niedziela, 29 lipca 2012

Zaskoczenie - recenzja - Clinique - stay-matte oil-free makeup

Te z Was, które na tym blogu bywają w miarę regularnie zdążyły już zapewne zauważyć, że jestem wierną fanką marki Clinique. Na mojej skórze te produkty sprawdzają się świetnie, pomagają mi utrzymać moją mieszaną w kierunku do suchej w idealnej formie i kondycji, zapobiegają niespodziankom, nie wysuszają, nie zapychają, a ja przestałam już w zasadzie patrzeć na inną pielęgnację niż ta z koncernu EL. Jednak mimo to, do podkładów Clinique podchodziłam zazwyczaj bardzo sceptycznie i kompletnie nie ciągnęło mnie w ich stronę. Zdecydowanie lepiej służył mi MAC StudioFix i Estee, a spoza tych marek wśród ulubieńców prym wiódł Dior i Lingerie Guerlaina. Te spod szyldu Clinique kojarzyłam raczej z ciężkimi, trudnymi do rozprowadzenia pastami i niemożliwą do zaakceptowania kolorystyką. Jakieś prawie dwa miesiące wstecz okazało się, że prawdopodobnie zatrzymałam się ca. 7-8 lat temu i to, co w tej chwili oferuje marka, ilość opcji i konsystencji dla każdej cery i jej problemów nijak ma się do tego, co siedziało w mojej głowie.



Producent - 
Nie straszny mu tropikalny klimat, upał i wilgoć. Nowy beztłuszczowy podkład Stay - Matte pozostaje na swoim miejscu nawet w tropikalnym klimacie, jest odporny na wysokie temperatury i wysoką wilgotność powietrza. Specjalna formuła absorbuje nadmiar sebum i reguluje jego wydzielanie, jest także odporna na pot. Dzięki niemu Twoja skóra pozostaje matowa przez cały dzień.



Opakowanie -
Czyste i minimalistyczne, tak jak lubię. Przezroczysta, miękka tubka ze srebrną nakrętką.Nic dodać, nic ująć. Podkład wydobywa się z niej wygodnie, nie ma ryzyka wyciśnięcia zbyt dużej ilość. Zawiera 30 ml produktu.


Produkt -
Stay-Matte jest kremowo-żelowy. Konsystencja jest bardzo lekka i przyjemna. Dostępny jest w 6 odcieniach. Zgodnie z filozofią marki nie posiada zapachu.


Efekt/Działanie -
muszę przyznać, że odcień 09 Neutral /z tego, co wywnioskowałam w w Sephorze razem z konsultantką marki, to taka jakby ciemniejsza dwójeczka w żółte tonacji, 02 jest najjaśniejszy, 05 natomiast ma przewagę różowych tonów/ na początku mnie przestraszył. Jak wielokrotnie wspominałam jestem typem bardzo jasnym, zimą nawet NC15 bywa dla mnie zbyt ciemne. Teraz oczywiście jest pełnia lata, temperatury są iście tropikalne, więc i moja skóra nabrała w miarę ludzkiego odcienia. I chociaż bałam się zaaplikować ten podkład na twarz, to moment moment w którym to zrobiłam wprawił mnie w osłupienie. Stay-Matte, mimo iż wydawał się dużo za ciemny, po chwili idealnie dopasował się do mojej lekko opalonej skóry.
Ogromną zaletą tego podkładu jest to, że w ciągu dnia absolutnie się nie utlenia, nawet o promil tonu. To, co zaaplikujemy na twarz rano i to, co do odcienia naszej skóry się zaadoptuje trwa na niej do późnego wieczora.


I tu płynnie przechodzimy do jego kolejnej zalety - ten podkład jest nie do zdarcia.
Nie ściera się, nie migruje po twarzy, nie spływa z niej i nie znika w tajemniczych okolicznościach. On po prostu jest. Od rana do późnego wieczora. Bez względu na temperaturę, a testowałam go w trakcie naprawdę potężnych upałów, które przetoczyły się nad krajem wcześniej oraz znowu ciągu ostatnich dni.


