sobota, 30 lipca 2011

Idzie jesień - MAC - MAC Me Over



Ogromna, wręcz gigantyczna, trzyczęściowa kolekcja... Twarze kolekcji wyłonione zostały w castingu przez James'a Gager'a. Motyw przewodni - style, heart, soul... I jak zawsze w MAC'u - all ages, all races, all sexes ;)
Uwaga - milion zdjęć ;)



Idzie jesień - MAC Opulash Optimum Black


 
 
Jako, że pogoda doprowadza mnie już do pasji, ponieważ ilekroć chciałabym wrzucić jakąś recenzję akurat leje i nie mam najmniejszej szansy na zrobienie przynajmniej przyzwoitych zdjęć - dzisiaj kolejna jesienna zapowiedź. Jestem już na 100% przekonana o tym, że tej jesieni koncerny kosmetyczne zmówiły się i postanowiły doprowadzić mnie na skraj bankructwa, a ten oraz kolejny post, który wrzucę za moment jest na to wystarczającym dowodem i zarazem gwoździem do mojej trumny. ;)
Jak pisałam już wielokrotnie maskara Opulash to mój absolutny i bezkonkurencyjny numer jeden wśród maskar. Efekt całkowicie identyczny jak /klasyczny/ DiorShow - trwałością i zdatnością do użytku przewyższa go dziesięciokrotnie, a cena jest ca. dwukrotnie niższa.
Od września do stałej oferty marki wchodzi nowa wersja Opulash - Optimum Black. Ultraczerń oraz ultraobjętość, efekt utrzymujący się aż do 15godzin. Podkręca, rozdziela, jest odporna na wszystko.
Ja już jestem w niej zakochana - i mam nadzieję, że kiedy już dotknę nią moich rzęs to efekt jeszcze przerośnie moje oczekiwania ;)

piątek, 29 lipca 2011

TAG - Nigdy nie wychodzę z domu bez...

Tym razem zabawa przywędrowała do mnie od Krzykli oraz od  whitepraline.
Dziękuję bardzo :)




Zasady zabawy:
1. Podaj 5 produktów kosmetycznych łącznie z nazwą firmy, które stosujesz wychodząc z domu, takie must have na wyjście (można dołączyć zdjęcia)
2. Utwórz osobny post na swoim blogu z kopią obrazka i informacją kto Cię otagował,
3. Przekaż zabawę i zasady 5 innym blogerkom

No więc moje absolutne must have przedstawia się na ten moment następująco :)
  1.  Estee Lauder Idealist 
  2. Clinique High Lenght Mascara
  3. Mineralize Skin Finish Natural MAC
  4. CD Escale a Portofino 
  5. Cremesheen Glass Pure Magnificence MAC
  Być może jutro uda mi się wrzucić zdjęcie ;)

TAG przekazuję dalej -

  1. Kleopatre
  2. Idalii 
  3. Dezemce 
  4. Simply_A_Woman
  5. Greatdee
Kolejność przypadkowa ;)

Przyznam, że ten TAG trafił do mnie dokładnie w momencie, kiedy zastanawiałam się na podobnym tyle, że polegającym na wymienieniu 3 produktów, które bezwzględnie musiałybyście mieć ze sobą np. na bezludnej wyspie ;)

pozdrawiam,
m.m.

środa, 27 lipca 2011

Faza testowa - Clinique Blemish Solutions




Ostatnie dni wyprzedaży w Sephora i chyba już ostatnie łupy ;) Nie wiem szczerze mówiąc, czy te zestawy są w stałej, czy jedynie wyprzedażowej ofercie, ale pomysł jest ciekawy i wart bliżego poznania.
Jak dotąd jedyną pielęgnacją, która w 100% radziła sobie z moją kapryśną skóra była właśnie ta od marki Clinique. 2 z 3 kroków, uzupełnione dobrym, lekkim kremem nawilżającym i problemów nie było. Takiego zestawu używałam nieprzerwanie od początku 2008 roku i dopiero niedawno jakieś licho podkusiło mnie do eksperymentów. Niestety nie do końca udanych. La Roche Posay nie robi nic, Tea Tree bardzo polubiłam, ale jednak niestety odrobinę odbiega efektami od 3 kroków, postanowiłam więc po skończeniu drugiego już kompletu żel+tonik powrócić jednak do najlepiej sprawdzających się rozwiązań. Zwłaszcza, że ostatnio stan mojej skóry drastycznie się pogorszył. Zanim jednak wrócę do 3 kroków, a w zasadzie do dwóch pierwszych, postanowiłam skorzystać z okazji do wypróbowania innej serii marki Clinique przeznaczonej do skóry z niedoskonałościami. A jako, że problem z którym borykam się równolegle do niedoskonałości to niedostateczne nawilżenie - w moim koszyku wylądowały dwa zestawy - Blemish Solutions oraz Hydrating Solutions - o którym jutro ;)

