wtorek, 14 kwietnia 2015

Nuxe - Hand and Nail Cream Reve de Miel - niekoniecznie pozytywna recenzja

Kremy do rąk to produkty, które testuję pasjami. Mimo, że mam swojego faworyta i ulubieńca z włoskiej marki I Coloniali, którego niestety na ten moment jeszcze nie odkupiłam, po tym jak się skończył - nadal szukam jakiejś skutecznej alternatywy. Kilkanaście dni temu przypomniałam sobie o kremie z konopiami od The Body Shop. Nie potrafię jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego idąc po niego do TBS zbłądziłam do Super Pharm i kupiłam krem z francuskiej marki Nuxe. Nie wiem, czy skusiły mnie pozytywne recenzje, bardzo mocna pozycja marki, chęć przetestowania czegoś zupełnie nowego, czy też wszystko powyższe - nie istnieje logiczne wytłumaczenie.




Producent obiecuje skład oparty w prawie 90% na składnikach pochodzenia naturalnego, działanie naprawcze, odżywcze i ochronne. Krem wzbogacony został o miód, wyciąg ze słonecznika, szlachetne oleje oraz witaminę E i przeznaczony jest do skóry suchej i zniszczonej. Taaa....




Produkt zamknięty jest w bardzo przyjemnej, dość miękkiej tubce z klapką o pojemności 75ml. Konsystencja jest lekka, ale treściwa. To maślana formuła, która świetnie rozprowadza się na skórze, nie jest tępa i nie pozostawia kłopotliwego filmu na skórze.


Jedyny mankament na samym początku to zapach - bardzo intensywny, kwiatowo-pudrowy, dla mnie osobiście trudny do zniesienia, wręcz duszący i na domiar złego utrzymujący się bardzo długo.
Poza tym pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne - Reve de Miel faktycznie natychmiast koi podrażnienie, pieczenie, niweluje szorstkość skóry. Ochrona i to wstępne działanie wyczuwalne są nawet na tak bardzo suchej skórze, jak moja.


Na tym niestety pozytywy tego kremu się kończą. Oprócz doraźnego działania kojącego i ochronnego - nie zauważyłam bowiem podczas stosowania tego kremu pogorszenia stanu skóry - nie dzieje się kompletnie nic. Postanowiłam tym razem nie być gołosłowną i wrzucić Wam - być może drastyczne zdjęcia ilustrujące to, z czym uparcie walczę. Od razu zaznaczam, że to nie jest skóra zaniedbana - naprawdę na swoje ręce chucham i dmucham, bo w przeciwnym wypadku skóra natychmiast zaczyna boleśnie pękać i to nie tylko na kostkach.




To, co widzicie powyżej, to efekt 'działania' tego kremu przez dobrych kilka dni. Aplikację ponawiałam sumiennie i bardzo często, nie tylko po myciu rąk. Na noc nakładałam bardzo grubą warstwę kremu wmasowując ją aż do całkowitego wchłonięcia.  Czasami dwukrotnie. Ilość produktu widoczna na zdjęciu to dokładnie absolutne minimum, które potrzebne jest na jedno użycie w przypadku tak suchej skóry. Wydajność jest zatem raczej dyskusyjna, zwłaszcza, że pojemność jak wspomniałam, to tylko 75ml.


Podsumowując - jak same możecie zauważyć krem z Nuxe raczej nie trafi na stałe na listę moich ulubieńców. Pomijając już nawet ten męczący dla mnie zapach, który na pewno byłabym skłonna znieść, gdyby krem okazał się skuteczny, potrzebuję produktu, który będzie działał nie tylko w momencie nałożenia go na skórę, ale także wyraźnie i długotrwale ją naprawi, odżywi i nawilży. Nuxe na tym polu po prostu poległ. Gdybym tak sumiennie aplikowała konopie The Body Shop, czy I Coloniali moje dłonie byłyby już w o niebo lepszym stanie. Tu nadal wyraźnie widoczne jest głębokie przesuszenie, z którym ten krem niestety sobie nie poradził. To zwyczajnie kolejna propozycja, dla tych z Was, które potrzebują dobrego ochronnego kremu na co dzień, ponieważ ich  skóra na dłoniach nie jest problematyczna i nie wymaga bardzo intensywnej pielęgnacji i odżywienia. Nuxe być może dosyć niefortunnie określił ten krem jak kosmetyk przeznaczony do skóry wymagającej szczególnej troski - suchej i zniszczonej.

