sobota, 18 kwietnia 2015

MAC Prep+Prime CC Colour Correcting Loose Powder - Illuminate

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć wam o produkcie, który już od dłuższego czasu gości w moich zbiorach i przez ten czas zasłużył sobie na miano jednego z moich ulubieńców. Mowa o MAC Prep+Prime CC Colour Correcting Loose Powder w odcieniu lawendowym.
Na zakup tego produktu zdecydowałam się mniej więcej w podobnym okresie ubiegłego roku, kiedy moja skóra po zimie była zmęczona, przesuszona i poszarzała. Przyznam szczerze, że przez bardzo długi czas, kupując pudry kolorowe decydowałam się zawsze na odcienie o wyraźnie ciepłej temperaturze i żółtym zabarwieniu mając w głowie nadrzędny cel w postaci neutralizacji zaczerwienień. Bałam się, że wszystkie chłodniejsze, wręcz różowe odcienie będą mnie świnkowały i podkreślały to, z czym walczę. Okazało się, że niesłusznie. Po wstępnych testach w salonie, a później w domu bardzo szybko stało się jasne, że to właśnie ta lawenda najlepiej radzi sobie z korekcją nierównego koloru mojej cery. Różu w nim zresztą jak na lekarstwo - w tym rozświetlającym odcieniu dominuje bowiem bardzo chłodny i delikatny fiolet.


 Produkt dostępny jest w dwóch konsystencjach - sypkiej i prasowanej.  Ja od dawna już po prasowane pudry sięgam jedynie poza domem i stosuję je głównie do poprawek - wyjątkiem jest Defining Powder, który bardzo polubiłam i często stosuję go również do zagruntowania podkładu.
W zgrabnym, minimalistycznym słoiczku otrzymujemy 9g pudru zmielonego na pył. Sitko mogłoby mieć zabezpieczenie, co ułatwiłoby transport i to w zasadzie jedyny mankament opakowania.


Sam produkt, to jak już wspomniałam idealnie zmielony pył. Dzięki takiej konsystencji produkt nie zbiera się w porach, liniach, ani zmarszczkach. Jest tak delikatny, że nie sposób wyczuć go na skórze. Przede wszystkim przepięknie wygładza cerę. Nie osadza się na włoskach, ani na suchych skórkach. Nakładałam go zarówno pędzlem, jak i puszkiem - do żadnego ze sposobów nie mam zastrzeżeń.


Formuła pudru wzbogacona została o kompleks korygujący kolor. I robi to naprawdę w sposób magiczny. Skóra jest pięknie rozjaśniona, rozświetlona i pełna subtelnego blasku. CC świetnie odbija światło, neutralizuje przebarwienia i wszelkie dyskoloracje. Nie podkreśla przy tym tego, czego najbardziej się obawiałam - czyli zaczerwienień. Wręcz przeciwnie - ze względu na bardzo jasny, chłodny odcień delikatnie je wycisza. Nie jest to całkowite zneutralizowanie, ale odbicie światła, które powoduje, że nawet zaognione zmiany nie rzucają się w oczy i nie są wyraźnie widoczne.
Jeżeli chodzi o matownienie skóry, to w przypadku tego pudru jest to ściśle związane z podkładem, na który go położymy. W przypadku podkładów HD, o przedłużonej trwałości, czy mocno matujących Prep+Prime sprawia, że zyskują one lekkość, wykończenie staje się subtelniejsze, a ładny mat trzyma się wyjątkowo długo. Jeżeli pod CC zastosujemy podkład wyraźnie rozświetlający, czy nawilżający efekt będzie świetlisty i świeży, a zmatowienie naprawdę bardzo delikatne.W  żadnym z przypadków nie ma mowy o nieestetycznym błyszczeniu, nawet po kilku godzinach. Jest tylko ładny, satynowy mat.


Puder bardzo ładnie radzi sobie z gruntowaniem podkładu. W ciągu dnia nic się nie warzy, nie ścina, nie zbiera, ani nie migruje. Ma na tyle lekką formułę, że rewelacyjnie nadaje się również do utrwalania korektora pod oczami, gdzie ogromną zaletą jest jeszcze jego lawendowy odcień, który dodatkowo neutralizuje cienie o wyraźnie brązowym zabarwieniu.