wtorek, 26 lipca 2011

TAG - Make Up Blogger Award

 Na wstępie bardzo dziękuję

 Makijażowe fakty o mnie ;)
  1. Jestem totalnie uzależniona od cieni do powiek. Żaden inny element makijażu nie jest dla mnie tak istotny i za żaden inny produkt nie jestem w stanie zapłacić tyle, ile za dobre, piękne cienie. No ok, jeszcze podkład ;)
  2. Nie jestem w stanie znieść w /tylko i wyłącznie swoim własnym/ makijażu dwóch kolorów - granatu i czerwieni, oraz ich pochodnych. Odnoszę wrażenie, że wyglądam w nich źle, brzydko, tandetnie i że absolutnie i w ogóle do mnie nie pasują. Podobnie mam z ubraniem, po prostu nie mogę mieć ich na sobie. ;)
  3. Dopiero naprawdę bardzo niedawno zaczęłam interesować się różami i błyszczykami. Nadal nie kolekcjonuję ich jakoś namiętnie, ale zaopatrzyłam się w kilka różnych kolorów i staram się ich używać. Do tej pory miałam jeden dyżurny róż Style z MAC'a i bezbarwny balsam do ust, który woziłam w aucie, żeby pamiętać o jego stosowaniu, a jak już go z auta wyciągnęłam, to najczęściej go gubiłam. Jeśli już kiedykolwiek oszołomiona jakimś produktem kupiłam go, to najczęściej niestety również albo go gubiłam, albo zdążył się zestarzeć przed połową. Po prostu ani nie lubiłam mieć czegokolwiek na ustach, ani tym bardziej nie lubiłam włosów przylepiających mi się do ust. Teraz, kiedy mam dłuższe i spięte przynajmniej jeden problem się rozwiązał ;)
  4. Jestem paznokciowo-lakierowym beztalenciem. Sama maluję sobie paznokcie jedynie odżywką, ewentualnie dwoma jaśniejszymi lakierami z zestawu H&M, który kiedyś Wam pokazywałam. Nie potrafię ;) Kiedy zabieram się za malowanie, to lewa ręka jeszcze wygląda przyzwoicie, natomiast prawą pomalowaną mam niemalże do łokcia. I ćwiczenia i próby nic tu nie dają ;) Także wiem, że pisałyście w mailach, że fajnie byłoby, gdyby było o paznokciach, ale uwierzcie - nie czuję się w tej materii nawet w minimalnym stopniu kompetentna. ;)
  5. Kiedyś miałam 'normalny' kolor skóry. Używałam podkładów w odcieniu 2/Light/Light Medium. Przez ca. trzy lata zjaśniałam tak, że zerówki, czy niektóre NC15 bywają dla mnie za ciemne. Nie rozjaśniałam się żadnymi produktami, nie usuwałam dotąd żadnych przebarwień, nie przechodziłam żadnych kuracji, po prostu stopniowo podczas dobierania podkładu, czy pudru okazywało się, że musiałam sięgnąć po niższy numer. Teraz używam takiego minimum dwa tony jaśniejszego niż wcześniej. Nie mam pojęcia jak to się stało i jak to w ogóle jest możliwe, ale jest to przyznam szczerze trochę kłopotliwe ;)
  6. Zarówno w życiu, jak i w makijażu wyznaję zasadę jakość ponad ilość. W głównej mierze dotyczy to podkładów i pochodnych- mam dwa - jeden na co dzień, a drugi na większe wyjścia /nie liczę tych dwóch niewypałów, które miały być następcami, bądź poprzednikami tego codziennego ;)/, tak samo jest z pudrami. Korektor i bazę posiadam tylko jedną. Wolę kupić jeden porządny produkt, nawet jeśli muszę na niego zaoszczędzić, niż kupować coś gorszego, co i tak najczęściej okazuje się być bublem. Nie potrafiłabym też znaleźć uzasadnienia dla posiadania pięciu, czy dziesięciu podkładów, 'bo się od siebie różnią'. Co innego cienie - te mogłabym liczyć w setkach ;)
  7. Kolejne moje makijażowo-oczowe uzależnienie to rzęsy do nieba. Wybieram tylko te tusze, które są mi w stanie zapewnić efekt bardzo teatralnych sztucznych rzęs - jak pewnie łatwo przewidzieć - rzadko który się sprawdza. 
Dobrnęłam do końca - tym razem było bardzo długo, bo o makijażu w każdej postaci mogłabym bez końca... ;)

