wtorek, 8 października 2013

Eve Pearl - Black Pearl - Liquid Eyeliner

Bardzo długo zwlekałam z recenzją tego pisaka z błahego powodu - nigdy dotąd nie spotkałam się w swojej karierze z tak kapryśnym produktem.


Producent - Eyeliner w pisaku z formułą long-lasting oraz specialnie zaprojektowanym PĘDZELKIEM (nie gąbką) w kształcie stożka zapewnia jeszcze bardziej prezcyzyjną aplikację bez rozmazywania. Wysoko wypigmentowana formuła sprawia, że przez cały dzień kolor jest bogaty i rozświetlony.


Opakowanie - proste i czytelne. Czarny kartonik kryje dobrze opisany flamaster. Widoczna jest marka, nazwa produktu, jego zastosowanie, gramatura i skład. 


Produkt - cienki poręczny pisak zaopatrzony jest w końcówkę typu 'piórko' inspirowaną pędzelkiem. Wydawać by się mogło, że to forma najdogodniejsza z możliwych. Gramatura linera to 0,55 - niewiele niestety. 

  
Stosowanie i efekt - w tym momencie magia się kończy. Eyeliner od Eve Pearl jest najbardziej humorzastym produktem z jakim dane mi było się zetknąć. Nie potrafię powiedzieć od czego to zależy, ponieważ sprawdziłam go pod każdym kątem i w każdym z możliwych wariantów. Po prostu - jednego dnia wywija bajeczne, wręcz idealne kreski, podczas gdy następnego ranka banalne zagęszczenie nim rzęs urasta do rangi mission impossible. Nie ma to związku z tym, czy kładę go na cienie, na paint pota, czy na cokolwiek innego. Najzwyczajniej w świecie nie ma na ten produkt metody. Raz jest precyzyjny, raz sadzi kulfony i trudno o równą, jednorodną kreskę. Kiedy ma dobry nastrój jest linerem marzeń. Czerń jest piękna, głęboka. Kreska bardzo trwała, a tusz pozostaje na miejscu nie odbijając się, ani nie krusząc. Demakijaż jest bezproblemowy - liner zmywa się idealnie i bez tarcia aktualnie stosowanym przeze mnie produktem z Estee Lauder. 


Żeby jednak nie popaść w nadmierny zachwyt należy wziąć pod uwagę drugi - i to niestety znacznie poważniejszy niż kapryśność - minus tego linera. Otóż pisak bardzo podrażnia oczy. W linii rzęs jest jeszcze względnie, ale wykończenie nim wewnętrznego kącika to pieczenie i łzawienie. Początkowo myślałam, że jest to związane ze ewentualnym zmęczeniem - moje oczy bardzo silnie na nie reagują właśnie nadmierną wrażliwością. Niestety to codzienna reguła, która w moim odczuciu dyskwalifikuje ten produkt. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie zastosowanie go na kimś i narażenie tej osoby na nieprzyjemne szczypanie. Nie jestem specjalistką od składów, ale być może któraś z Was, która zna się na tym, jest w stanie wytropić wśród tych substancji tą, która jest za to odpowiedzialna. 


Podsumowując - liner od Eve Pearl niestety nie zachwyca. Tak, jak wspominałam w poprzednich postach, często moje negatywne odczucia potęgowane są przez 'półkę', z której dany produkt pochodzi. Pewnych rzeczy, na które mogę przymknąć oko w przypadku produktów mass marketowych, nie jestem w stanie wybaczyć kosmetykom selektywnym, czy do takich aspirującym. Koszt linera to 99pln za wspomniane 0,55g, co czyni go już mocno selektywnym - dla porównania liner w pisaku z Rouge Bunny Rouge to 89pln za 1,6g. Podrażnianie i humorzasty charakter tego eyelinera czynią go niestety mocno przeciętnym i niekoniecznie wartym swojej ceny. 


4 komentarze:

  1. Noszę soczewki i u mnie taki podrażniający kosmetyk by się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przepadam za pisakowymi linerami, bo nie umiem ich obsługiwać ;) a jak jeszcze podrażnia oczy, to tym bardziej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja bym powiedziała, że jego humory wręcz czynią go niewartym takiej ceny...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubie takie flamastry ale jak podraznia oczy to hmmm, ja kocham ten z YSL:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...