Wszystkie pozostałe produkty, które aplikuję już na ten puder, czyli róż, rozświetlacz i bronzer świetnie się na nim rozprowadzają - nie robią się plamy, łatwo jest rozetrzeć granice i wygubić je na skórze.


te plamy to jakaś skaza na obiektywie, której nie mogę pozbyć się od dłuższego czasu
 Podsumowując - recenzując ten produkt trudno uciec przed porównaniem go do wersji transparentnej MACowego pudru wykończeniowego. W mojej opinii te dwa kosmetyki są do siebie bardzo podobne w kwestii właściwości - obydwa świetnie gruntują podkład, trzymają w ryzach błysk, rewelacyjnie wygładzają skórę. Żaden z nich nie przesusza mojej skóry, ani nie powoduje wysypu nieprzyjaciół. Obydwa są nieprawdopodobnie dobrze zmielone. Wersja CC ma jeszcze dodatkową zaletę w postaci odcienia, który pięknie neutralizuje oznaki zmęczenia, nierówny kolor i przebarwienia. Satynowe wykończenie wygląda świeżo i naturalnie. Skóra nie wygląda na przeładowaną makijażem, a efekt utrzymuje się naprawdę bardzo długo. Nawet teraz pisząc tą recenzję raz jeszcze kontrolnie spojrzałam w lustro i mimo bardzo późnej pory moja skóra nadal wygląda ładnie. MAC Prep+Prime CC Colour Correcting Loose Powder to naprawdę jeden z najlepszych pudrów z jakimi miałam do czynienia. Długo myślałam nad wadami tego pudru, ale szczerze mówiąc nic, poza brakiem zabezpieczenia na sitku nie przychodzi mi do głowy. Na pewno w najbliższym czasie skuszę się jeszcze na jego brzoskwiniową wersję Adjust.


12 komentarzy:

  1. Żółtych i zielonych produktów do korygowania unikam od dłuższego czasu, zwłaszcza żółtych. Uwielbiam wszelkie fioletowe, jasno różowe cudaki. Nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam TEN produkt z MAC'a, za to od dłuższego czasu mam ochotę kupić Retouching Powder z Bobbi Brown w kolorze Pink. A teraz mam zagwozdkę, przez Ciebie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się z tego, co pamiętam lubiłaś z transparentnym, więc może przetestuj tą wersję, bo właściwości, tak jak napisałam ma zbliżone, a ten odcień jest rewelacyjny.

      Usuń
    2. Tak, bardzo lubiłam i pozbyłam się tylko dlatego, że przestał współpracować z moim ulubionym podkładem Parure de Lumiere. Natomiast teraz trochę od niego odeszłam w kierunku znacznie lżejszych formuł i... kupiłam puder oraz dobrałam ten z BB. Efekt jest świetny, co więcej, Meteoryty chyba znikną z moich zasobów. Może nie wszystkie, ale na pewno większość ;)
      Dziękuję za przypomnienie :*

      Usuń
  2. Jakoś rzadko używam tego typu produktów. Mam Rose Powder Diora ale on jest podobny do Meteorytów u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. on w zasadzie daje bardzo podobny efekt do meteorytów, tylko oczywiście bez tej tony drobinek ;)

      Usuń
  3. Dziękuję za recenzję :D Całe internety przekopałam właśnie o wersji rozświetlającej i wszędzie piszą głównie o żółtym lub brzoskwiniowym, na niego miałam, a teraz mam jeszcze większą ochotę, tym bardziej po przeczytanie że dobrze spisuje się pod okiem <3 Czuję, że będzie idealny dla mnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze dobrze jest jeszcze przetestować go w salonie, ale wydaje mi się, że powinnaś być z niego zadowolona - to bardzo dobry produkt ;)

      Usuń
  4. Kiedys używałam takiego brązującego pudru Terra del sol, i miał on domieszkę fioletu i dzięki niemu zauwazyłam, że ten fiolet pięknie ożywiał twarz i znacznie lepiej się prezentował na twarzy niż klasyczny brązer.
    Mam naczynkową cerę i też szukam sposobów na zakamuflowanie nieidelanego kolorytu, dlatego czytając Twoją recenzję mam ogromną chęc poznania bliżej tego produktu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie mam co prawda cery naczynkowej, ale bardzo dużą ilość zaczerwienień 'sezonowych' - trochę teraz uspokojonych Advancem od Estee, ale zawsze, i on ich w żadnym wypadku nie podkreśla, czego się obawiałam

      Usuń
  5. Ja sypańce zawsze omijam szerokim łukiem, zdecydowanie bardziej wolę pudry w kamieniu :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...