Nagrodę przekazuję /koeljność jest oczywiście całkowicie przypadkowa ;)/
  1. Idalii
  2. Brunetce ;)
  3. Sroce
  4. Agacie
  5. Greatdee
  6. Barwom Wojennym ;)
  7. Kasi
  8. Urban
  9. Kleopatre
  10. Dziuniek
  11. Hexxanie
  12. WhitePraline
  13. Anuli
  14. Charmain
  15. Ew.
Sciskam,
m.m.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Idzie jesień - Smashbox Girls On Film Fall 2011

Kolejne zdjęcia promocyjne i mój kolejny zachwyt - albo obrabuję bank, albo nałożę na siebie absolutny zakaz wstępu do jakiejkolwiek perfumerii i potnę wszystkie karty ;) Zbyt wiele mówić nie trzeba - zostawiam Was z pięknymi cieniami i całą resztą ;)


niedziela, 24 lipca 2011

Smoky Eyes - step by step

Wrzucam dzisiaj pierwszy absolutnie banalny stepik przydymionych oczu ;) Jedyną zasadą w smoky eyes jest to, że operuje się intensywnością jednego koloru, bądź jego odcieni od nasady rzęs, aż do prawie całkowitego zgubienia go. Można użyć jednego, dwóch, albo trzech odcieni najlepiej jednego koloru. Niekoniecznie czarnego, ja mam dla Was zdjęcia zielonego ;) Smoky eyes możecie robić wszystkim dostępnymi kolorami - brązami, fioletami, zieleniami, szarościami, granatami, to nie jest istotne. Ważny jest sposób cieniowania - od nasady rzęs do góry. Oko ma być przydymione, zdefiniowane, ale rozmyte ;) Można dodać kreskę. Rzęsy powinny być bardzo dobrze wytuszowane, przy bardzo ciemnych barwach polecam zacząć od oka, a dopiero po 'posprzątaniu' zająć się resztą twarzy ;)

piątek, 22 lipca 2011

SmokyEveningEyes w sieci

Pogoda jest dramatyczna i bardziej przypomina to późny październik, niż przełom lipca. Kiedyś taki dzień spędziłabym pewnie z dobrą książką, mocną kawą i lampką wina zwinięta w rogu kanapy. Dzisiaj po całym dniu organizowania rozrywek mojej córze - a kto wie, jak wygląda deszczowy dzień z dzieckiem, kiedy nawet na trochę nie można wyjść z domu - ten wie jakie mam teraz nastawienie do świata - padam na twarz. Recenzji dzisiaj nie będzie, ponieważ pogoda odmawia jakiejkolwiek współpracy odnośnie zdjęć - muszę w końcu chyba zorganizować sobie miejsce, w którym nie będę uzależniona od aury na zewnątrz. Będzie za to kilka moich ulubionych linków do stron i kanałów związanych ściśle z tematyką urodową, które wg mnie warto odwiedzić. ;) Prochu pewnie nie wymyślę, bo pewnie wszystkie buszujące po sieci blogerki znają je na pamięć, ale może część z nich przyda się moim nieblogującym czytelniczkom ;)

  • Na sam początek strona - instytucja - Temptalia http://www.temptalia.com/, bez względu na to, czego szukacie, jakie macie wątpliwości, co chcecie zweryfikować - to wszystko tam jest. Swatche chyba wszystkich cieni /łącznie z Inglotem/, Foundation Matrix, który na podstawie krótkiej ankiety zasugeruje odpowiedni odcień podkładu, wszystkie nowości - zanim jeszcze pojawią się w sprzedaży, odpowiedniki kolorystyczne, etc., naprawdę nieogarnięta kopalnia wiedzy.
  • Sephora USA - http://www.sephora.com/ wbrew pozorom nie tylko po to, by się sfrustrować różnicą cenową, ale często po to, by przeczytać info o danym produkcie, ponieważ niestety nasza rodzima Sephora takowymi nie dysponuję, albo inaczej - niestety ich nie udostępnia. Tam znajdziecie też dostępne odcienie, bardzo dobrej jakości zdjęcia, etc.
  • Strony producentów - Benefit, Clinique, ChanelEstee Lauder, GuerlainMAC, Smashbox, a także Vichy, Pharmaceris, Ziaja oraz The Body Shop - zdjęcia, oficjalne informacje, kolory w ofercie, nowości.
  • Kanały na YouTube -
  • http://www.youtube.com/user/pixiwoo - bezkonkurencyjne tutoriale, wszystko od podstaw i banalnie proste do powtórzenia
  • http://www.youtube.com/user/gossmakeupartist - dopiero zaczynam eksplorację tego kanału, ale już widzę, że znajdę tu całą masę bardzo pomocnych rad i trików
  • http://www.youtube.com/user/BrunettesHeart - bezkonkurencyjna zarówno w wersji tubowej, jak i blogowej. Przepiękne makijaże i szalenie pozytywna postać ;)
  • http://www.youtube.com/user/blogmakijazpl - ten kanał jest niestety coraz gorszy
  • http://www.youtube.com/user/katOsu - znana już chyba wszystkim, również niesamowicie utalentowana, autorka naprawdę pięknych makijaży, łatwych do 'zgapienia' ;)
Prawdopodobnie niebawem dojdzie jeszcze Biochemia Urody, ponieważ chciałabym zacząć bawić się w samodzielne przygotowywanie niektórych produktów. 
Lista blogów, na któe najchętniej zaglądam jest z prawej strony, więc nie będę jej przepisywać. 