13 komentarzy:

  1. Tez go kiedys mialam i nie wspominam milo :P

    OdpowiedzUsuń
  2. spodziewałam się po Nuxe czegoś lepszego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten krem i sięgam po niego regularnie od lat, choć mam wrażenie, że firma coś pokombinowała ze składem wraz ze zmianą opakowania. Tylko, że moje dłonie to chyba jedyna część ciała, która nie wymaga specjalnej troski ;) Zapach specyficzny, jest to charakterystyczne dla marki. Mnie on nie przeszkadza, ale wiadomo. Dla odmiany nie jestem w stanie używać ich nowego serum Nuxellence Detox. Zapach jest bardzo intensywny, a właściwości takie sobie. W zasadzie, to nie sądzę aby ten produkt był warty swojej ceny, chyba że w jakiejś mocno obniżonej ofercie ;)

    W Twoim przypadku widać gołym okiem, krem narobił szkód :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był mój pierwszy kontakt z tą marką, bo do tej pory jakoś nigdy nic mnie specjalnie nie skusiło. Po tym kremie raczej nie ma szans, by to się zmieniło.

      Usuń
    2. Nie dawała mi spokoju sprawa z formułą i zerknęłam na opakowanie, na którym widnieje opis "new formula" więc stawiam, że faktycznie doszło do zmian :/
      Wcale Ci się nie dziwię, mam często podobnie. Pierwsze spotkanie, które przynosi porażkę skutecznie zniechęca do głębszego wejścia w ofertę.
      Przez jakiś czas byłam bardzo zadowolona z ich słynnego balsamu z miodem do ust, a potem coś uległo zmianie i nie jestem w stanie go stosować. Wysusza mi usta skubaniec. Zostałam przy pomadce, która jest dziwna, ale lubię do niej wracać letnią porą. Pozostała oferta jakoś nie specjalnie mnie interesuje i gdyby nie przypadek, że dostałam miniatury tej nowości (o której już huczą "internety" ;)) to raczej nie zabiegałabym o poznanie.

      Usuń
    3. w kwestii balsamów do ust, ja już przestałam kombinować i jestem wierna tylko tubce z MACa, ze względu na to, że moje usta są bardzo podatne na przesuszanie przetestowałam już takie tony mazideł i naprawdę nic nie było w stanie tak pozytywnie mnie zaskoczyć. Ten Nuxe co prawda chodził mi po głowie, bo zbiera bardzo dużo pozytywnych recenzji, ale chyba jednak coś nade mną czuwało, że jednak odpuściłam, chociaż miałam go już w rękach podczas zakupu tego nieszczęsnego kremu. A skoro jeszcze Ty piszesz, że coś zmieniono i to już nie to, to na pewno go pominę. ;)

      Usuń
  4. A ja ten zapach wprost uwielbiam i często dla niego kupuję ten krem:) ! Działanie...dla mojej niezbyt wymagającej skóry bardzo ok. Najczęściej trzymam go w pracy na biurku, bo nałożony w niewielkiej ilości fajnie nawilża, a nie tłuści wszystkiego dookoła :) Zużyłam już jakieś 5 tubek i na pewno jeszcze wrócę do niego. Czekam na promocję bo regularnej ceny nie jest wart.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety powtórki z pewnością nie będzie, ale to faktycznie trzeba mu przyznać, że dobrze się wchłania i nie jest tlusciochem

      Usuń
  5. Polecam krem do rąk Menalind, jest dostępny w aptekach, 200 ml kosztuje niecałe 9 zł. Jest rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...