Jedyne, do czego jestem się w stanie w tej kwestii przyczepić to obietnica matu - wprawdzie pisałam już kiedyś, że dawno wybiłam sobie z głowy znalezienie podkładu, który utrzyma idealny mat na mojej cerze przez cały dzień i od tego mam w torbie puder i bibułki, ale skoro jest to jedna z obietnic producenta, to nie pozostaje mi nic innego jak ją zweryfikować. Na tym polu jest niestety różnie i jest to w 100% uzależnione od pogody - Stay-Matte obiecany mat utrzymuje przez kilka dobrych godzin, ale tylko wtedy, kiedy na zewnątrz panują normalne warunki. W upale niestety nie radzi sobie z tym, jak zresztą żaden podkład. Ja nie mam mu tego za złe, bo też nie jest to moje główne oczekiwanie wobec podkładu.


Aplikacja -
 tak jak wspominałam, podkład ma dosyć lekką kremowo-żelową konsystencję. Aplikuje się idealnie palcami, bądź zwilżonym wodą termalną pędzlem. Zastyga na twarzy dosyć szybko, jest to jednak czas pozwalający na równomierne i dokładne rozprowadzenie go na twarzy. W razie problemów, można wspomóc się zwilżonym pędzlem. Dobrze zaaplikowany nie robi plam. Stay-Matte, by wyglądać  idealnie wymaga dobrze nawilżonej i wygładzonej peelingiem skóry. Nie podkreśla suchych skórek, ani żadnych niedoskonałości. Bardzo dobrze ujednolica kolor skóry niwelując drobne zaczerwienienia i przebarwienia.
Krycie podkładu jest średnie w kierunku do lekkiego, można je bez problemu budować aplikując kilka cieniutkich warstw. Generalnie ten podkład pokazuje swoje maksimum kiedy aplikuje się go cienkimi warstwami, dokładając w razie potrzeby kolejne w strategicznych miejscach.

po lewej stronie 'goła skóra' / po prawej stay-matte tuż po aplikacji

Stay-Matte nie podkreśla porów, wręcz ładnie je maskuje. Nie wysusza. Nie zapycha.
Twarz w tym podkładzie wygląda bardzo świeżo i promiennie. Mat nie jest płaski, a bardziej świetlisty.
Współpracuje ze wszystkimi kremami, bazami i pudrami sypkimi z jakimi go testowałam. Nie roluje się, nie warzy. Nie ma również problemu, by zmieszać go z innymi podkładami.


Podsumowując -
Nie waham się obwołać Stay-Matte moim nowym podkładowym ulubieńcem. Ten podkład kryje w sobie wszystko to, czego od podkładu oczekuję. Jest arcytrwały, wygodnie się aplikuje, kompletnie nic się z nim nie dzieje. Ponadto ładnie - wystarczająco dla mnie - kryje i ujednolica nie robiąc na twarzy maski. Jest niewyczuwalny i niewidoczny, z powodzeniem udaje ładną skórę. Jest wydajny.
We wrześniu z pewnością dokupię odcień 02, by jesienią mieszać obydwa odcienie, a zimą pozostać przy jaśniejszym. Podkład jak większość fluidów Clinique kosztuje ca. 130pln. W moim rankingu zdetronizował dotychczasowych ulubieńców - Stay-Matte jest podkładem do którego z pewnością nie raz będę wracała i po który sięgam z ogromną przyjemnością.

29 komentarzy:

  1. Podoba mi się z opisu :) Na razie jestem w fazie testowania minerałów, ale jeszcze nie wiem jak to z nimi będzie , więc może za jakiś czas wybiorę się po próbeczkę tego podkładu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. próbeczka nie zaszkodzi, zwłaszcza, że do Sephory masz 3 kroki ;)

      Usuń
    2. I ja wyżebram próbkę, bo sądząc z opisu, możne mi się spodobać (o ile mnie po nim nie wypryszczy) :)

      Usuń
    3. mnie nie wysypało, ale mnie generalnie Clinique nie wysypuje mimo, że skórę mam na to arcypodatną

      Usuń
  2. Ależ zachęcająco go opisałaś:) Chyba się wybiorę po jego próbkę bo podkłady Clinique bardzo się polubiły z moją skórą jednak kolorystyka tych, które dotąd wypróbowywałam była dla mnie nie do przyjęcia:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja stroniłam od podkładów Clinique, bo te, które miałam okazję sprawdzaić kilka lat temu wybitnie mi nie grały, ten kolor na lato jest super dla mnie, ale z pewnością już na jesieni będę musiała przyjrzeć się 02, mam nadzieję, że okaże się równie trafiony ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. podczas VIPów w Sephorze można upolować go 20% taniej, poza tym, to zawsze kwestia względna, bo te niby drozsze podkłady zazwyczaj są znacznie lepszej jakości i są znacznie bardziej wydajne ;)