A Wy macie jakieś swoje ulubione strony i miejsca w sieci?

czwartek, 21 lipca 2011

Idzie jesień - Make Up For Ever Smoky Couleur Makeup Collection


 Moje serce zabiło naprawdę mocno... Spójrzcie co marka Make Up For Ever przygotowała na nadchodzącą jesień.... Hmmmm... nie wiem, który raz już to mówię, ale patrząc na te wszystkie pojawiające się już coraz częściej zdjęcia i oglądając tendencje makijażowe w prasie, wiem jedno - to będzie naprawdę piękna jesień... ;)

środa, 20 lipca 2011

wtorek, 19 lipca 2011

One Lovely Blog Award ;)



Na wstępie bardzo dziękuję Idalii - /KLIK!/ za otagowanie mnie :) Bardzo mi miło :)



Zasady: 
  • Skopiuj i wklej logo na swoim blogu
  • Napisz o sobie 7 rzeczy
  • Nominuj 16 innych cudownych blogerów (nie można nominować blogera, który wam przyznał nagrodę)
  • Podziękowania i link blogera, który przyznał wam tę nagrodę
  • Napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji :)
 Hmmmm..... 7 rzeczy... Spróbuję :)
  1. Najważniejszą i najukochańszą osobą w moim życiu jest moja córa.
  2. Z wykształcenia jestem filolożką dość rzadkiej specjalności.
  3. Jedną z pierwszych rzeczy rano, które robię zaraz po wzięciu prysznica jest pełen makijaż. Nie ruszam się nigdzie, ale to naprawdę nigdzie z niepomalowanymi oczami, nawet na stole operacyjnym miałam na oczach cienie i tusz - nie żartuję :)
  4. Jeśli czytać i oglądać - co mogłabym robić godzinami, ale niestety brakuje mi czasu - to głównie polską i ukraińską literaturę współczesną /Stasiuk, Piątek, Andruchowycz, etc/ i polskie kino. Kiedyś najchętniej długie, depresyjne, ciężkie i przygnębiające. Teraz już może mniej skrajne, ale nadal bardzo dalekie od słodkich komedyjek, których po prostu nie jestem w stanie oglądać. Takie moje małe zwichrowanie. 
  5. Boję się chamstwa, głupoty, cwaniactwa, pająków, tłumu, samotnych powrotów po zmroku i jeszcze kilku rzeczy ;)
  6. Uwielbiam prowadzić samochód. Nic mnie tak nie uspokaja i nie relaksuje jak długa trasa w niedzielę o świcie kiedy jest jeszcze praktycznie zupełnie pusto. 
  7. Nie jestem w stanie znieść rozkazów, nakazów, zmuszania, oczekiwań 'bo powinnam'. Nie umiem być potulna, nie potrafię działać wbrew sobie i swoim przekonaniom, mam problemy z podporządkowaniem się zasadom, które do mnie nie przemawiają i są alogiczne, nie uznaję argumentu 'bo tak' ;) 
 Ufff... trochę to trwało, ale udało mi się... 
Wszystkie znane mi blogerki brały już udział w TAGu, więc jeśli zaglądają tu właścicielki jakichś nieodkrytych dotąd 'lądów', to niniejszym przekazuję im pałeczkę ;)
Pozdrawiam,
m.m.

