niedziela, 26 lipca 2015

AA Profesjonalny Zabieg - Mikrodermabrazja wygładzająca - poważny zgrzyt

Tak jak obiecałam - wracam do Was dzisiaj z recenzją zabiegu od polskiej marki dedykowanej skórom wrażliwym, skłonnym do alergii i problematycznym. Po tę saszetkę sięgnęłam podczas ostatniej wizyty w Rossmannie, wpadła mi w oko, kiedy kupowałam płatki pod oczy. Mimo, że moja skóra nie jest wyraźnie tłusta - latem lubię raz w tygodniu zafundować jej mocno oczyszczającą maskę, która unormuje wydzielanie sebum, ograniczy błyszczenie i ładnie wygładzi. Z reguły sięgam po sprawdzone formuły, ale tym razem poczułam się wyraźnie skuszona obietnicami producenta.


Zabieg, który AA /podobno/ wzorowało na tych gabinetowych składa się z trzech części. Jest głęboki peeling, aktywna maska i krem zakańczający. Niestety na opakowaniu brakuje informacji jakie konkretnie funkcje pełnią poszczególne kroki. Dołączona jest natomiast ulotka szczegółowo opisująca sposób wykonania.


Pierwszy zgrzyt pojawia się już podczas wykonywania peelingu. Krem ma konsystencje kompletnie nie licującą z potrzebami skóry przetłuszczającej się. Przyznam szczerze, że w momencie aplikacji kontrolnie sięgnęłam po opakowanie, sprawdzając raz jeszcze, czy przypadkiem w ferworze walki nie chwyciłam z półki czegoś zupełnie innego, przeznaczonego do skór wrażliwych, czy suchych. Peeling jest wręcz tłustawy, a drobiny, które zawiera bardzo delikatne i niemalże niewyczuwalne. Z całą pewnością nie jest to kosmetyk, który określiłabym mianem 'głęboki'. Dalej jest już tylko coraz mniej przyjemnie. Produkt ślizga się po skórze, a po zmyciu pozostawia na niej wyczuwalną, tłustawą warstwę, która być może świetnie sprawdziłaby się zimą na podrażnionej cerze, ale ta przetłuszczająca się raczej szczęśliwa nie jest. Niestety, efekty zastosowania peelingu są równie mizerne. Daleko jest do wygładzenia i przyjemnego uczucia świeżości. Wspomnieć wypada również o substancjach zapachowych, które raz, że w tego typu zabiegu, inspirowanym przecież tymi gabinetowymi, są kompletnie zbędne, a dwa - ryzyko podrażnień jest niestety znacznie większe.


Kolejny etap to aktywna maska. W składzie figuruje co prawda glinka, ale to niestety zbyt mało, by produkt ten mógł mienić się częścią zabiegu przeznaczonego dla skór tłustych. Ponownie problematyczna jest konsystencja tego etapu. Maska, podobnie zresztą jak peeling, jest tłustawa i niekomfortowa. Wyraźnie czuć ją na skórze i to nie w sposób, który byłby idealny dla cer, dla których jest przeznaczona. Zmywa się łatwo, nie zastyga jak inne maski z glinką, które miałam przyjemność testować. Kolejny raz w grę wchodzą również - zbędne w moim odczuciu - substancje zapachowe.


Trzecim i ostatnim etapem jest krem zakańczający cały zabieg. Wytrzymałam z nim na twarzy mniej więcej 10 minut. Później byłam zmuszona zmyć go ze skóry. Pierwszy problem to konsystencja - ciężka, wyczuwalna, tępawa. Krem pozostawia na twarzy wyraźną, nieprzyjemną warstwę, która irytuje mnie nawet zimą, a co dopiero w trakcie upałów, kiedy szukam czegoś lekkiego. Tak też wyobrażam sobie krem przeznaczony do skór przetłuszczających się - niech koi, niech zamyka pory, niech reguluje wydzielanie sebum, ale niech nie będzie armatą, która obciąży i spowoduje natychmiastową potrzebę usunięcia go ze skóry.


Podsumowując - biorąc pod uwagę wszystko powyższe plus fakt, że zabieg nie robi kompletnie nic - jego działanie jest słabsze niż to, które zapewnia pierwszy lepszy peeling - nie wygładza, nie odświeża, nie zmniejsza błyszczenia, a już na pewno nie odświeża skóry - uważam go za produkt zupełnie zbędny. Przynajmniej dla posiadaczek cer, które są /teoretycznie/ grupą docelową tego zabiegu. Od produktów przeznaczonych dla takich skór oczekuję lekkości, uczucia oczyszczenia i świeżości. Mikrodermabrazja od AA jest czymś zgoła przeciwnym. Tuż po zakończeniu tego zabiegu miałam ochotę na zafundowanie swojej twarzy naprawdę porządnego peelingu i maski, która faktycznie zadziała tak, jak obiecuje to producent opisywanych saszetek.

od dołu - kroki - 3, 1, 2

od lewej - kroki 3, 1, 2

3 komentarze:

  1. Oj, a miałam na początku wrażenie, że może się sprawdzić:D Bubelek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam się z recenzją. Produkt bardzo fajnie odświeża buzię. Od razu wygląda na promienistą i wyraźnie gladszą. Stosuję go raz na jakiś czas, bo nie mam cery tłustej. Jednak mój facet przekonał się i na stałe ten mini zabieg zagościł jako element jego pielęgnacji. On ma tłustą cerę i jako doraźna pomoc ten produkt sprawdza się bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze u Was ten zabieg się sprawdza - dla mnie to było jakieś grube nieporozumienie.

      Usuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...