poniedziałek, 15 września 2014

Jesiennie - MAC A Novel Romance e/s quad

Kolekcje jesienne rokrocznie przyprawiają mnie o szybsze bicie serca. Nie ma w makijażu prawdopodobnie nic innego, co w równym stopniu trafiałoby w mój gust i estetykę. Ciężkie, przydymione, nasycone odcienie; zgaszone barwy, moc fioletów, szarości, zieleni na powiekach i pełne sensualnej wyrazistości usta to dla mnie właśnie synonim jesieni. Lubię tę porę roku, jak żadną inną. Zwłaszcza, gdy jest ciepła, złocista i wypełnia powietrze gęstym, słodkim zapachem spadów i w magiczny sposób ociepla kolor powietrza.


W tym roku jednak marki selektywne nie powaliły na kolana.  Dior owszem piękny i doskonale skomponowany, ale podobnie jak YSL dramatycznie słabo napigmentowany. Chanel i Bobbi Brown niestety powtarzalne i zgrane do bólu, Shiseido nie wiedzieć czemu w wiosennych pastelach i tylko Estee Lauder zostawia daleko w tyle zarówno konkurencję, jak i siebie samą oferując nową kolekcję palet, którą nieprzerwanie się zachwycam. Jakość tych cieni, ich nasycenie i kompozycja piątek to nowa jakość w segmencie selektywnym. Wielkie brawa i ukłony, bo tak wspaniałych cieni na próżno szukać na perfumeryjnych półkach.  I podobnie jak EL, tak i wrześniowy MAC kolejny raz nie zawiódł nadziei.
Już sama zapowiedź Novel Romance zapaliła światełko 'muszę to mieć'. Jak wiecie z poprzednich postów, zaczęłam mocno racjonalizować zakupy. Mój kufer pęka w szwach, zasobów nie zdołam zużyć w żadnym z kolejnych żyć, dlatego fiolety, mimo, że ukochane rozum nakazał ominąć. Tego typu odcieni mam już naprawdę dziesiątki i każdy kolejny byłby totalną fanaberią. Inaczej w przypadku tytułowego quadu z tej LE.



 
Idealnie zestawione ze sobą cztery odcienie tworzą spójną kompozycję pozwalającą na stworzenie każdego makijażu. Poczynając od jasnego My Fantasy, który jest jasną, złotawą oliwką, przez Fall In Lust - szaro-srebrzysty fiołek, po Rising Passions - oliwkową szarość ze złotymi drobinami i idealnie ciemnym brązem Dance in the Dark.







Ten quad to powrót MACa w wielkim stylu - powrót do świetnych jakościowo palet w kolekcji limitowanej. Na próżno szukać tu kredowych, słoba nasyconych, trudnych we współpracy odcieni. Każdy cień jest w jednakowym stopniu napigmentowany, ma bajeczną konsystencję, łatwo uzyskać nim pożądane nasycenie. Żaden nie stawia oporu, na żaden z nich nie trzeba szukać sposobu, łączą się znakomicie zarówno ze sobą nawzajem, jak i z innymi cieniami.



Warto nadmienić również, że gotowe quady to naprawdę ekonomiczne rozwiązanie - koszt palety to 165pln, podczas gdy sam pojedynczy cień we wkładzie kosztuje 52pln, a doliczyć trzeba również cenę samej paletki /28pln/.


Podsumowując- doskonała paleta i mój niekwestionowany ulubieniec września. Zdaję sobie sprawę z tego, że kosmetycznym srokom może w MACu - marce typowo makijażowej, brakować oprawy, którą zapewniają swoim produktom marki selektywne - opakowanie jest proste, czyste, minimalistyczne-nic się nie błyszczy, nie świeci, nie ma welurowych futerałów, ani lusterek. Mnie jednak zachwyca jakość tych cieni i łatwość pracy z nimi, bo pomijając wszystko inne, ta strona zawsze pozostaje dla mnie najistotniejsza.

12 komentarzy:

  1. piękna paletka :)
    ja mem jedną taką paletkę co to ma kredowy jeden kolor i o dziwo go uwielbiam :D co za przewrotność

    OdpowiedzUsuń
  2. mi osobiście te kredowe odcienie też jakoś strasznie nie przeszkadzają, ale mimo wszystko jest z tym więcej zabawy, a to nie każdemu odpowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa ta paletka. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekne i rzeczywiście pigmentacja powala :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Paletki z tej serii są po prostu rewelacyjne, mam też jedną (choć miałam ochotę na więcej), to jednak postanowiłam spojrzeć chłodnym okiem i wybrać taką, która ma kolory inne niż większość cieni w moim kuferku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Baaaaardzo się te palety MAC udały!

    OdpowiedzUsuń
  7. mac chyba nigdy nie zawodzi jeżeli chodzi o cienie ;) choć dla mnie te są zbyt ciemne

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne brązy, złoty jakoś mniej mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie najważniejsza jest jakość. Cień może znajdować się w prostym opakowaniu, ale musi zachwycać mnie pigmentacją i łatwo poddawać się blendowaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ubóstwiam ją! ach tam, chrzanić konwenanse - dla mnie cieniowo MAC od dawna bije konkurencję po łapkach. Chanel, YSL, Shiseido - szminki i inne produkty- czemu nie, ale cienie mają przeraźliwie słabe. Jasne, jednym się to podoba bo ciężko sobie nimi krzywdę zrobić, ale ja lubię konkrety. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ale dla mnie sprzedaż srebra rodowego byłaby jedynym pomysłem by kupić je wszystkie mojej dziewczynie. Taki męski punkt widzenia :)

      Usuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...