Inspiracja

Generalnie daleka jestem od wzorowania się na przeróżnych gwiazdeczkach, czy celebrytkach. Jeżeli już szukam inspiracji to sięgam raczej po klasyczne i ponadczasowe wzorce. Natchnienia szukam czasami w edytorialach, reportażach z wybiegów, rzadziej na czerwonym dywanie - chociaż zdarza mi się ;) Czasami moją uwagę przykuje jakiś interesujący makijaż, ale bardziej on sam w sobie i ewentualnie jego oprawa zapada mi w pamięć, niż sama nosząca go.
Tym razem po prostu nie potrafię uwolnić się od tego zdjęcia ;) Makijaż Julity Jaskółki jest według mnie absolutnym arcydziełem i dawno nie widziałam tak idealnego. Pierwsze co zrobiłam, wziąwszy najnowszy TS do ręki, to nerwowe kartkowanie go z pytaniem 'czym i kto' ;) Cały makijaż jest pięknie wyważony. Oczy mnie hipnotyzują, cienie wspaniale komponują się z tęczówką. Hmmmm... No ideał po prostu :)
A włosy - chyba niestety znów po kilkunastu miesiącach noszenia fioletów przeproszę się z taką ciemną czekoladą ;)

Kod Kreskowy - eyelinery dla opornych ;) - pędzelki

tak jak pisałam Wam wczoraj - jestem kompletnym beztalenciem jeśli chodzi o robienie sobie samej kresek - nie wiem z czego to wynika, nie mam pojęcia. Ostatnio postawiłam sobie za punkt honoru intensywny trening i mam nadzieję, że coś się w tej materii zmieni. Tymczasem, chciałabym Wam przedstawić kilka rozwiązań, które jeśli cierpicie na podobną niemoc, powinny odrobinę ułatwić Wam zadanie. Podkreślam - to są rozwiązania, które pomagają takiej ciapie jak ja, ktoś o wyższym stopniu zaawansowania może uznać je za śmieszne, bądź bezużyteczne ;)
Zacznę od pędzelków, w kolejnym poście podsunę Wam kila produktów :) 

poniedziałek, 18 lipca 2011

Faza testowa - Clinique Moisture Surge Tinted Moisturizer SPF 15



Pomna swoich arcyudanych doświadczeń z produktami kupowanymi w ciemno obiecałam sobie, że trzeciego razu nie będzie. Od teraz, a w zasadzie od zakupu Pharmaceris, każdy taki kosmetyk przed zakupem przetestuję. Wczoraj pomaszerowałam więc grzecznie do Sephory po próbkę kolejnego kremu tonującego, który mnie zainteresował - Clinique Moisture Surge Tinted Moisturizer SPF 15 i o którym wspominałamWam tu -/KLIK!/

Faza testowa - Gel Eyeliner od Essence - 03 Berlin Rocks

Wczoraj będąc w Naturze Skusiłam się w końcu na ten eyeliner. Muszę się absolutnie szczerze przyznać, że jestem totalnym beztalenciem jeżeli chodzi o robienie kresek - co najśmieszniejsze - jedynie na samej sobie. Wypróbowałam już chyba wszystkie dostępne na rynku możliwości - planuję, może nawet dzisiaj, wrzucić Wam kilka rozwiązań dla takich ciap w tym temacie jak ja. Jednym z takich właśnie ideałów dla kogoś, kogo to przerasta jest żelowa formuła eyelinera - ale nie to, co Inglot nazywa żelowy linerem, tylko normalny, prawdziwy żelowy eyeliner. ;) Moim faworytem w tym temacie jest Fluidline od MAC'a, słyszałam też dużo dobrego o Bobbi Brown, ale tu jest niestety większy problem z dostępnością, zresztą, kiedy kupowałam MAC'a o BB w Polsce nie było jeszcze nawet słychać i tak pozostałam mu wierna, zwłaszcza, że nie jestem aż taką kreskoholiczką i MAC w zupełności zaspokaja moje potrzeby, a jego czerń nie jest bardzo ostentacyjna - czego bardzo w dziennym makijażu nie lubię. 
Zazwyczaj kolorowe kreski robię przy pomocy cienia na mokro, jednak ilość wszechobecnych zachwytów nad tym produktem, a także - nie ukrywam - jego cena - 11pln - sprawiły, że postanowiłam go wypróbować.
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne - kreseczkę udało mi się zrobić szybko i sprawnie - oczywiście do jakiegokolwiek ideału baaaaaardzo jej daleko. Eyeliner sam w sobie ma fajną kremową konsystencję i ładny kolor.
Poniżej kilka zdjęć - recenzja wkrótce :)



piątek, 15 lipca 2011

Recenzja - Bielenda - Granat Peeling oraz Krem do stóp

Szczerze mówiąc z serią Granat  Bielendy nie miałam wcześniej do czynienia, ani w postaci masła, ani peelingu do ciała i saszetki dwóch kroków to mój pierwszy z nią kontakt. Bardzo fajne rozwiązanie, bardzo przydatne zwłaszcza latem, kiedy mój bzik na punkcie japonek powoduje, że najchętniej latałabym na pedicure co tydzień.


