czwartek, 12 kwietnia 2012

Recenzja - Sephora - Outrageous Volume - Dramatic Volume Mascara

Nowa maskara Sephory już od dłuższego czasu była na mojej 'chciej-liście', dlatego kiedy tylko perfumeria rozpoczęła swoją genialną akcję wymiany starego produktu na 50% zniżki na swój makijaż, przy pierwszej nadarzającej się okazji wymieniłam stary tusz na Outrageous. Maskara, przynajmniej przez konsultantki, polecana jest jako tańszy odpowiednik They're Real Benefitu, która również bardzo mnie kusiła, ale wydawanie prawie 100pln na maskarę z silikonową szczotką przez kogoś, kto tych szczotek chronicznie nie znosi, wydało mi się trochę pozbawione sensu. Za Outrageous zapłaciłam w promocji jedynie 27pln. Doszłam do wniosku, że jeśli ta maskara rzuci mnie na kolana, pokuszę się o zakup Benefitu. Niestety wszystko wskazuje na to, że powinnam jednak darować sobie eksperymenty na tym gruncie i trwać wiernie przy moich ukochanych, ogromnych wyciorach typu Opulash, czy Dioshow. Ale po kolei.



Producent -
Najnowsza maskara Sephora Outrageous zapewnia efekt „Dramatic eyes” – spektakularnie podkreśla rzęsy
  • Więcej objętości!
  • Idealne rozczesanie!
  • Magnetyczna czerń!
Dzięki innowacyjnej formule z kwasem hialuronowym rzęsy są nawilżone, odżywione i chronione przez cały dzień. Możesz zapomnieć o pokruszonym tuszu!
Outrageous jest idealna także dla wrażliwych oczu jak również dla osób noszących szkła kontaktowe.
Specjalnie profilowana, kulista szczotka to gwarancja idealnego pokrycia każdej rzęsy. /ze strony Sephory/

w tle koty autorstwa mojej dwulatki ;)

Opakowanie - dosyć ciekawe - faktura przypomina obicie designerskiej kanapy. Jest pękate i czarne. Nadruk dosyć minimalistyczny, czcionka srebrna. Niestety konia z rzędem temu, kto zna pojemność tego tuszu, ponieważ moja córa już w pierwszej sekundzie postanowiła zaopiekować się naklejką z dna, na której być może podana była pojemność.
Tusz zamyka się na klik i za to plus - wiadomo, że jest dobrze zamknięty.
Szczotka, jak wspomniałam, jest silikonowa. I tu dla mnie zaczynają się schody. Nie wiem, co jest ze mną nie tak, ale mnie te silikonowe szczoteczki po prostu przerastają. Aplikacja tego tuszu jest dla mnie istną mordęgą. Po pierwsze wylot buteleczki nie jest ciasny i z opakowania wydobywa się moim zdaniem zbyt duża ilość produktu. Włoski szczoteczki są króciutkie. O zaokrągleniu końcówki nie powiem nic, ponieważ zwyczajnie oblepione jest tuszem.


Produkt/Efekt/Działanie - Tusz ma dosyć mokrą, wodnistą konsystencję. Zapach nie wyróżnia się niczym szczególnym i podczas aplikacji jest niewyczuwalny. Kolor to czerń, z tym, że w moim odczuciu bardziej matowa, niż lśniąca i głęboka. Na początku, kiedy przyglądałam się tej maskarze w Sephorze wydawało mi się, że dostępne były dwa kolory, kiedy kupowałam był tylko jeden - nie jestem więc pewna czy istnieje jedna, czy dwie wersje czerni.
Jeżeli chodzi o trwałość tej maskary - nie sposób jej nic zarzucić - trwa w niezmienionym stanie cały dzień - nie osypuje się, nie rozmazuje, nie odbija - pod warunkiem, że zdąży wyschnąć zanim mrugnę, co ze względu na jej konsystencję niestety trochę jej zajmuje.
 Demakijaż micelem nie sprawia problemów.
Efekt na rzęsach określiłabym jako dzienny, niestety nie ma tu mowy o dramatycznym podkreśleniu rzęs. Zaznaczam jednak, że ja mam bardzo duże wymagania względem tuszu i dopóki rzęsy nie brudzą mi tuszem szkieł okularów dochodzę do wniosku, że mogłoby być lepiej.
Aplikacja tego tuszu, jak już wspominałam, jest dla mnie istną drogą przez mękę. W rezultacie nawet jednokrotne przeciągnięcie Outrageous po rzęsach kończy się tym, że mam trzy sklejone krzaki, upaprane powieki dolne i górne i nie pozostaje mi nic, jak tylko rozczesać to wszystko szczoteczką. Ja tego nie cierpię i nie toleruję, z tym, że mam tak z każdą silikonową szczotką.




Dwa pierwsze zdjęcia to efekt po rozczesaniu - jak widać szału ni ma. Dwa kolejne, to rzęsy tuż po aplikacji - bez rozczesywania. Komentarz chyba zbędny.

Podsumowując - Zwlekałam z tą recenzją, ponieważ chciałam tej maskarze dać trochę czasu - pozwolić jej zgęstnieć, nabrać charakteru - niestety - nawet po tych kilku tygodniach jest dokładnie tak samo. Szkoda, bo trwałość tej maskary zadowala mnie w codziennym makijażu i gdyby nie czas, który zmuszona jestem poświęcić na jej aplikację, byłabym skłonna się z nią zaprzyjaźnić. Niestety efekt nie rzuca mnie na kolana na tyle, bym męczyła się z tym tuszem dłużej. Wszystko wskazuje na to, że Outrageous poszuka nowego domku u mojej mamy, lub siostry, którym tego typu szczoteczki służą znacznie bardziej niż mnie. Ja potulnie wracam do Opulasha, którego recenzję jestem Wam winna, ponieważ jego podrasowana wersja zaskoczyła mnie z biegiem czasu baaaardzo mocno.

m.m.

7 komentarzy:

  1. Przyglądałam się tej maskarze chyba przez 20minut w Sephorze (faktycznie są 2 wersje czerni) i jakoś mnie nie przekonała. Co prawda nie mam problemu z dogadywaniem się z sylikonowymi szczotami ale ta mnie przeraziła. po Twojej recenzji cieszę się, że jej nie kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po zdjeciach widac, iz szału brak. Chcialam ja kupic, bo miala ładne opakowanie (tak,wiem...) ale w zasadzie niewiele rzeczy z Sephorwej lini mi pasuje, wiec odpusilam

    OdpowiedzUsuń
  3. ja z kolei całkiem lubię silikonowe szczoteczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nawet to silikonowe "coś" w New Look przekonało ale też szału "ni ma". Wyciory górą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie lubię silikonowych szczoteczek, bo zawsze posklejam sobie nimi rzęsy. Poza tym ja wolę wielkie szczoty;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...