam, ponieważ nie muszę cienia, którego użyję raz kupować od razu w MACu. Producent opisuje Outre jako dirty mustard i coś w tym jest ;) Cień również ma w sobie ogromny potencjał i ze względu na odcień powinien dobrze komponować się z wieloma kolorami tęczówki. Szczerze mówiąc, to w salonie już w niego zwątpiłam /na szczęście tylko chwilowo ;)/ - tester był dziwny i w ogóle nie pozwalał na zrobienie swatcha. Zresztą, jak zobaczycie za moment najlepsze swatche osiągnęłam właśnie pędzelkiem, a nie palcami ;)


Obydwa odcienie są matowe. Generalnie zauważyłam, że maty MAC'a są niekoniecznie lubiane - wzbudzają dość sporo zamieszania, a niewiele entuzjazmu ;) i muszę przyznać, że ja się z nimi polubiłam naprawdę mocno dopiero, gdy znalazłam na nie sposób. Teraz są jednymi z moich ulubionych wykończeń. Przede wszystkim używam do nich sztywnego, dość ostrego pędzelka. Nim delikatnie ścieram odrobinę cienia i wklepuję w bazę, PaintPota, bądź kredkę, w zależności co mam na oku. Dopiero wtedy sięgam po miękki pędzelek do blendowania. W przypadku ciemnych matów - jak np. Shadowy Lady, miękkim pędzelkiem już nakładam na powiekę starty cień, ponieważ ciemne maty lubią robić plamy, które ciężko później rozetrzeć, gdyby wklepać je, tak jak jasne. Nie wiem, mnie ten sposób nigdy nie zawiódł i pozwala mi uzyskać genialną pigmentację cienia, podczas gdy głaskanie go mięciutkim pędzelkiem do rozcierania zazwyczaj na niewiele się zdawało i tylko mnie irytowało. Pędzelki, które u mnie najlepiej sprawdzają się w roki minitarek to Sephory 20,23 i ewentualnie 19 oraz Smashbox dołączony do wiosennej palety InBloom. Zawsze mam też na podorędziu triumwirat - Vanilla, Shroom, Vex - czyli zestaw, który rozblenduje chyba absolutnie każdy cień na ziemi ;)

swatche robione palcami ;/

swatche robione pędzelkiem
 






 

Zaznaczam, że swatche na oku, to nie jest makijaż, to są po prostu swatche cieni ;) Cera też nie wygląda jakoś szczególnie, ponieważ nałożyłam te cienie po południu po przyjściu do domu i korzystając z okazji chciałam Wam pokazać, jak wyglądają na oku, także bądźcie wyrozumiałe ;) Na górnej powiece Outre, w kąciku Shadowy Lady i eyeliner Sephora, o którym pisałam tu - KLIK! , dolna powieka to Moleskine. Moje brwi przechodzą teraz rekonwalescencję po wyjątkowo nieudanej regulacji, więc pomijam je milczeniem.


m.m.

8 komentarzy:

  1. Super, lubię takie kolorki :)
    Jutro idę na makijaż tą kolekcją i już poprosiłam o odłożenie Mythical i Lady Grey a zobaczymy co się jeszcze wydarzy na miejscu...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Krzykla - ja właśnie nad LG dumam ;)

    @Simply - a ja jednak moleskine już kocham miłością bezgraniczną ;) outre natomiast jest na pewno bardziej oryginalny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudownosci!ja na roz sie skusilam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale piękne sa te kolorki!

    Pozdrawiam, vogue-beauty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. @Lejdi Luna - :)

    @Agata - no widziałam właśnie, czekam na swatche ;)

    @Fajnieconie - dokładnie, nie mogę się na nie napatrzyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj byłam na makijażu Mac Me Over i ...nie wzięłam LG :( Odradziła mi sama "Macowa" wizażystka. Jakieś mało wyraziste są quady w tej limitce. Wzięłam natomiast Opulash za Twoją namową (jest faktycznie boski)a z Mac Me Over tylko Mythical. Jutro wrzucę na swój blog zdjęcia makijażu LG wykonanego w Mac zobaczysz, że nic szczególnego :( Pozostaje czekac na Cindy Shermann.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...