Producent -
Wyjątkowy, wygodny w użyciu zestaw do codziennej całorocznej pielęgnacji stóp. Zapewnia błyskawiczne działanie oraz komfort i świeżość przez cały dzień, zapobiega pękającym piętom.
Produkt szczególnie polecany dla osób aktywnych sportowo, korzystających z basenu, podatnych na podrażnienia i infekcje.
ANTYPERSPIRANT, ANTYBAKTERYJNY

czwartek, 14 lipca 2011

Faza testowa - The Body Shop Tea Tree Oil

Mimo wieku, w którym stanowczo powinnam być już poza zasięgiem wszelkich skórnych niespodzianek - tak mi się przynajmniej kiedyś wydawało ;) - niestety zdarzają mi się one dość często, zwłaszcza latem. Wcześniej używałam - z powodzeniem - roll ona od Garnier, a gdy ten się skończył postanowiłam sięgnąć po ten olejek. Serię TBS Tea Tree bardzo polubiłam i wygląda na to, że mam duże szanse na polubienie się również z tą malutką buteleczką. ;)


środa, 13 lipca 2011

Recenzja - MAC - Studio Fix Fluid SPF 15

Tak jak pisałam w kilku poprzednich postach - jestem na etapie poszukiwania przyzwoitego, lekkiego podkładu na co dzień. Na większe wyjścia i wtedy, kiedy chcę, by moja skóra naprawdę dobrze wyglądała mam opisywany kiedyś Lingerie Guerlain'a, który uważam za jeden z najlepszych podkładów z jakimi miałam do czynienia. Natomiast aplikację takiego podkładu, gdy jestem z dzieckiem w domu, bądź na spacerze w parku uważam za mały przerost formy. Świetnie w roli takiego 'codziennego' podkładu sprawdził się Vichy Aera Teint, kompletnym fiaskiem zaś okazał się MaxFactor Experience czy nieszczęsny Pharmaceris, które pojadą ze mną na wakacje, bo chyba jedynie w Pienińskim Parku Narodowym nie będę w nich straszyła ludzi. Niedawno sprawdzając stan swojej kolorówki natknęłam się na niewymienioną jeszcze, a jak się okazało również nieskończoną buteleczkę Studio Fix. Także dzisiaj kilka słów na temat podkładu marki MAC.
Generalnie, jak niemalże każda marka, MAC posiada w swojej ofercie lepsze i gorsze podkłady. Nałożony mi ostatnio przez Agnieszkę w celach testowych na moją prośbę Pro Longwear okazał się niestety dla mojej skóry tym gorszym. Podobno z PLW jest tak, że albo go skóra kocha i wygląda w nim promiennie, albo go nie znosi i wygląda gorzej niż kiepsko. Moja skóra postawiła na drugi wariant i PLW nie pokochała. Podkład po kilku godzinach - i nie było to np. 7 tylko jakieś 3 godziny - zaczął nieestetycznie zbierać się na skórze, błyszczał się niemiłosiernie i ogólnie wyglądał źle. Pozostaje mi wobec tego sprawdzić jeszcze podkład mineralny marki, bądź wrócić do Studio Fix, który w przeciwieństwie do do Pro Longwear'a sprawdza się na mojej buzi fantastycznie.



Look 10 - Semi Precious w złocie

 Dzisiaj makijaż z cieniem Semi Precious Golden Gaze w roli głównej. Bardzo lubię to stare złoto na czarnej bazie z dodatkiem odrobiny zieleni. Uparcie też testuję różne podkłady, bo mimo iż Vichy Aera Teint sprawdził się u mnie naprawdę dobrze, to mam ochotę na małą zmianę. Okazało się, że na dnie StudioFix ostała się jeszcze odrobina, która pozwoliła mi przypomnieć sobie jak dobry był to produkt i jak na razie, nie ukrywam, wysuwa się na prowadzenie. Wrzucę dzisiaj recenzję. 
A tymczasem na oczach mam MAC - Paint Pot Soft Ochre, czarną kredkę Sephora Flashy Liner, cienie MAC - Humid, Typographic, Shroom, Vanilla, oraz wspomniany Golden Gaze z Semi Precious. Rzęsy wytuszowane High Lenghts Mascara od Clinique, którą niezmiennie mnie zaskakuje. 
Na buzi StudioFix, ProLongwear Concealer, Mineralize SkinFinish Light, Bronzer The Body Shop 01.

