poniedziałek, 8 czerwca 2015

Go Cranberry - Żurawinowy płyn micelarny oraz New In /MAC & Fitomed/

Znowu sporo czasu minęło od mojej ostatniej aktywności tu, ale wspaniała pogoda, popołudnia spędzane w ogrodzie, a później długi weekend i sobota w słonecznym Krakowie sprawiły, że wolnego czasu na cokolwiek innego było u mnie naprawdę niewiele. Dzisiaj wracam do Was z recenzją płynu micelarnego, który kupiłam podczas targów urody we Wrocławiu i kilkoma zakupami ostatnich dwóch tygodni.


Płyn polskiej marki specjalizującej się w produkcji kosmetyków opartych na naturalnych składnikach to maleńka buteleczka o pojemności 150ml z wygodnym zamknięciem z klapką. Taka forma znacznie ułatwia i uprzyjemnia stosowanie płynu, ponieważ generalnie uważam klasyczne zakrętki za problematyczne i irytujące w produktach typu micele, czy toniki.


Dalej nie jest już niestety tak różowo.
Płyn sam w sobie ma dosyć meczący, duszny zapach, który mi osobiście kojarzy się ze wszystkim, tylko nie z żurawiną. Minusem jest również bardzo mała pojemność płynu w stosunku do jego ceny. Po rabacie zapłaciłam za niego na targach ponad 14pln, czyli naprawdę sporo, zważywszy na jego dosyć symboliczną, wręcz podróżną gramaturę. I nie jest tu usprawiedliwieniem przyjazny, naturalny skład, ponieważ na rynku coraz więcej jest produktów o takim charakterze.


Micel ma blado żółty odcień i jest delikatnie mętny. Nie pieni się, ale pozostawia na skórze lepkawą warstwę. I teraz może gwoli wyjaśnienia, kilka słów na temat tego, do czego służy mi płyn micelarny. Moje oczyszczanie skóry jest złożone i wieloetapowe. Na początku aplikuję palcami na okolice oczu lotion do demakijażu z Estee Lauder, który jest moim absolutnym must have. W ten sposób rozpuszczam te kilkanaście warstw, które każdego dnia mam na powiekach. Nie oceniam nigdy skuteczności micela w starciu z moim makijażem oczu, ponieważ nie ma takiego płynu, który by sobie z tym poradził. Po prostu. Później rozpuszczony tusz, cienie, paint poty i całą resztę wycieram właśnie płynem micelarnym, którym usuwam również wstępnie makijaż na twarzy. Widzicie zatem, że micel sam w sobie nie ma zbyt skomplikowanej roli do odegrania. Na zwyczajnie usunąć lotion i przygotować twarz na dalsze oczyszczanie z użyciem wody. Jedyne, czego od niego wymagam, to by nie podrażniał i nie piekł, oraz by skóra po jego zastosowaniu nie była ściągnięta.
Niestety Go Cranberry nie sprawdza się w tym przypadku głównie z tego powodu, że koszmarnie szczypie w oczy. Producent radzi położyć zwilżony wacik na powiekach i zaczekać, aż płyn rozpuści obecny na nich makijaż. W przypadku tego micela jest to niestety bardzo wyrafinowana tortura. Jeżeli natychmiast po usunięciu nim lotionu nie przemyję oczu wodą, łzy leją mi się strumieniami jeszcze długo po demakijażu. Zmywanie podkładu i wszelkich zanieczyszczeń z twarzy też nie jest w jego wykonaniu arcydziełem. Płyn owszem usuwa makijaż, ale nie czuję, by moja skóra była odświeżona, głównie ze względu na irytującą lepkość i utrzymujący się wyjątkowo długo zapach.



Podsumowując - sprawdziłam, przetestowałam, miłości z tego nie będzie.  Micel jest wydajny, ale to, poza wygodnym opakowaniem, w moim odczuciu jedyna zaleta. Niekorzystny stosunek pojemności do ceny /bez rabatów 17pln/, podrażnianie oczu, nieprzyjemny zapach i lepka warstwa na twarzy to tylko główne wady, które sprawiają, że sięgam po ten płyn jedynie po to, by jak najszybciej się z nim rozstać. Być może jest to produkt, który ma szansę świetnie sprawdzić się u osób, które opierają swoje oczyszczanie tylko na płynie micelarnym, a co za tym idzie są w stanie znacznie bardziej docenić jego właściwości pielęgnacyjne, których ja siłą rzeczy nie widzę, ponieważ u mnie to jedynie wstęp do oczyszczania.



Tak na marginesie dzisiejszego wpisu zaprezentuję Wam jeszcze trzy nowości, na które skusiłam się w ostatnich dniach. Odżywka Fitomed, to moje drugie spotkanie z tą marką. Zachęcona bardzo pozytywnymi doświadczeniami z tonikiem tej firmy, postanowiłam spróbować jeszcze czegoś do włosów. Moje - wiecznie farbowane - są suche jak wiór, ciekawa jestem zatem jak wpłynie na nie ta regenerująca odżywka.




Kolejne łupy to - czy ktoś jeszcze jest zaskoczony - MAC. Cudowny pigment Naked - wspaniały odcień delikatnego beżu wzbogacony o pierdyliard złotych drobinek. Miałam już okazję przetestować go nie tylko na sobie, ale również zachwycić nim jedną ze swoich tegorocznych panien młodych. Jet piękny i świetnie sprawdza się w dziennych i okazjonalnych makijażach Na dniach postaram się o recenzję dwóch pięknych pigmentów z tej marki, które bardzo szybko wskoczyły do moich ulubieńców.




Drugi MACzek to nowy podkład tej marki z rodziny Pro Longwear. Nie dogadałam się niestety z kompaktem, ale ta wodoodporna wersja zachęciła mnie po kilku użyciach na tyle, by skusić się na pełnowymiarowe opakowanie. Już na wstępie mogę powiedzieć, że bardzo pozytywnie odebrałam opakowanie tego fluidu. Biorąc pod uwagę typowo wakacyjny charakter tego produktu, miękka tubka to strzał w dziesiątkę. Łatwo wrzucić ją do walizki bez obawy, że stłucze się, bądź ukruszy. Pełna recenzja po dłuższych testach.




Bonus - jedna z asystentek dzisiejszej sesji - Beza ;) Druga - dwunożna, w tym czasie skutecznie i bezustannie 'telepotała' scenografią.






8 komentarzy:

  1. W takim razie czekam na recenzję podkładu MACa, u mnie standardowa wersja Pro Longwear spisuje się wspaniale, jestem bardzo ciekawa tej nowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta nowa jest ok, ale nie tak dobra jak standard - przynajmniej w mojej opinii ;)

      Usuń
  2. Słabo faktycznie z tym micelem. Ale MAC otrze łzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piesek kochany :D Ladne zakupki z MACa, ciekawa jestem tego podkladu ;) Mam nadzieje ze recenzja bedzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki słodki psiak:)

    A propos micela Go Cranberry to mam nadzieję, że u mnie lepiej się sprawdzi. Odnośnie odżywki marki Fitomed to w stosownym czasie chętnie poznam Twoją opinię, ponieważ moje włosy również są suche.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jaki walnięty ;P

      trzyma kciuki za GoCran ;) odżywka po wstępnych testach jest ok, ale szału niestety nie ma

      Usuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...