      Usuń
  4. Ciekawa recenzja. Ja miałam do niego podejście ale kolory zdecydowanie za ciemne się okazały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie latem ten jest ok, co będzie zimą - zobaczymy ;)

      Usuń
  5. Na mnie wszystkie dotąd testowane pokłady clinique utleniaja się na pomaranczkę. Tego nie testowalam i raczej sobie daruje, ale fajnie, ze Ty znalazlaś ulubieńca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no u mnie ten marchewki nie robi, ale znam ten ból sprzed kilku lat, kiedy to zupełnie nie kusiły mnie ich podkłady, bo ani konsystencja, ani kolorystyka mi nie odpowiadały ;)

      Usuń
  6. hmm...jakos nie mam przekonania do podkladow twj marki poniewaz kolorystyka mi srednio odpowiada:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no szkoda, że marka nie wypuszcza na polski rybek pełnej gamy kolorów dostępnych w innych krajach ;/

      Usuń
  7. czyżby podkładowe love? :) ja z Clinique się średnio lubię, ale miałam kiedyś kilka próbek ichniego podkładu, nie pamiętam już nazwy, ale był bardzo fajny.. nawet miałam kupić, ale ostatecznie wybrałam Guerlaina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja go stawiam na równi z Lingerie - z tą różnicą, że Guerlain u mnie niemiłosiernie wręcz się utlenia, no i nie ukrywajmy - jest ponad dwa razy droższy ;P

      Usuń
  8. nie pozostaje nic innego jak udać się po próbkę;P ale jeżeli jest taki jak - BB clinique to już skradl moje serce;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest inny, ale równie fantastyczny - moim zdaniem oczywiście ;) recenzja bebika również pojawi się niebawem, postaram się uwzglednić porównanie tych produktów ;)

      Usuń
  9. wiesz, że ja także miałam takie pojęcie o podkładach Clinica. Za żadne skarby nie mogłam dopasować kolorów, dodatkowo miałam problemy z nałożeniem go na twarz bez smug, ale to bylo bardzo dawno. Dobrze słyszeć że tak się wszystko zmieniło :)
    Ja jednak już mam swój podkład idealny i nigdy go już nie zostawię :) Buzia przede wszystkim oddycha, poważnie! Myślałam że nigdy nie przestanę się świecić, a teraz nakładam podkład rano i wytrzymuje bez poprawek do wieczora, w superlatywach mogłabym bez końca, ale to już niebawem na blogu. A mowa tu o LilyLolo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko u mnie problem polega na tym, że ja mam do minerałów słomiany zapał - napalam się, obiecuję sobie, że będę uzywać regularnie, a koniec końców i tak sięgam po fluid, bo albo nie chce mi się w to bawić, albo moje dziecko teraz i natychmiast czegoś potrzebuje i na zabawę nie mam czasu - a fluid raz dwa i mam na twarzy ;) ale dobrze wiedzieć - jak mnie znowu rzuci w kierunku minerałów - spróbuję LL ;)

      Usuń
  10. mam dwa podkłady z Clinique i obydwa uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dla mnie - TRAGEDIA! To był mój pierwszy podkład Clinique i od razu taka wpadka. Podkład ma za zadanie matować skórę, a po godzinie twarz świeci się ja żarówa! Okropnie maże się na twarzy, brudzi przy tym ubrania.. i jest okropnie tłusty. Zdecydowanie nie lubię i odradzam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to mamy diametralnie różne odczucia - z utrzymaniem matu - fakt, miał problem, ale poza tym, zupełnie nic takiego o czym piszesz nie miało miejsca. ten podkład jest tłusty? - może mówimy o dwóch różnych produktach ;)

      Usuń
  12. Jestem fanką marki Clinique. Posiadam ten podkład ,krem pod oczy Clinique All About Eyes oraz serum tej zacnej marki i wszystkie te produkty są genialne

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja używam Clinique anti-blemish ale Twoja recenzja mnie zainteresowała, muszę się przyjść po próbkę :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy komentarz :)

/Jednocześnie zmuszona jestem niestety zastrzec sobie prawo do usuwania komentarzy zawierających wulgaryzmy, SPAM, czy pisanych jedynie po to, by umieścić w nich link, czy odnośnik niezwiązany z tematem postu/

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...