wtorek, 12 lipca 2011

Recenzja - Maybelline - The One By One Volum' Express Mascara


 Dzisiaj recenzja maskary, która na rynku jest już od chyba od kilku miesięcy, natomiast ja skusiłam się na nią stosunkowo niedawno, stąd dopiero teraz wrzucam Wam swoje spostrzeżenia ;) 



piątek, 8 lipca 2011

Recenzja - Pharmaceris - Tonujący krem do twarzy intensywnie nawilżający - odcień 01 Natural



Jako, że kończy mi się podkład 'codzienny' i szukam czegoś fajnego z powiedzmy nisko-średniej półki cenowej, postanowiłam przyjrzeć się również typowo letnim produktom jak kremy koloryzujące. O kremie tonującym marki Pharmaceris wspominałam Wam już we wcześniejszym poście tu - /KLIK!/. Bardzo mnie ten produkt zainteresował, ponieważ generalnie całorocznie jestem fanką krycia lekkiego w kierunku średniego, nie znoszę maski na twarzy, a latem w ogóle uwielbiam produkty, który jedynie wyrównują kolor mojej skóry, maskują zaczerwienienia i sprawiają, że buzia wygląda na promienną i wypoczętą. Dodatkowo jeszcze mam w głowie przekonanie, że kosmetyki apteczne to taki lepszy rodzaj pielęgnacji. Nic dziwnego, że biorąc pod uwagę powyższe, oraz wszystkie - bardzo przychylne - recenzje tego produktu, byłam przekonana, że to strzał w dziesiątkę i ten krem jest tym, czego szukam. Zważając na niezbyt wygórowaną cenę, nie bawiłam się w testery i próbki, tylko od razu sięgnęłam po produkt pełnowymiarowy. I albo moja mieszana cera w jakiś magiczny sposób wymyka się określeniu wszystkie rodzaje skóry, albo nie wiem już co jest nie tak, ale coś jest na pewno...

środa, 6 lipca 2011

Recenzja - Garnier Czysta Skóra - Krem nawilżający

Generalnie do marki Garnier mam stosunek całkowicie obojętny - ani nie zachwyca mnie ona niczym szczególnym, ani też nie oferuje produktów, do których jakoś wyjątkowo negatywnie byłabym nastawiona. Do czasu jak widać. Bardzo lubię ich punktowy żel na niedoskonałości, czy żółtą serię ujędrniającą. Niestety wspomniany krem nawilżający to jeden z najgorszych kremów do twarzy, z którymi miałam styczność - naprawdę. Żeby on tylko nie robił NIC, to w jego przypadku byłoby dobrze....
Krem kupiłam, ponieważ niestety zapomniałam zabrać ze sobą na wyjazd tego, którego używałam w danym momencie, nie chciałam więc też wydawać na niego większej kwoty, ponieważ miał to być jedynie produkt na kilkanaście dni. Po przyjeździe cisnęłam go w kąt i sięgnęłam po niego znowu kilka dni temu, ponieważ chciałam 'być na świeżo' pisząc recenzję. Już w pierwszym dniu ponownego stosowania tego kremu przypomniałam sobie dlaczego bez żalu rozstałam się z nim poprzednio. Ten krem jest niewiarygodny.


wtorek, 5 lipca 2011

Nowość - Sopot Rozświetlanie - Ziaja

Jakiś czas temu zauważyłam w aptece nowość marki Ziaja - Sopot Rozświetlanie. Jutro przetestuję otrzymaną próbkę, ale najprawdopodobniej i tak skończy się na pełnowymiarówce - popatrzcie same :)



Cienie Inglot #53, #420 oraz #454

Są takie cienie MAC'a jak Shadowy Lady, Vex, Shroom, Haux, Satin Taupe, czy jeszcze parę innych, bez których zupełnie nie wyobrażam sobie swojej paletki - to takie moje prywatne evergreeny, używam ich stale w różnych wariantach, a ich odcienie są dla mnie naprawdę idealne. Są też takie cienie, które zachwycą mnie w jakimś konkretnym zestawieniu, są mi potrzebne do urzeczywistnienia jednej wizji, czy odtworzenia makijażu, który przykuł moją uwagę, a czasami po prostu, bardzo mi się podobają, ale obawiam się, że może to być jedynie zachwyt sezonowy - wtedy pokornie drepczę do Inglota. ;) I szczerze mówiąc robię to dopiero od niedawna, ponieważ wcześniej cienie tej polskiej marki zawiodły mnie tak bardzo i to zarówno kolorystyką, jak i jakością, że zraziłam się do nich na dobre parę lat. Dzisiaj chciałam przedstawić Wam moje najnowsze Inglotowe zachwyty - #53, #420 oraz #454 - zapraszam na foty i swatche ;)


poniedziałek, 4 lipca 2011

Recenzja - poranna czarodziejska różdżka do Clinique - All About Eyes Serum


Generalnie całą serię All About Eyes - a zwłaszcza wersję Rich uważam za jedną z najlepszych dostępnych na rynku. Ten krem ratował mnie już z niejednej opresji i odkąd go poznałam nie rozstaję się z nim. Mam go zawsze w lodówce, w moim kufrze ma stałe miejsce, polecam go zawsze i każdemu, kto potrzebuje idealnego kremu pod oczy. Zresztą, rezultaty zazwyczaj mówią same za siebie. Recenzję wrzucę niebawem, a dzisiaj opowiem Wam kilka słów na temat mojego zeszłorocznego odkrycia jakim była wersja All About Eyes Serum z masującą kulką.
Prawdę mówiąc, od zawsze mam skłonność do opuchlizny pod oczami. Nasila się to zwłaszcza latem i po nie do końca przespanej nocy. Poprzednie lato w obydwie te okoliczności obfitowało. I to nie ze względu na bogate życie nocne, ale ze względu na fakt zostania mamą kilka miesięcy wcześniej. Moja córa co prawda noce przesypiała, ale ja jak prawie każda młoda mama, zmuszona byłam większość obowiązków odłożyć na godziny nocne. Wtedy sięgnęłam po to serum i od momentu, kiedy użyłam go po raz pierwszy jest ze mną jak ulubiona kawa - każdego ranka ;)




niedziela, 3 lipca 2011

MAC Semi Precious - makijaż i zaskakujące wybory ;)

Udało mi się dzisiaj wygospodarować dwie godziny i podjechać do wrocławskiego salonu MAC w celu dokładniejszego przyjrzenia się nowej kolekcji i wykorzystania zaproszenia na makijaż. Na malowanie umówiłam się do Agnieszki - to naprawdę bardzo utalentowana i dobra makijażystka. Efekty jej pracy znajdziecie poniżej. Niestety światło dzisiaj jest bardzo kiepskie, niebo zasnute jest chmurami i dlatego wygląda to na zdjęciach jak wygląda, natomiast w rzeczywistości makijaż jest śliczny. Agnieszka zaproponowała mi wypróbowanie cieni właśnie z kolekcji Semi Precious. Jeśli chodzi o tą limitowankę, to do MAC'a jechałam dzisiaj absolutnie przekonana o tym, że wyjdę z niego z jednym, a być może nawet dwoma różami. Jak się okazało, mimo moich usilnych starań, że może jednak, nie jest to moja bajka. Różowy róż okazał się znacznie cieplejszy niż moja ukochana Sakura /KLIK!/ i bardzo podkreśla wszystkie zaczerwienienia na moje skórze, więc bez żalu go sobie darowałam. Do domu wróciłam z cieniem, na który w ogóle nie zwróciłam uwagi oraz z błyszczykiem, który również zupełnie niespodziewanie okazał się strzałem w dziesiątkę. Nad cieniami, które Agnieszka położyła na mojej górnej powiece jeszcze muszę się zastanowić, bo mimo iż makijaż bardzo mi się podoba, to podobnych cieni mam raczej dość sporo i nie wiem, czy potrzebne mi są kolejne. Na twarzy mam podkład ProLongwear, który chciałam wypróbować, ponieważ kończy mi się Vichy Aera Teint i poszukuję następcy, a o PLW słyszałam o nim tak diametralnie różne opinie, że bałam się kupować go w ciemno. Żeby nie przedłużać - oto trochę fot. Czekam na Wasze opinie ;) Nazwy cieni z makijażu uzupełnię, gdy tylko przyniosę z auta facecharta ;)



piątek, 1 lipca 2011

Look 9 - brąz z zielenią

Wczorajsze kredkowe zakupy sprawiły, że nabrałam ochoty na taki 'leśny' makijaż ;) Pogoda dzisiaj też sprzyja, jest smętnie i deszczowo...
Na oczach jest Paint Pot Soft Ochre, cień MaxFactor Masterpiece w kolorze Coffee, Jumbo Pencil 510, Flashy Liner 12 Ultra Green - obydwa od Sephory, cienie Humid, Satin Taupe, Vanilla MAC'a. Maskara w kolorze brązowym - MaxFactor 2000 Calorie Dramatic Look, na twarzy Oil Control, Vichy Aera Teint, Cremeblend Blush BritWit i BlotPowder Light


You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...